[h2]Double runs, czyli robienie dwóch treningów biegowych tego samego dnia. Niektórzy trenerzy/zawodnicy traktują je jako standard w swoim treningu, inni uważają je za stratę czasu i nabijanie niepotrzebnych jednostek treningowych. Kto ma rację?[/h2]
Większość moich zawodników wie, że jestem fanem tego typu treningu. Tak, oczywiście w konkretnym okresie treningowym i tak, zależy to od konkretnej osoby jak często i ile konkretnie na te treningi poświęcić czasu. Jednak uważam, że szczególnie w treningu triathlonowym, stosowanie tej metody może być czasami i ekonomicznie czasowo i efektywne.
Bardzo duża część zawodowych biegaczy trenuje dwa razy dziennie, często rozbijając to na trening jakościowy i trening spokojny (np. regeneracyjny po treningu jakościowy albo przed jako rozruch rano). Robią to również dla dodania objętości.
[h3]Double runs dla triathlonisty amatora?[/h3]
Według mnie główną zaletą podwójnych biegów jest mniejsze obciążenie organizmu. Mówię tu zarówno o łatwiejszym przyswojeniu kilometrażu przez mięśnie i stawy jak i przyswojenie mentalne. Często początkującym biegaczom jest dużo łatwiej zrobić rano 5km i popołudniu 7km, niż 12 km za jednym razem. Poza tym, przyzwyczajamy organizm do dodatkowej jednostki treningowej, która mimo, że jest na początku krótka, po jakimś czasie może się przekształcić w niezły jakościowy trening.
Jest to metoda którą poleciłbym podczas wychodzenia z kontuzji, głównie, jeśli są to kontuzje wynikające z syndromu „za dużo, za szybko”. Jeśli jesteśmy w okresie rozbudowy i wchodzimy w trening po ZREHABILITOWANEJ kontuzji, to zanim zaczniemy poważniej zwiększać kilometraże pojedynczych wybiegań, polecałbym dodać drugi, krótki bieg. Jeśli wszystko jest okej, jedziemy dalej z progresem. Jeśli coś nie jest okej, to mamy czerwoną flagę i może jest to znak, że chcemy za wcześnie rozbudowywać dany kilometraż.
[h3]Dodatkowe atuty biegania dwa razy dziennie:[/h3]
– Bieganie na obniżonych zapasach glikogenu. Przygotowując się pod dłuższy dystans triathlonu (70.3 albo IM), powinniśmy być przyzwyczajeni do pracy „na oparach”. Oczywiście, w idealnym świecie gdzie na zawodach idealnie trafimy z odżywianiem i nawadnianiem i nie przesadzimy w żadnym momencie z tempem, nie będziemy musieli lecieć na rezerwach…To się natomiast rzadko zdarza.
– W treningu typowo triathlonowym, to co również lubię robić, to zastąpienie „pierwszego” biegu rowerem. Dobrze wiem, że jako nie-biegacz, nie byłbym w stanie pocisnąć 2 x 20km jednego dnia. Zniszczyłoby mnie to na kilka następnych dni. Jeśli jednak zamienimy pierwszy bieg na 3h jazdę na rowerze – nawet 20 kilometrowy bieg kilka godzin później nas tak nie uszkodzi, a ciągle będziemy „korzystali” z treningu biegowego na zmęczonych nogach.
– Możemy zrobić większy dzienny kilometraż. U większości „standardowych” amatorów, 20-kilometrowy bieg to już jest długie wybieganie. Szansa, że takich treningów będzie więcej niż jeden w tygodniu jest znikoma, zarówno ze względów zdrowotnych jak i czasowych. Co innego jeśli ta sama osoba jeden dzień w tygodniu poświęci na długi bieg (przykładowe 20km), a w drugi dzień podzieli podobny dystans na dwa treningi (np 5km i 15km albo 2 x 10km). Zwiększona objętość treningowa (w tym przypadku bodziec treningowy) zostanie zachowana, ale jej rozłożenie pozwoli na lepszą regenerację organizmu i w efekcie bardziej efektywny trening.
[h3]Co z minusami takiego typu treningu?[/h3]
Jest jakieś minimum, poniżej którego dzielenie danego treningu biegowego na dwa przestaje mieć sens. Jeśli mamy zawodnika, który chce podzielić 30 minut biegu na 2 x 15 minut, to polecałbym zrobić jednak całe 30 minut, ale jako marszobieg. Po prostu przy zejściu do bardzo małej objętości treningowej, nie damy organizmowi wystarczającego bodźca treningowego.
Jak to jest u Was z bieganiem dwa razy dziennie?