Wydarzenia > Aktualności > Czytelnia > Czytelnia > Felietony > Wydarzenia
Praca kobiety warta tylko 28% pracy mężczyzny? Mistrzostwa Polski PZLA jako drastyczny przykład nierówności
Podium 88. Mistrzostw Polski PZLA w maratonie. Fot. Marcin Nagórek
Czy za te same osiągnięcia w przypadku kobiet i mężczyzn należy się takie same wynagrodzenie? Czy ich pracę należy traktować jednakowo? I czy należy tworzyć im podobne warunki na drodze do rozwoju? Jak można wnioskować z Mistrzostw Polski PZLA w maratonie, odpowiedź brzmi: „3 x nie”.
Wyobraźmy sobie sytuację w firmie, gdzie mamy 2 równorzędne stanowiska kierownicze, a zakres obowiązków i odpowiedzialności jest identyczny. Jedno stanowisko zajmowane jest przez kobietę, drugie przez mężczyznę. Oboje mają te same kwalifikacje, zostali zrekrutowani przez te same osoby i mają przed sobą identyczne zadania. Mając na uwadze powyższe, mogłoby się wydawać, że przed naszymi kierownikami powinny roztaczać się takie same możliwości i powinni otrzymywać wynagrodzenie na tym samym poziomie. Nic bardziej mylnego.
Spośród naszych bohaterów mężczyzna otrzyma pensję w wysokości 18 tysięcy złotych, zaś kobieta 5 tysięcy złotych. Ponieważ w omawianym przypadku „pensje” są jawne, każdy może na własne oczy zobaczyć tę dysproporcję. Zgodnie z najprostszą definicją zamieszczoną w polskiej wersji językowej Wikipedii, nierówności płacowe to „obserwowane na całym świecie zjawisko ekonomiczne przejawiające się w różnicy średniego wynagrodzenia mężczyzn i kobiet, nawet gdy są one podobnie wykwalifikowane i wykonują tę samą pracę”. Powyżej przytoczony przykład to klasyka gatunku, jeśli chodzi o opisywane zjawisko.
To jednak jeszcze nie wszystko. O ile podczas rozmowy rekrutacyjnej przed mężczyzną roztoczono konkretną wizję osiągnięcia awansu do struktur międzynarodowych firmy, o tyle w przypadku kobiety nikt na ten temat nawet się nie zająknął. Gdybyśmy mieli do czynienia z taką firmą w rzeczywistości, opisana sytuacja na pewno wywołałaby ogromną burzę, szereg pytań i wątpliwości oraz zarzuty o dyskryminację ze względu na płeć, a zarząd, rada nadzorcza czy jakiekolwiek inne ciało kierujące firmą musiałoby się gęsto tłumaczyć opinii publicznej z zaistniałej sytuacji.
Co to wszystko ma wspólnego z bieganiem? Otóż analogiczne wydarzenia miały miejsce w naszym kraju w ostatnich tygodniach. W kwietniu byliśmy świadkami 2 imprezy mistrzowskich pod patronatem i kierownictwem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki: 38. Mistrzostwa Polski w Maratonie Kobiet oraz 88. Mistrzostwa Polski w Maratonie Mężczyzn. Te pierwsze odbyły się w ramach Maratonu w Dębnie, drugie w ramach Orlen Warsaw Marathonu. W obu imprezach celem było wyłonienie Mistrzów Polski w maratonie, a zasady zgłoszenia dla kobiet i mężczyzn były identyczne. Jednak już w kwestii rywalizacji i związanych z nią nagród oraz możliwości można dostrzec „subtelne” różnice.
Yared Shegumo – Mistrz Polski w maratonie 2018. Fot. Marcin Nagórek
Kobietom kasa należy się mniejsza
Na pierwszy ogień weźmy kwestię nagród finansowych. W rywalizacji kobiet otrzymywało je 6 najlepszych zawodniczek, u mężczyzn jedynie 5. I tu mamy pierwszy zgrzyt – dlaczego 6. zawodnik Mistrzostw Polski w maratonie wracał do domu z niczym, podczas gdy jego koleżanka, która zajęła tę samą lokatę otrzymała symboliczne wynagrodzenie za swoje osiągnięcie? Być może w krajowych mistrzostwach postanowiono dodatkowo promować kobiety i zachęcić je do rywalizacji. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że rzeczywiście tak jest i mężczyźni są w ten sposób dyskryminowani (przynajmniej zawodnik, który zajął 6. miejsce). Ale to nie koniec niezrozumiałych, oddzielnych standardów dla obu płci.
Otóż kobieta, która zajęła 5. miejsce w klasyfikacji Mistrzostw Polski otrzymała nagrodę finansową w wysokości 1000 zł, zaś dla mężczyzny przewidziano dwukrotnie więcej. Za 4. miejsce mamy nagrodę 2000 zł u kobiet i 4000 zł u mężczyzn. Najniższy stopień podium Mistrzostw Polski to 3000 zł dla kobiety i 7000 zł dla mężczyzny, wicemistrzostwo kraju to odpowiednio 4000 zł i 9000 zł, zaś w przypadku złotych medalistów Mistrzostw Polski dysproporcja jest ponad 3,5-krotna: nagroda dla Mistrzyni Polski w maratonie to 5000 zł, podczas, gdy dla mężczyzny to 18 000 zł. Dla lepszego zobrazowania różnic, z jakimi mamy do czynienia wystarczy porównać nagrodę dla najlepszego maratończyka z łączną pulą nagród dla wszystkich nagrodzonych kobiet w Mistrzostwach Polski w maratonie. Suma nagród dla pań to 15 000 złotych, czyli o 3000 zł mniej niż pojedyncza nagroda dla Mistrza Polski. Łączne pule nagród to 15 tysięcy u kobiet i 40 tysięcy u mężczyzn.
Powyższa sytuacja byłaby nie do pomyślenia w przypadku mistrzostw organizowanych w innych krajach, gdzie nagrody są równe. Ba, prawdopodobnie z ogromnym sprzeciwem biegowej społeczności spotkałaby się sytuacja, gdyby w przypadku pojedynczego biegu wystąpiły różnice w nagrodach w klasyfikacji kobiet i mężczyzn (a w zasadzie z czymś takim mamy do czynienia w Dębnie). Jak widać jednak, w PZLA możliwe jest wszystko. Z perspektywy kibica, nie wspominając o perspektywie zawodniczej, tak drastyczne różnice w przypadku klasyfikacji Mistrzostw Polski w tej samej konkurencji są po prostu nie do przyjęcia. Zwłaszcza, że w odniesieniu do włożonego wysiłku i faktu wykonywania danej czynności najlepiej w całym kraju (wszak mówimy o Mistrzostwach Polski), kwoty nagród (nawet w przypadku mężczyzn) wcale nie są wysokie, chociaż to temat na inny artykuł.
Mariusz Giżyński i Arkadiusz Gardzielewski zajęli kolejno 2. i 3. miejsca w klasyfikacji Mistrzostw Polski. Fot. Marcin Nagórek
Autostradą na Mistrzostwa Europy. Ale tylko panowie
Wracając do kwestii Mistrzostw Polski, żeby było jeszcze ciekawej, na dysproporcjach w nagrodach różnice się nie kończą. W przytoczonym na samym początku tekstu przykładzie firmy wspomniano o możliwości awansu do struktur międzynarodowych. Jest to analogia do 24. Mistrzostw Europy, które w sierpniu odbędą się w Berlinie. Teoretycznie zarówno mężczyzna, jak i kobieta mają równe szanse kwalifikacji. Minima ustalono na poziomie 2:32:30 dla kobiet i 2:13:30 dla mężczyzn oraz wskazano okres, w jakim te wyniki należy uzyskać. Rzecz w tym, że przy okazji organizacji Mistrzostw Polski drogę na Mistrzostwa Europy ułatwiono. W jaki sposób? Obniżając wymagania. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że ułatwienie dotyczy wyłącznie… mężczyzn. W „zasadach kwalifikacji oraz wskaźnikach PZLA” czytamy (pisownia oryginalna):
Zatwierdzone przez Zarząd PZLA w dn. 24 listopada 2017 r.
Potencjalnie do drużyny (zespołu) maratońskiej na 24. Mistrzostwa Europy w Berlinie zostanie powołanych przez Zespół Szkoleniowy pięciu zawodników, pod warunkiem zatwierdzenia przez Zarząd PZLA.
Piąty zawodnik, mistrz Polski w maratonie z sezonu 2018 (88. PZLA Mistrzostwa Polski w Maratonie Mężczyzn odbędą się podczas Orlen Warsaw Marathon – 22 kwietnia 2018), zostanie włączony pod warunkiem uzyskania na wymienionych zawodach wyniku na poziomie 2:15.00.
Mistrza Polski w maratonie 2018 nie będzie proponowany do reprezentacji w sytuacji uzyskania wskaźnika PZLA przez pięciu innych zawodników.
Zatwierdzone przez Zarząd PZLA w dn. 22 grudnia 2017 r.
Nie wspominając o tym, że powyższe zasady są dość nieprecyzyjne, gdyż nie określają, co będzie się działo w sytuacji, gdy Mistrz Polski w maratonie ma być nie piątym, a np. czwartym czy trzecim członkiem drużyny, trzeba podkreślić, że nie zaproponowano podobnych rozwiązań dla Mistrzostw Polski Kobiet. Czyżby PZLA wyszło z założenia, że Mistrzostwa Polski kobiet pod ich własną egidą są po prostu imprezą podwórkową, niewartą dodatkowego zainteresowania? Być może takie wnioski wysnuto ze względu na historię wyników w imprezie, może ze względu na ocenę potencjału konkurencji, a może dlatego, że kobiecy bieg rozgrywano w Dębnie, a męski w Warszawie. Rzecz w tym, że decyzję o powierzeniu organizacji Mistrzostw w danym miejscu podejmuje nie kto inny, jak właśnie… Zarząd PZLA. Jednocześnie, skoro uznano, że nie ma sensu wprowadzać ułatwień dla pań rywalizujących w Dębnie, to może należało wskazać inny bieg, w którym również zawodniczki miałyby nieco łatwiejszy dostęp do reprezentacji? Np. wspomniany Orlen Warsaw Marathon, w którym taką szansę dano mężczyznom? Nikt jednak na taki pomysł nie wpadł. Cała sytuacja wygląda trochę tak, jakby PZLA wciąż mentalnie funkcjonowało w latach 60. XX w. i nie miało świadomości, że oprócz mężczyzn w maratonie rywalizują również kobiety. Niestety, na pytania skierowane do Związku w sprawie nagród oraz zasad kwalifikacji na Mistrzostwa Europy nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Sprawa jednak na tym się nie kończy. Przed Zarządem Związku pozostaje do podjęcia decyzja o tym, kogo wysłać na Mistrzostwa Europy. W kontekście tej imprezy mamy w tym momencie do czynienia z sytuacją, gdzie 2 biegaczy (Henryk Szost i Błażej Brzeziński) i 2 biegaczki (Karolina Nadolska i Izabela Trzaskalska) mają wypełnione podstawowe minima PZLA na sierpniowe zawody. Na 3. miejscu wśród mężczyzn jest Yared Shegumo, któremu podczas Orlen Warsaw Marathonu do minimum zabrakło 23 sekund. W przypadku pań niewiele więcej (43 sekundy) do osiągnięcia wskaźnika zabrakło rewelacji OWM – Aleksandrze Lisowskiej. W lepszej sytuacji jest jednak Yared, gdyż swój wynik osiągnął podczas Mistrzostw Polski i ma szanse być zatwierdzonym przez Zarząd PZLA do reprezentacji (a pamiętajmy, że jest aktualnym wicemistrzem Europy w maratonie). W przypadku Aleksandry Lisowskiej pozostaje jedynie liczenie na rozsądną ocenę sytuacji po stronie Związku i decyzję by wysłać na Mistrzostwa przynajmniej 3-osobową drużynę.
Pomimo osiągnięcia fantastycznego rekordu życiowego podczas tegorocznego Orlen Warsaw Marathonu (2:33:13), nie wiadomo, czy Aleksandra Lisowska zostanie powołana do reprezentacji na Mistrzotwa Europy. Fot. Marcin Nagórek
Żeby było jeszcze ciekawiej, wysłanie jedynie po 3 reprezentantów z punktu widzenia tegorocznych wyników byłoby opcją wybitnie minimalistyczną. W tym momencie mamy do czynienia z następującą sytuacją: w pierwszej 25. najlepszych wyników sezonu u panów mamy 5 Polaków, zaś u pań 4 Polki. Ponieważ na Mistrzostwach drużynę tworzą min. 3 osoby, a mamy do czynienia z maratonem, który jest dość nieprzewidywalnym dystansem, najrozsądniejsze wydaje się wysłanie minimum 5 mężczyzn i 4 kobiet, by liczyć się w walce o drużynowy medal Mistrzostw Europy w maratonie. Biorąc pod uwagę tegoroczne wyniki, szanse na krążek mamy zarówno u pań jak i u panów.
Na decyzję związku o składzie reprezentacji musimy jeszcze poczekać, ale przykład rozgrywania Mistrzostw Polski w maratonie w przypadku kobiet i mężczyzn wyraźnie pokazuje, jak Związek traktuje długie biegi. Oczywiście PZLA formalnie nie jest organizatorem żadnej z wspomnianych mistrzowskich imprez, a jedynie „patronuje” i sprawuje „kierownictwo”. Jak widać, w rzeczywistości nie robi po prostu nic, a problemu obecnego od lat nikt do tej pory nie dostrzegł. Niestety, z taką sytuacją mamy do czynienia od dawna i nadziei na poprawę nie widać…
To również może Cię zainteresować:
KTO JEST NAJLEPSZYM POLSKIM MARATOŃCZYKIEM? [PODSUMOWANIE]
BIEGACZE A MEDIA. DLACZEGO WARTOŚĆ MARKETINGOWA POLSKICH WYCZYNOWCÓW JEST BLISKA ZERU