
Odpuść sobie intensywne treningi na kilka dni przed startem i pozwól mięśniom się zregenerować. Wyśpij się.
Zbyt ciepłe ubranie to poważny problem z przegrzewaniem się organizmu. Lepiej ubrać się trochę za lekko, niż rozbierać się na trasie. Organizm lepiej radzi sobie z niską niż z wysoką temperaturą. Osobiście staram się ubrać tak, bym po rozgrzewce nie umiał się zdecydować, czy jest mi zimno czy ciepło.
[h3]Jedzenie[/h3]Lekka kolacja na dzień „przed” oraz energetyczne śniadanie bez objadania się. Nie wolno biec, będąc głodnym. Batony, żele energetyczne, rodzynki itp. zaczynają mieć znaczenie przy dłuższym wysiłku. Jeżeli ktoś biegnie ponad półtorej godziny, to na pewno powinien poważnie rozważyć zabranie ze sobą jakiejś “przekąski”. Staramy się coś zjeść mniej więcej raz na godzinę. Trzeba pamiętać, że na zawodach nie eksperymentujemy – jemy tylko takie produkty, które już testowaliśmy i wiemy, że nie przyczynią się do sensacji żołądkowych.
[h3]Picie[/h3]Nawodniamy się przed startem oraz na mecie. Ponadto, w zależności od temperatury, co 15-30 minut uzupełniać płyny w czasie biegu (50-100,ml). Niezależnie od tego, czy chce nam się pić czy nie. Ja na bieg zawsze zabieram niewielki bidon, żeby uniezależnić się od punktów nawadniania. Osobiście preferuję płyny izotoniczne, a wody używam częściej do schłodzenia ciała niż do picia, ale to kwestia indywidualna. Pamiętaj, że gdy odczuwasz pragnienie to znak, że już masz niedobór wody i nie uzupełnisz tego natychmiast. Potrzeba czasu, by to, co wypijesz, zostało przyswojone. Niedobór wody = zaburzenia elektrolitowe = mniejsza wydolność = gorszy czas biegu lub nawet zakończenie go w karetce.
Przy braku przeciwwskazań medycznych polecam połknięcie na godzinę przed startem jednej tabletki kwasu acetylosalicylowego (aspiryna, polopiryna), która zmniejszy ryzyko ewentualnego zawału lub udaru, a ponadto trochę łagodzi ewentualne bóle mięśni. Po konsultacji z lekarzem warto też rozważyć przyjmowanie na kilka dni przed startem, np. magnezu lub potasu. Ich niewielki niedobór, czy nawet niskie wartości, mogą istotnie wpływać na pracę mięśni (skurcze) oraz serca (zaburzenia rytmu).

W chwilach ekstremalnego wysiłku twój organizm wysyła sygnały ostrzegawcze – informujące, że nie daje rady podołać wyzwaniu. Zastanów się już przed biegiem, czy poprawienie “na siłę” o kilkanaście sekund czy nawet minut swojego rekordu, jest warte spędzenia kilku dni w szpitalu lub przypłacenia tego życiem? Lepiej odpuścić. Zwolnij lub nawet idź przez jakiś czas, aby odpocząć i kontynuować dalej bieg. To żaden wstyd, bo każdy może mieć gorszy dzień. Lepiej skończyć z gorszym czasem niż nie ukończyć biegu w ogóle.
Ostrzegawcze sygnały, które powinny nas skłonić do odpuszczenia biegu:
- uczucie silnego pulsowania krwi w skroniach,
- zaburzenia widzenia (ograniczenie widzenia na boki, zaburzenia ostrości),
- duszność i/ lub gniotący ból w klatce piersiowej,
- zaburzenia równowagi,
- ból mięśni,
- osiągnięcie limitu tętna (220 minus wiek w latach) – dla osób posiadających pulsometr.
Nie lekceważ tych objawów!
Życzę radości z ukończenia 40. Półmaratonu Wiązowskiego!
Jacek Szyzdek
Fundacja Prometeusz
Dzięki za rady 😉
“osiągnięcie limitu tętna (220 minus wiek w latach) – dla osób posiadających pulsometr.”
Przepraszam, ale ten wzór jest tak bardzo orientacyjny, że aż bardziej wprowadzający w błąd. Tętno maksymalne wyliczone tym wzorem to u mnie ledwo początek 3 zakresu, dużo poniżej progu mleczanowego. Jak ktoś chce miarodajnie korzystać z pulsometru to tętno maksymalne nawet zgrubnie powinien zmierzyć sobie sam.
Powinienem mieć tętno ok. 160. W każdym biegu mam od 180 do 212. Czuje się jednak w czasie biegu świetnie, a po biegu wszyscy mówią, że chyba nie biegłem, bo nie wyglądam na ciężko oddychającego czy zmęczonego.