Adidas Adizero Adios Boost 3.0 kontra model 2.0 [porównanie]
Według amerykańskiego magazynu Runner’s World odświeżona wersja tej znanej i popularnej startówki adidasa, jest najlepszą aktualizacją roku 2016. Rzeczywiście wprowadzone zmiany w stosunku do modelu 2.0 są tylko dobre, ale tak subtelne, że aż zastanawiam się jak wyglądała konkurencja w tym zestawieniu.
Na początku tego roku, gdy robiliśmy w BIEGANIU testy startówek, trafiły w moje ręce dwa modele adidasa – Boston Boost 5 i właśnie Adios Boost 2. O ile Bostony nie były dla mnie idealne, o tyle Adiosy wydawały się perfekcyjną startówką, szczególnie do biegania półmaratonu i maratonu. Myślę, że wielu użytkowników miało o nich podobne zdanie. Wygodne, dobrze dopasowane, dynamiczne, z dobrą trakcją. I teraz, po pierwsze – jak wprowadzić w takim modelu ulepszenia? A po drugie – jak to zrobić, żeby nie zepsuć podstawowych zalet? Oto jak…
Lepsza przyczepność
Na podeszwie oczywiście została guma sygnowana przez Continental, ale w środkowej części zamiast „grysiku” zakończonego fragmentami gumy, mamy porządny wachlarz, który sprawia, że podeszwa ma lepszą przyczepność. Jest to szczególnie odczuwalne w pokonywanych szybko zakrętach, na mokrym asfalcie i w miejscach, gdzie na szosie leży trochę piasku. Zmiana subtelna, w idealnych warunkach pogodowych i na ładnej nawierzchni właściwie nieodczuwalna. Ale zdecydowanie pozytywna. Poza tym w samej podeszwie nie wprowadzono innych zmian, został 10-milimetrowy drop, taka sama ilość pianki Boost i płytka w środkowej części, która usztywnia całą konstrukcję i zapewnia taką samą dynamikę odbicia jak w modelu 2.0.
Pod piętą wydaje się jakby pianki Boost było o milimetr więcej, ale to kwestia zużycia „dwójki” i ubicia pianki”.
Lepsza przewiewność i więcej miejsca
Podobno zdarzały się osoby, które narzekały na zbyt wąską konstrukcję w okolicach palców w modelu 2.0. Projektanci adidasa wzięli sobie te uwagi do serca i wprowadzili tu drobne zmiany. Czubek buta w trójce nie jest już tak bardzo uniesiony, a dodatkowo mamy minimalnie więcej miejsca. Podeszwa na wysokości śródstopia nie została poszerzona, więc uczucie większego luzu musiało zostać osiągnięte poprzez zwiększenie ilości materiału cholewki, ewentualnie nawet samo usunięcie części podszycia mogło wystarczyć. To takie detale, że aż trudno ocenić na oko.
W dwójce czułem, że stopa jest dobrze opięta, nie za mocno, nie za słabo. Nic mnie nie uwierało, ani ni obcierało. Teraz, gdy w trójce jest troszkę luźniej, właściwie nie robi mi to różnicy, bo trzymanie stopy nadal jest dobre, a więcej miejsca nie potrzebowałem. Na pewno mogą tą zmianę docenić osoby z szerszą stopą, które odczuwały problem braku miejsca w modelu 2.0. Natomiast zmiana, którą widać gołym okiem, i która dla wszystkich powinna być pozytywna, to redukcja ilości materiału cholewki, a co za tym idzie polepszenie przewiewności. Drobna zmiana, ale pozwoliła oszczędzić trochę wagi buta i zwiększyła oddychalność. A nie odbiła się na komforcie.
20 gramów mniej
Adios 3.0 jest o około 20 gramów lżejszy od swojego poprzednika. Co ciekawe zmniejszenie wagi całkowitej nie znaczy, że wszędzie wprowadzano lżejsze rozwiązania. Zmiana podeszwy, polepszenie przyczepności oznaczało dodanie gumy. Cała cholewka jest cieńsza, ale język minimalnie grubszy, dzięki czemu, jeśli ktoś ma wysokie śródstopie i problemy z uciskającymi sznurówkami, będzie miał teraz troszkę bardziej miękko. Ostatnim elementem, w którym można się doszukać cieniowania, jest wkładka. Ta w Adiosach 3.0 jest o 7-8 gramów lżejsza niż w modelu 2.0. Co oznacza, że różnica w samym bucie to już zaledwie 12-13 gramów.
To co najważniejsze zostało
Aktualizacje i udoskonalenia butów, które wyjściowo są dobre lub bardzo dobre zawsze budzą mój lekki lęk, bo często okazuje się, że firmy szukając innowacji zapominają o esencji, o rzeczach, które stanowiły o wysokiej jakości pierwowzoru. Jeśli przyznałbym modelowi Adios 3.0 nagrodę za najlepszą aktualizację, to przede wszystkim za to, że rzeczy, które były dobre, nadal takie są.
Ciągle możemy liczyć na wygodę, komfort i świetną dynamikę. Lepszą przyczepność pewnie nie każdy zauważy, większą przewiewność cholewki odczujemy tylko w naprawdę gorących warunkach, a więcej miejsca z przodu wielu osobom nie zrobi różnicy. W wersji 4.0 spodziewałbym się kolejnej próby odchudzenia całości, bo nadal mamy do czynienia ze startówką ważącą ponad 200 gramów, a konkurencja, nawet w modelach maratońskich, schodzi spokojnie poniżej tej granicy. Oczywiście pytanie czy w maratonie aż tak niska waga jest potrzebna, czy może lepiej postawić na komfort i lepszą amortyzację.