Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt > Buty do biegania > obuwie startowe > Polecane > Promocje > Slider > Sprzęt
adidas adizero Boston 10 – test nowej odsłony popularnego modelu
Seria butów adidas Boston cieszy się dużą popularnością wśród biegaczy od wielu lat. To lekkie maratońskie startówki, dające nieco więcej amortyzacji niż najbardziej wyścigowe modele adidasa. Czy 10. odsłona zmieniła jego istotę?
Buty z serii Boston niemal od zawsze uważałem za sztandarowy przykład obuwia treningowo-startowego. Z jednej strony zapewniały wystarczającą amortyzację, by lżejsi zawodnicy traktowali je jako model do codziennego treningu. Z drugiej, oferowały lekkość i dynamikę, pozwalającą z powodzeniem startować w nich w maratonie czy nawet na krótszych dystansach. Niedawno adidas zaprezentował 10. odsłonę tego modelu. Czy wciąż spełnia powyższą definicję?
But z segmentu crossoverów
Już na pierwszy rzut oka widać, że adidas Adizero Boston 10 anno domini 2021 różni się od swoich poprzedników. Najbardziej dostrzegalne różnice widzimy w konstrukcji podeszwy. Dotychczas nie była ona przesadnie gruba, w dużej mierze opierała się na piance Boost i w odniesieniu do niezbyt masywnej cholewki, stanowiła wizualne uzupełnienie buta. Dzięki temu cała konstrukcja wyglądała spójnie i lekko.
W 10. odsłonie Bostona, który wzbogacił kolekcję obuwia biegowego adidas, mamy pod tym względem rewolucję. Po pierwsze, w podeszwie nie ma już Boost’a, który został zastąpiony nowymi piankami LIGHTSTRIKE PRO oraz LIGHTSTRIKE. Mając na uwadze fakt, że w najbardziej flagowych modelach, jak Adizero Adios Pro 2.0, Adizero Prime X czy Adizero Adios 6 również znajdziemy LIGHTSTRIKE PRO, nie powinno być zaskoczeniem, że Boston także został wyposażony w tę innowację.
Jednak tym, co w największym stopniu wpływa na zmianę postrzegania nowego modelu, jest grubość podeszwy. W najnowszej wersji stała się ona masywna, dużo bardziej zwraca na siebie uwagę niż w poprzednich edycjach butów z serii Boston. Pod piętą mamy aż 39 mm pianki, zaledwie o 1 milimetr poniżej dopuszczalnego przez World Athletics limitu dla butów stosowanych w biegach ulicznych. Z przodu nie jest jej wcale dużo mniej (31 mm).
Poznaj obuwie startowe adidas adizero Adios Pro 2 pochodzący z tej samej kolekcji. ZOBACZ >>>
Zdecydowanie mamy do czynienia z zupełnie nowym butem. Pod względem wizualnym tegoroczna edycja Adizero Boston przywodzi mi na myśl trendy w motoryzacji. Aby podążać za modą, konstruktorzy zdecydowali się nieco „podnieść zawieszenie” i w miejsce klasycznego sportowego hatchbacka zaproponowali usportowionego crossovera albo nawet SUV-a.
Inne smaczki
Oczywiście, zgodnie z najnowszymi trendami, w konstrukcji podeszwy nie mogło zabraknąć elementów z włókna węglowego. W przypadku modelu Boston 10 znajdziemy w podeszwie karbonowe pręciki zwane ENERGYRODS. Są one odpowiedzialne nie tylko za większy zwrot energii, ale także za usztywnienie całej podeszwy.
Kolejnym elementem godnym uwagi, jest podeszwa zewnętrzna. Już od kilku lat adidas współpracuje pod tym względem z wiodącym producentem opon, marką Continental. W modelu Boston 10 znajdziemy właśnie podeszwę zewnętrzną pokrytą powłoką gumy Continental. W testowanych przeze mnie butach marki adidas w przeszłości, takie rozwiązanie dawało dużą przyczepność i pewny krok nawet na mokrej nawierzchni.
Mówiąc o interesujących rozwiązaniach, nie wolno zapomnieć także o cholewce najnowszego Bostona. Tutaj chciałbym w szczególności zwrócić uwagę na materiał PRIMEGREEN, z jakiego w dużej części została wykonana. Pochodzi on z recyklingu, zresztą w całej konstrukcji cholewki nie zastosowano nowo wyprodukowanego poliestru. To świadczy o tym, że deklaracje adidasa o dążeniu do zmiany sposobu produkowania swoich butów i świadomości środowiskowej nie są tylko na pokaz.
Ostrożny pierwszy kontakt
Przechodząc do właściwej części testu, nadszedł czas, by opisać swoje wrażenia z biegania w butach adidas Adizero Boston 10. A prawdę mówiąc, nie jest to łatwe zadanie, bowiem to model bardzo trudny do ocenienia i jednoznacznego sklasyfikowania. Ba, jak się okazało, nawet w trakcie testów kilkukrotnie zmieniałem o nim zdanie.
Pierwsza przebieżka w nowych butach była dla mnie absolutnym zaskoczeniem. Częściowo nawet, mógłbym powiedzieć, że rozczarowaniem. Wszystko dlatego, że wygląd buta i jego biegowa charakterystyka nie idą za bardzo ze sobą w parze. Mając do czynienia z tak dużą ilością pianki pod stopą, byłem przekonany, że będę biegł jak w miękkich kapciach. Boston 10 okazał się jednak zadziwiająco twardy i sztywny. Ten rozdźwięk spowodował we mnie mieszane uczucia.
Ze względu na to, że miałem na nogach buty z legendarnej wręcz serii Boston, oczekiwałem, że będą z lekkością niosły mnie przez kolejne kilometry. W rzeczywistości trochę tego poczucia lekkości zabrakło. W porównaniu do poprzednich edycji najnowszy Boston jest bowiem odczuwalnie cięższy. Uwagę na to zwraca się zwłaszcza przy pierwszych treningach w tym modelu.
Kolejną nowością jest także cholewka. W adidas Adizero Boston 10 bardzo mocno oplata stopę, zwłaszcza w okolicach kostki, co wynika z m.in. konstrukcji języka, kończącego się bardzo wysoko i wręcz zintegrowanego z cholewką. Początkowo było to dość osobliwe odczucie, ale szybko można się do niego przyzwyczaić. Najważniejsze, że nie przyczyniało się to do żadnych otarć podczas testów.
Pod kątem rozmiaru, zachowane zostały standardy adidasa – niemal w każdym modelu tego producenta biegałem w rozmiarze 45 i 1/3 i tutaj również ten pasuje najlepiej. Cholewka przylega dość ciasno do stopy, co samo w sobie nie jest problemem. Jednak w przedniej części buta, ze względu na usztywnienia, zdarzało mi się odczuwać ucisk na palce od góry – zwłaszcza podczas dłuższych treningów. O ile na szerokość miejsca jest wystarczająco, o tyle od góry wolałbym, gdyby było kilka milimetrów przestrzeni więcej.
But, któremu trzeba dać czas
Wrażenia z pierwszych przebieżek w adidas Adizero Boston 10 miałem mieszane. W pewnym momencie uznałem nawet ten but za zbyt ciężki, zbyt sztywny i toporny, jak na model treningowo-startowy. Na szczęście kontynuowałem testy i po pokonaniu kilkudziesięciu kilometrów moje odczucia zmieniły się wyraźnie. Jak się okazuje, temu modelowi po prostu trzeba dać trochę czasu.
Wraz z kolejnymi treningami wrażenie twardości podeszwy modelu Boston 10 zaczęło ustępować. Być może but, po przebiegnięciu kilkudziesięciu kilometrów dopasował się do stopy. Może to też kwestia pewnego przyzwyczajenia do charakterystyki tego modelu. Ostatecznie jednak, muszę powiedzieć, że ta twardość zdaje egzamin na dłuższą metę.
Im dłużej biegałem w nowych Bostonach, tym bardziej dostrzegałem, że pod względem funkcjonalności, wciąż zachowuje się podobnie do swoich poprzedników. Na szybszych treningach czuć dynamikę, jaką oferuje dzięki sztywnej, oddającej energię podeszwie. Podczas dłuższych biegów amortyzacja naprawdę zdaje egzamin, pozwalając myśleć o pokonywaniu bardzo długich dystansów. Dodatkowo, jak na tak dużą ilość pianki pod stopą, but zachowuje się bardzo stabilnie. Spośród testowanych przeze mnie modeli z elementami karbonowymi jest pod tym względem liderem.
adidas Adzero Boston 10 dobrze sprawdza się także w nieco trudniejszych warunkach. Biegając po naturalnych ścieżkach i kamieniach, nie ma ryzyka, że jakiś ostry element ukłuje naszą stopę od spodu. To niewątpliwie zaleta sztywnej i solidnej warstwy pianki. Jednocześnie, biegając po mokrym asfalcie, betonie, kostce czy nawet tartanie, przyczepność jest na doskonałym poziomie. Podeszwa z gumą Continental niezmiennie spisuje się na szóstkę.
Zmiana paradygmatu
Co ciekawe, przy okazji „nabijania” kolejnych kilometrów, ustąpiło także uczucie nadmiernej masy buta. W rzeczywistości bowiem adidas Adizero Boston 10, zwłaszcza na tle konkurencji, nie jest wcale bardzo ciężki. Oczywiście jest odczuwalnie cięższy w odniesieniu do swoich poprzednich odsłon, ale… trzeba pamiętać o tym, jaką rewolucję przeszedł rynek butów biegowych w ostatnich miesiącach. Trendy w projektowaniu obuwia do biegania uległy ogromnym zmianom, a Boston 10 jest po prostu odzwierciedleniem tego zjawiska.
Myśląc o kategorii butów treningowo-startowych, należy pogodzić się z tym, że zmieniły swoją charakterystykę względem poprzednich lat. Nie są to już bowiem nieco bardziej amortyzowane wersje najbardziej odchudzonych, lekkich startówek. A może wciąż są, tyle, że same startówki także przeszły technologiczną i wizualną rewolucję i nie są już tak minimalistyczne, jak jeszcze kilka lat temu. Biorąc pod uwagę te trendy, adidas Adizero Boston 10 są po prostu butem treningowo-startowym na miarę 2021 roku.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.