fbpx
[h6]Mural na rogu ulic Broadway i Spruce Street[/h6]

Blogi > Blogi > Magda Ostrowska-Dołęgowska

Boulder – trochę inny świat. Opowieści różnej treści

Wycieczka na Green Mountain. Fot. Krzysztof Dołęgowski

Wycieczka na Green Mountain. Fot. Krzysztof Dołęgowski

Spacerowaliśmy głównym deptakiem Boulder, Pearl Street. Minęliśmy automat z batonami stojący przy ulicy. Z pozoru właściwie się nie różnił od naszych, widywanych w różnych miejscach użyteczności publicznej. Tyle tylko, że zamiast snickersów były w nim żele energetyczne i batony Clif Bar.

Automat wypełniony Clif Barami* stał się pewnym symbolem. On tu stoi po prostu na ulicy. Niby nic wielkiego, żadne halo! A jednak pokazuje, że to miasto nie jest typowe. Ani w skali amerykańskiej, ani europejskiej. Na rogu ulic Broadway i Spruce Street jest biegowy mural. Powstał w 1997 roku. Za chwilę mają ruszyć prace renowacyjne, żeby przywrócić mu świetność. Przeczytaliśmy o tym na stronie kwartalnika „Colorado Runner” wydawanego od 2003 roku.

<h3 class="h6">Mural na rogu ulic Broadway i Spruce Street</h3>

Mural biegowy na rogu ulic Broadway i Spruce Street.

Opowiadałam już co nieco o tutejszych supermarketach. Oczywiście są takie „biedniejsze” i zwyklejsze. Ale naprawdę nietrudno trafić na duży sklep, w którym z trwogą ogląda się ceny warzyw i owoców. Przypomniał mi się tekst Scotta Jurka z „Jedz i biegaj”, gdy jego poprzednia żona, wtedy jeszcze dziewczyna Leah przyniosła do domu warzywa i owoce „organic”. „Z czego to jest? Ze złota?!” – zapytał zbulwersowany Scott. Pierwsze zderzenie z takim lansownym marketem było przygodą samą w sobie. Pisałam już o gazetkach przy kasie. „Triathlete”, „Paleodiet”… O! Byłabym zapomniała o „Przepisach Bezglutenowych” – w tym temacie widziałam nawet dwa tytuły. Cebula, papryka i pomidory okazały się być nie na naszą kieszeń. Kupiliśmy trochę makaronu i fasoli w puszce i zdawało mi się, że oto nadchodzą dwa miesiące diety makaronowo-fasolowej. W ramach egzotyki pozwoliłam sobie na kupienie makaronu, świderków zrobionych z papki z quinoa – komosy ryżowej. No i czipsów z soczewicy, fasoli i innych warzyw, z niewielkim dodatkiem ziemniaków. Okazało się jednak, że trafiliśmy po prostu w jedno z tych miejsc, w których nazwie nie ma literek „Ą” i „Ę” tylko dlatego, że nie występują w języku angielskim. Normalne markety też są. Choć warzywa i owoce niekoniecznie są tak tanie jak w Polsce.

Bieganie w okolicach Boulder, w niedzielę, przyniosło nam kolejne obserwacje. Wybraliśmy się na szlaki Chautauqua, parku, nad którym góruje symbol Boulder – Flatirons. To lekko pochyłe, potężne skały, na które wbiegał Tony Krupicka. Ścieżki w parku tworzą gęsto utkaną pajęczą sieć. Na tych łatwiejszych, bardziej płaskich szlakach spotkaliśmy masę starszych ludzi, spacerujących, biegających, wystrojonych w sportowe ciuchy, bez żadnej krępacji, która w Polsce jeszcze chyba ciągle trochę onieśmiela ludzi powyżej 50. Widuje się też zdecydowanie więcej biegających kobiet niż mężczyzn. Mnóstwo ludzi biega i spaceruje z psami. Zastanawiam się czy w okolicy mieszka więcej psów czy wiewiórek. Są szlaki, na których niezbędne jest trzymanie psa na smyczy, ale i takie, gdzie nikt nie robi problemu z tego, że pies biega luzem. I żaden zwierzak nie próbował nas atakować, co czasem zdarza mi się w Warszawie.

Gdy wybraliśmy się na bardziej wymagające szlaki (ale może to była kwestia pory? Dochodziła godzina 5), zrobiło się pusto. Niewielu ludzi minęliśmy w Bear Creek Canyon, na Green Mountain, górującej nad Boulder siedziała jedna rodzinka. Szlaki, które nas tam doprowadziły, to były eleganckie single-tracki, znane pewnie bardziej rowerzystom. Wąska, przyjemnie ubita ścieżka, żadnych dużych nachyleń. Dopiero zbieg z Green Mountain do Boulder przyniósł nam dziecięcą radość. Skakanie po kamieniach, czasem tworzących schody całkiem strome, tak że zastanawialiśmy się, gdzie byśmy się zatrzymali, gdybyśmy się potknęli. Tutaj można było wreszcie poszaleć. Skały są szorstkie, drewno suche, błota też nie ma. Pada tu bardzo rzadko. Zwykle jest bardzo słonecznie, nawet jeśli słupek rtęci w termometrze kurczy się z zimna.

Trudno powiedzieć, żeby Boulder było miejscem wybitnym przyrodniczo. Jest ładnie, ale piękno krajobrazu nie przytłacza. Miejsce, w którym mieszkamy jest otoczone lasem sosnowym, więc czasem ma się wrażenie, że jest się gdzieś na Mazowszu. Tylko jakby je ktoś zmiął jak kartkę papieru. Boulder jest dużym miastem, ma ponad 90 000 mieszkańców. Położone jest u samego podnóża Gór Skalistych, zaledwie 50 km od Denver. Od 1876 działa tu filia Uniwersytetu Kolorado, co sprawia, że ściągają tu masy młodych, aktywnych ludzi. I to nie tylko sportowo.

Ale właśnie do uprawiania sportu warunki są wymarzone. Pogoda jest bardzo dobra przez większość roku. Ok. 300 słonecznych dni! To z pewnością pomaga w treningu. Rzadko kiedy trzeba ze sobą walczyć. Jest sporo miejsc wspinaczkowych, długie kilometry ścieżek biegowych i singli na rower, asfalty na szosówkę, a i ze sportami zimowymi nie ma problemu w okolicy. Mieszkanie na wysokości też daje niewątpliwy bonus. To miejsce przyciąga ciekawe osobowości, co tworzy też interesujący klimat społeczny. Byliśmy na Festiwalu Filmów Trailowych. Choć nie powaliły nas na kolana, sam fakt, że istnieją tu wydarzenia dedykowane biegaczom górskim, buduje środowisko. I daje biegaczowi ultra poczucie, że znalazł się w odpowiednim miejscu. Tylko jeszcze trzeba się trochę nagimnastykować, żeby się tu utrzymać…

 

*A same Clif Bary? Mnie rozczarowały. Czytałam o nich lata temu w Bieganiu. Historię przedstawił Marek Tronina. Rodzinna firma powstała w 1990 roku. Koncepcja spłynęła na założyciela – Gary’ego podczas wycieczki rowerowej (bagatela 281 km…), gdy z kumplem przez cały dzień męczyli batony innej firmy. Nie smakowały im zanadto, a spory przesyt i skręcający się z niechęci żołądek sprawiły, że chłopak zdecydował, że sam jest w stanie zrobić coś lepszego. „Po dwóch latach nieskończonych godzin eksperymentów w kuchni mojej mamy, Clif Bar stał się rzeczywistością”.  Jak na świadomego Amerykanina przystało – Gary bardzo skupiał się na tym, żeby jego produkty były „organic”, naturalne, ze składników wolnych od chemikaliów. Miały też się wyróżniać wyjątkowymi, czasem nietypowymi smakami. No i pewnie się wyróżniały, gdy pierwsze partie wychodziły z pieca mamy Gary’ego. Z radością rzuciliśmy się na nie w supermarkecie, z okrzykiem: „Nareszcie!”. Gdy jednak przycupnęliśmy na krawężniku przed sklepem, przy naszych rowerach, i pierwsze gryzy tych cudeniek rozpływały się już w naszych ustach, mogliśmy tylko wzruszyć ramionami i stwierdzić: „Baton jak baton”. Może po prostu wyobrażaliśmy sobie zbyt wiele, na podstawie tego, co przeczytaliśmy. A lata bez możliwości weryfikacji hodowały w nas poczucie, że to musi być coś super.

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
mm
Magda Ostrowska-Dołęgowska

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

Bernard Kiprotich Too z Kenii zwycięzcą PKO Gdynia Półmaratonu. Pokonał trasę w czasie 1:03:54. Wśród kobiet najszybsza była jego rodaczka – Valentine Jebet, która potrzebowała 1:10:24 na dotarcie do mety. Pierwszym Polakiem, który przekroczył linię […]

Rekord Polski M45 wśród mężczyzn i debiut w półmaratonie Mistrzyni Europy. Podium należało jednak do Kenijczyków – PKO Gdynia Półmaraton za nami!

5 tysięcy osób pobiegnie w biegu głównym. W PKO Gdynia 5K oraz biegach dziecięcych Frugo Kids Run ponad tysiąc. W trakcie biegowego weekendu będzie śniadanie dla zawodników i rywalizacja rodziców z wózkami. Podczas konferencji prasowej […]

Gdynia czeka na biegaczy. PKO Gdynia Półmaraton startuje już w ten weekend!

Fundacja „Maraton Warszawski” kontynuuje współpracę z Nationale-Nederlanden. Już 28 września 2025 roku Warszawa po raz kolejny stanie się areną wielkich sportowych emocji, społecznego zaangażowania i promocji zdrowego stylu życia. 47. Nationale-Nederlanden Maraton Warszawski zapowiada się […]

Zwiększona pula miejsc i sponsor tytularny 47. Maratonu Warszawskiego!

Zapraszamy do obejrzenia oficjalnego wideoreportażu z TAURON 22. Cracovia Maratonu, który odbył się 6 kwietnia 2025 roku oraz zorganizowanych dzień wcześniej: OSHEE Biegu Nocnego na 10 km, 18. Mini Cracovia Maratonu im. Piotra Gładkiego o […]

TAURON 22. Cracovia Maraton i wydarzenia towarzyszące – oficjalne wideo

Kto by pomyślał, że od pierwszej edycji GWiNT Ultra Cross minęło 10 lat! Tymczasem już za chwilę będziemy odliczać minuty do startu kolejnej odsłony tego popularnego w Wielkopolsce biegu ultra. Zanim jednak gromkimi brawami przywitamy […]

10 lat biegowej pasji: GWiNT Ultra Cross już w najbliższy weekend!

Nocny Portowy Maraton Szczeciński

Szczecin ponownie zaprasza wszystkich miłośników biegania na 11. Nocny Portowy Maraton Szczeciński! To niezwykłe wydarzenie odbędzie się 19 lipca 2025 roku w sercu miasta, oferując uczestnikom niesamowite emocje oraz niezapomniane widoki. Wyobraź sobie, jak pokonujesz […]

11. Nocny Portowy Maraton Szczeciński – Dołącz do wyjątkowego biegu i odkryj magię nocnego Szczecina!

Zdrowa i zbilansowana dieta stanowi filar, na którym osoby aktywne fizycznie budują swoją formę. Czasami jednak pomimo wystarczająco dużej gęstości kalorycznej posiłków oraz rozplanowania poszczególnych makroskładników wydolność organizmu stoi w miejscu lub co gorsza – […]

Dieta na najczęstsze niedobory witamin i minerałów u biegaczy

Już teraz warto zarezerwować sobie czas w weekend 26 – 27 kwietnia na biegowe wyzwania. Kto nie czuje się na siłach, by rywalizować na trasach biegowych, może spędzić czas kibicując biegaczom. Organizatorzy przekonują, że na […]

PKO Gdynia Półmaraton już w ten weekend! Nie biegniesz? Kibicuj!

Wygraj pakiet startowy na jeden z najpiękniejszych półmaratonów świata!
Weź udział