Jesteś tu? Polub nas!

Dołącz do nas i zgarnij więcej - z okazji 20-lecia Magazynu Bieganie czekają na Ciebie konkursy z nagrodami: pakiety startowe, sprzęt i nie tylko.

Teoria treningu Trening

Biegowy plan treningowy jest jak gra na giełdzie. Nie bój się zmian

Dzienniczek treningowy. Fot. istockphoto.com

Dzienniczek treningowy. Fot. istockphoto.com

[h6]Fot. istockphoto.com[/h6]

W kulturze pracy i solidności brzmi to jak herezja, ale właśnie po tych drobnych i grubszych poprawkach w planie można odróżnić dobrego zawodnika lub trenera od kopisty lub partacza. To jak gra na giełdzie – trzeba cały czas patrzeć na wskaźniki sprawności i uczyć się odróżniać ruchy pozorne od prawdziwych zmian trendów. Właśnie za to trenerzy biorą pieniądze.

Wielu biegaczy wychodzi z założenia, że im cięższą pracę wykona na treningu, im więcej kilometrów przebiegnie, tym lepszy uzyska rezultat. Gdyby to była prawda, wystarczyłoby zebrać się na przykład przed maratonem w Krakowie, wyciągnąć dzienniczki treningowe, porównać kilometraż i na tej podstawie rozdać medale.

Gdy brakuje mocy

Nie bój się modyfikować planu. Rozpiska ma być dopasowana do ciebie, a nie odwrotnie. Zawodowcom często zdarza się wycinać czy upraszczać swoje treningi, gdy mają kłopot z ich realizacją.

Zmiany można wprowadzać jeszcze przed wyjściem z domu, ale można także w trakcie biegu. Często ociężały biegacz, który wrócił z pracy i czuje się zmęczony i znużony, potrzebuje kilkunastu minut, by się rozgrzać i właściwie ocenić samopoczucie.

Jeśli ociężałość pozostaje – nie warto się z nią za wszelką cenę kopać, zwłaszcza gdy do wykonania jest trening jakościowy. Zaplanowane wybieganie 30 kilometrów można skrócić do 20, tempówkę z 30 minut do 15, a zamiast 5 powtórzeń interwałów wykonać tylko 2. Można też zamiast jakościowego treningu zrobić lekkie rozbieganie.

Ważne jest słowo „zamiast”. Treningów jakościowych nie przesuwamy w razie złego samopoczucia, tylko skracamy je lub kasujemy. W ten sposób zachowujemy kształt całego planu i dajemy sobie więcej czasu na regenerację.

Gdy roznosi energia

Biegacze mają tendencję do podkręcania tempa, jeśli trening sprawia im przyjemność. Najczęściej robią to w trakcie rozbiegań. Są to treningi mało wymagające – swego rodzaju „wypełniacze” kształtujące wytrzymałość i przygotowujące do cięższych akcentów. To w ich przypadku najłatwiej się zapędzić i zmienić bieg spokojny 10 km w tempie 5:30 min/km w zupełnie inny trening – 10 km tempem maratońskim 5 min/km.

Dlaczego to źle? Skoro idzie dobrze? Dlatego, że w sensownie wyważonym planie jest miejsce na wszystkie elementy. I następnego dnia, gdy pojawią się na tapecie interwały kilometrowe „siekane” po 4:15 min/km – może zabraknąć prądu. Amatorzy mają statystycznie tendencję, by wolne odcinki biegać za szybko, a szybkie zbyt wolno. Pewnie nie chcesz być określany jako „typowy przykład”. Zatem jeśli wychodząc na trening czujesz się wyjątkowo dobrze, przyspiesz, ale delikatnie – jakieś 5-10 s/km. Druga propozycja to zakończenie spokojnego biegania stopniowym przyspieszeniem. Ostatnie 2 km z dociśniętym gazem i potem normalne wychłodzenie.

W przypadku niespodziewanie dobrego samopoczucia, np. na interwałach, nie warto zmieniać założenia treningowego i po prostu czerpać przyjemność z tego, że trening wyszedł ciut łatwiejszy. Dopiero gdy widać, że przez 2-3 tygodnie jest wyraźna zwyżka formy – warto przesunąć się na przykład tydzień naprzód w stosunku do zaplanowanej rozpiski lub podkręcić wszystkie tempa o 3-5 sekund na kilometr.

Zmiana celu?

Jeśli czujesz, że przy założonym celu (np. pokonanie maratonu w czasie 3:30 za dwa miesiące), wszystkie treningi stanowią dla ciebie wyzwanie, oznacza to prawdopodobnie, że błąd popełniłeś w doborze celu i należy go ustawić ponownie – tak, aby tempo biegu spokojnego było rzeczywiście spokojne – tzn. możliwe do powtórzenia kilka razy w tygodniu. Podciąganie temp i dostosowywanie ich do wymarzonego wyniku nie doprowadzi cię do niego. Raczej przyniesie kontuzję i przetrenowanie. Lepiej ustaw cel niżej (np. na 3:40) i zmień tempa na takie, by trening przestał być udręką. Możesz też odsunąć swój start w czasie o kilka tygodni i poczekać, aż uda się dojść do wymarzonych temp przez łagodną progresję. Lepiej delikatnie modyfikować cel, ale czerpać ciut mniejszą radość z jego realizacji niż frustrować się planem, który się nie powiódł.

Krzysztof Dołęgowski, “Mikroustawienia”, Bieganie maj 2012

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie! Psst... Ocenisz nasz artykuł? 😉

0 / 5. 0

guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Uwagi
Zobacz komentarze
0
Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Zostawisz komentarz?x