Zdrowie i motywacja > Psychologia biegania > Zdrowie i motywacja
Ciało biegacza. Biegaczu, płacz!
rys. Magda Ostrowska-Dołęgowska
Biegniesz, boli, ciało słabe, a do mety daleko. Nic tylko siąść i się rozpłakać. O ile siadanie to nie najlepszy pomysł, płacz wydaje się być idealnym rozwiązaniem w sytuacji kryzysu biegowego.
Płacz to nie tylko zwykła reakcja chemiczna, to nieodłączna część naszego emocjonalnego życia. Płacząc wyrażamy uczucia, chronimy też nasze ciało przed niebezpieczeństwem. Używamy go jako mechanizmu obronnego. To nasza reakcja na skrajne stany emocjonalne. Wreszcie, bardziej prozaicznie, łzami nawilżamy i odżywiamy oczy, a także oczyszczamy je z brudu.
Nie jest tajemnicą, że istnieją różne rodzaje płaczu. Istnieją też trzy rodzaje łez. Tak zwane łzy podstawowe, łzy refleksyjne i łzy będące reakcją na stan psychiczny. Co ciekawe, wszystkie różnią się między sobą składem chemicznym. Fotografka Rose-Lynn Fisher przeprowadziła eksperyment. Fotografowała różne rodzaje łez pod mikroskopem. Okazało się, że każda z nich wygląda inaczej.
fot. Rose-Lynn Fisher. Na zdjęciu łzy zmiany
Kiedy rozmawialiśmy z Kamilem Leśniakiem przed tegoroczną edycją Ultra Trail du Mont Blanc, powiedział, że chciałby płakać, bo to najlepsza rzecz, jaka może mu się trafić podczas biegu. – To jest idealny stan podczas biegu. Uśmierza ból, uspokaja. Po nim jest już tylko radość z biegania – stwierdził.
W książce „Szczęśliwi biegają ultra” autorzy opisują, że rok temu Kamil podczas Biegu Rzeźnika, kiedy z Krzyśkiem Dołęgowskim w duecie walczył o zwycięstwo, zaczął płakać jak bóbr. Płakał i biegł.
Coraz mocniej kołowało mi się w głowie. Zamieniałem się w psychopatę, który miał powstrzymać ból. Muzyka coraz bardziej rozpływała się po moim ciele. Wiedziałem, że muszę doprowadzić do maksymalnego wzruszenia. Musiałem zacząć płakać – opisywał swoje zmagania na Rzeźniku 2014 Kamil.
Jaki rodzaj płaczu mógł mu towarzyszyć na trasie? Płacz będący reakcją na krojenie cebuli, podczas którego przez kanaliki łzowe wydzielane są zwykłe łzy możemy skreślić od razu. Widok biegnącego ultrasa, szatkującego w tym samym czasie cebulę, jest co najmniej abstrakcyjny. Czy jest to płacz oczyszczający z brudu? O ile Kamil nie tarł brudnymi rękami oczu i ten rodzaj możemy odrzucić. Płacz w reakcji na zmianę? Też raczej nie. Płacz przychodzi bowiem w czasie kryzysu, kiedy Kamil od kilu godzin jest w permanentnym ruchu.
Zatem szloch, który mu towarzyszy, to ten będący reakcją na stan psychiczny i fizyczny. Możemy założyć, z dużą dozą pewności, że w trakcie tak długiego i intensywnego wysiłku, jakim jest bieg ultra, nasz biegacz odczuwa ból fizyczny i psychiczny. Palą go mięśnie, a ciało wydaje się być uwięzione w tej jednoznacznej sytuacji, jaką jest bieg. Mimo to zmusza się do wysiłku. Ba! On podkręca tempo. Do tego dochodzi stres. Walczy przecież o miejsce na podium. Nie chce też zawieść swojego biegowego partnera.
Okazuje się, że człowiek może zmusić się do płaczu. Nie jest to łatwe, ale w sytuacji, w której znalazł się Kamil na pewno łatwiejsze niż podczas jazdy autobusem. Jemu to się udaje. Płacze. Jak to się stało?
Podczas wzmożonego wysiłku fizycznego doprowadził swoje ciało do stanu podwyższonego fizjologicznego pobudzenia. To uruchomiło przednie płaty mózgu do pracy. Znajdujące się w nich ośrodki nerwowe, stan, w którym się znalazł zinterpretowały jako krańcowo pozytywny – euforyczny lub krańcowo negatywny. Będąc zmęczonym, mając ograniczone zdolności poznawcze, Kamilowi udało się zmusić ciało do płaczu. Na pewno pomógł też ból fizyczny i psychiczny. Narząd łzowy, który połączony jest z systemem nerwowym, nie mógł oprzeć się tak silnej mieszaninie bodźców i zaczął produkować łzy.
Co się działo z organizmem podczas płaczu? Choć podczas samego płaczu serce biło szybciej, to już po ciśnienie krwi uległo obniżeniu, mózg otrzymał ekstra porcję tlenu, a mięśnie nieco się rozluźniły. Napięcie i ból ustąpiły miejsca spokojowi. Przyszedł relaks. Wraz ze łzami z organizmu został wydalony prawdziwy chemiczny koktajl hormonów stresu, między innymi kortyzol i adrenokortykidy. Wreszcie organizm dostał sporą dawkę enkefaliny, czyli peptydu opioidowego, którego działanie można porównać z morfiną.
Na koniec dobra wiadomość dla kobiet. Według badań naukowych, to one zdecydowanie częściej płaczą niż mężczyźni. Średnio zdarza im się to 50 razy w roku. Panom tylko 10 razy. Zatem u pań istnieje dużo większe prawdopodobieństwo, że uronią łzę podczas biegowych trudów, fundując sobie ukojenie. Panom wypada natomiast życzyć, żeby chociaż jeden raz ze wspomnianych marnych dziesięciu przypadł na maraton. Może wtedy łatwiej będzie zmierzyć się ze ścianą?