Rekordzista świata na 100 i 200 metrów, Jamajczyk Usain Bolt, ma koronawirusa. Zaraził się prawdopodobnie na własnym przyjęciu urodzinowym, a o wyniku testów dowiedział się z mediów.
Usain Bolt od zawsze był typem imprezowym i niepokornym. W latach, gdy bił rekordy świata na 100 i 200 metrów, potrafił po starcie bawić się całą noc w klubie, w towarzystwie modelek. Nawiasem mówiąc, jedna z modelek, Kasi Bennet, została jego partnerką, a w maju tego roku urodziło im się dziecko.
Po zakończeniu trzy lata temu kariery biegowej Bolt niewiele się zmienił i postanowił, że pandemia koronawirusa nie przeszkodzi mu w kolejnej imprezie. Kilka dni temu zorganizował szybką, spontaniczną prywatkę na Jamajce z okazji 34. urodzin. Jak skrzętnie doniosły media, goście nie zachowywali dystansu i nie nosili maseczek, do tego naruszyli obowiązujący na Jamajce zakaz gromadzenia się.
Usain Bolt w trakcie zabawy mył ręce i twarz w szampanie, ale najwyraźniej nie przeszkodziło to w transmisji morderczego wirusa. Gdy w poniedziałek rano obudził się, był jeszcze nieświadomy tego, że jest straszliwie chory. Po włączeniu telefonu zasypały go powiadomienia i pytania, i dopiero wtedy zorientował się, że minister zdrowia Jamajki publicznie ujawnił wynik jego testu, wykonanego dzień wcześniej. To już oficjalne: Usain Bolt choruje na koronawirusa, nie ma objawów, przebywa na izolacji w swym luksusowym domu. Wszyscy goście przyjęcia zostali poddani takiej samej procedurze, a policja prowadzi śledztwo w sprawie samej imprezy. Prawdopodobnie skończy się to jakąś symboliczną grzywną.
Tym samym Bolt dołączył do szerokiego grona sportowców zmagających się z chińskim wirusem. Najbardziej znany w tym gronie był do tej pory tenisista Novak Djokovic.
