Ach, te minima!
Do niedawna byłem bardzo krytycznie nastawiony do tzw. minimów kwalifikacyjnych na wielkie zawody. Tym bardziej, że w przypadku lekkoatletów były one zwykle wyśrubowane i bezduszne. Amerykańskie eliminacje olimpijskie do maratonu rozegrane w styczniu 2012 w Houston zmieniły nastawienie do tematu.