Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie
Patrycja Wyciszkiewicz – młody wielki talent na 400 m
Patrycja Wyciszkiewicz. Talent na 400 m. Fot. Jakub Rubaj
Przed miesiącem zdobyła dwa złote medale mistrzostw Europy juniorów. Jest najlepszą juniorką kontynentu na dystansie jednego okrążenia, a w Polsce nie ma sobie równych nawet wśród starszych od siebie o kilka lat dziewczyn. Patrycja Wyciszkiewicz ma dopiero 19 lat i stoi na czele grupy młodych polskich 400-metrówek, które chcą podbić świat.
Marek Tronina: Kiedy po raz pierwszy usłyszałaś nazwisko „Irena Szewińska”?
– Jakieś 6-7 lat temu? W podstawówce, mama koleżanki śmiała się ze mnie po tym, jak jeździłam na zawody szkolne w przełajach i wracałam z medalami, że będzie ze mnie „druga Irena”.
I co – zainteresowałaś się wtedy kto to był, ta „Irena”?
– To była taka ikona, że każdy wiedział, kim była. Mistrzyni olimpijska, wielokrotna medalistka, jedyna Polka, która zeszła poniżej 50 sekund w biegu na 400 metrów.
A wiesz, ile ci brakuje do jej wyniku?
– No, jeszcze trochę brakuje. Prawie dwie i pół sekundy.
Ale poprawiając się w takim tempie jak dotąd i mając taki talent – twierdzę, że też będziesz biegać poniżej 50 sekund. Czujesz, że masz talent?
– Pierwszy raz poczułam, że mam taki dar, na olimpiadzie młodzieży dwa lata temu w Zielonej Górze. Zdobyłam wtedy pierwszy złoty medal mistrzostw Polski i dotarło do mnie, że potrafię biegać całkiem szybko. Wiele osób mi to powtarzało, a że do biegania nie trzeba mnie było już od dzieciństwa namawiać, bo po prostu sama to robiłam z przyjemnością – to tak mi się poukładało, że biegam do tej pory.
A czujesz, że możesz się dalej rozwijać, że masz rezerwy?
– Na pewno. Ja wierzę w pracę, w czas, w systematyczność. Z trenerem nie zastosowaliśmy jeszcze wszystkich bodźców, na razie trenujemy spokojnie, więc wierzę, że jeszcze wiele przede mną.
Skoro padło słowo „trener” to powiedz nam o nim.
– Moim trenerem jest od 3 lat Edward Motyl. Trener ma już 75 lat, wcześniej trenował głównie maratończyków, a sam był przeszkodowcem, członkiem Wunderteamu. I teraz wszyscy się śmieją, że się trener Motyl na starość zaczął skracać. Odwrotnie niż wszyscy.
A wiesz, że trener Motyl to jest jedna z legend polskiego treningu długodystansowego, zwłaszcza kobiecego.
– Oczywiście. Trenował olimpijki – Małgorzatę Sobańską, Grażynę Syrek. Ale sprinterek jeszcze nie trenował. Ja jestem pierwsza, ale mam nadzieję, że po mnie będą jeszcze kolejne dobre dziewczyny.
Jak trafiłaś do trenera Motyla?
– Ja trenowałam w Śremie, najpierw u trenera Okońskiego, potem u pana Smolarka. I to oni nawiązali współpracę z Olimpią Poznań. Zaczęły się wyjazdy na obozy z trenerem Motylem. Potem moja mama stwierdziła, że do szkoły średniej pójdę do Poznania. A skoro się już tam znalazłam, to zaczęłam regularne treningi z trenerem. Ważne były też warunki do pracy – w Śremie nie ma bieżni tartanowej, więc obiekt taki na na Olimpii otwierał przede mną nowe możliwości.
I co, zamieszkałaś na słynnych obiektach mieszkaniowych Olimpii?
– Od kiedy stałam się pełnoletnia – czyli od półtora roku – tak.
Masz za sąsiadkę Karolinę Jarzyńską?
– Tak! Mieszkamy w tym samym domku, tylko ja piętro wyżej. Mam pokój dokładnie nad Karoliną.
To te drewniane baraki są prawdziwą wylęgarnią talentów.
– Kolega się śmiał, że jakby się przeprowadził do naszego domku to w którą ścianę z karton-gipsu by nie kopnął – i tak by wpadł do pokoju jakiejś olimpijki.
Patrycja Wyciszkiewicz. Talent na 400 m. Fot. Jakub Rubaj
Marek Tronina, „Jestem tylko ja i dystans”, Bieganie, wrzesień 2013