Trening > Jak zacząć biegać > Zacznij biegać
Biegam i tyję – jak to możliwe? Studium przypadku

fot: istock.com
Mówi się, że każdy powód do rozpoczęcia przygody ze sportem jest dobry. Jedną z popularniejszych motywacji, jaką kierują się początkujący biegacze, jest chęć zredukowania masy ciała. Wiele osób wierzy, że wystarczy regularnie biegać, a wskazania wagi będą coraz niższe, ale czy słusznie?
Poniższy tekst opiera się na przykładzie wziętym z życia. Myślę, że takie studium przypadku powinno skutecznie rozprawić się z panującym mitem. Po drugiej stronie barykady są osoby, które wciąż będą obstawiały przy swoim. Pamiętajcie, że ten materiał powstał po to, aby pomóc Wam osiągnąć zamierzony cel.
Długo i wolno, czy krócej, a szybciej?
Przez chwilę pozostaniemy w konwencji: „biegam, bo chcę schudnąć”. Podstawowym dylematem, z jakim borykają się raczkujący biegacze, jest wybór metody treningowej. Lepiej jest biegać dłużej, a wolniej, czy krótko, ale szybko? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo zarówno pierwsza, jak i druga metoda ma swoje za i przeciw. Oba sposoby łączy wspólny mianownik – spalone kalorie, a to istotna informacja w kontekście bilansu kalorycznego, do którego wrócimy w ostatnim akapicie. Najlepiej połączyć obie metody w przemyślany sposób. Obciążenia treningowe muszą być optymalne. To znaczy dobrane do naszej aktualnej dyspozycji. Idealnie, jeżeli plan jest skrojony na miarę, jak garnitur szyty na zamówienie. Katorżnicze treningi prędzej doprowadzą do frustrującej kontuzji aniżeli osiągnięcia celu.Praktyczny przykład
Biegam dużo i tyję – brzmi absurdalnie? Nic bardziej mylnego. Przybliżę sylwetkę mojego podopiecznego, który w styczniu 2019 roku pojechał na wczasy do Turcji. Już wcześniej nakreśliliśmy plan dnia, który w uproszczeniu wyglądał tak:Sen – jedzenie – bieganie – jedzenie – sen – jedzenie – bieganie – jedzenie – sen
To był pracowity tydzień, a tak wyglądał w liczbach:
- 148,1 km w nogach.
- 12 treningów biegowych.
- 11 godzin 12 minut w biegu.
- 29 248 spalonych kalorii.
- +4 kg na wadze.
Jak to możliwe? Nie podlega dyskusji fakt, że to wysoki kilometraż jak na biegacza amatora, który rywalizuje w kategorii wiekowej M40. Zawodnik miał apetyt, więc jadł całkiem dużo, ale nie ma mowy o kompulsywnym objadaniu się. Trening biegowy na przejedzeniu, to jedna z gorszych rzeczy, jaka może dopaść biegacza. Zawodnik nie prowadził spisu posiłków, ale jak sam mówił: „nie żałował sobie”. Jadł wszystko, na co miał ochotę. Diabeł tkwi w szczegółach. Dodatkowe kilogramy to konsekwencja bilansu kalorycznego, który pomimo dużej aktywności był na (dużym) plusie. Nie trzeba być dietetykiem, żeby wiedzieć, że jesteśmy kuszeni ogromną ilością „bomb kalorycznych”, które wyglądają niepozornie, a robią swoje. Sam biegacz skwitował to krótkim twierdzeniem – to wszystko przez słodycze.
Właściwy kierunek
Wiele osób może być zaskoczonych powyższym przykładem. Jeszcze szersze grono może się doszukiwać różnych przyczyn, a wszystko po to, aby pozostać przy swoim i dalej uważać, że wystarczy biegać i już się chudnie. Jednak niepodważalny jest fakt, że samo bieganie nie wystarcza, aby zredukować masę ciała. Kluczową rolę odgrywa deficyt kaloryczny. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, bo to doskonały temat dla dietetyka. Ujemny bilans kaloryczny – masa ciała będzie stopniowo spadała. Dodatni bilans kaloryczny – masa ciała będzie stopniowo rosła. Należy również pamiętać o jakości dostarczanego pożywienia. Kalorie to nie wszystko. Istotne są mikro i makroelementy.Niektórzy biegacze mają tendencję do nadmiernego nagradzania się. Nie twierdzę, że to beznadziejna metoda motywowania się, ale trzeba być ostrożnym. Załóżmy, że ktoś biega 40 minut i spala 400 kalorii. Po treningu zjada tabliczkę czekolady, która zawiera ponad 500 kalorii. Trening przysłuży się poprawie wydolności, ale niekoniecznie redukcji wagi. Zbilansowana dieta to fundament pracy nad masą ciała. Chudniemy w kuchni, a bieganie może być doskonałym narzędziem wspomagającym osiągnięcia deficytu kalorycznego. Dieta wymaga wyrzeczeń – to nie podlega dyskusji. O wiele łatwiej jest wyjść pobiegać. Wierzę, że wnioski płynące z tego tekstu pomogą niejednemu biegaczowi osiągnąć swój cel i uniknąć frustracji wynikającej z błędnych przekonań.