Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Nike Zoom Streak 6 – test
Poprzednią wersję tych butów testowałem jakiś czas temu na łamach miesięcznika Bieganie, jego papierowej wersji. W ubiegłym roku spotkałem Monikę Coś z Nike zachwalającą kolejne wcielenie Streaków, które lada chwila miało wejść na rynek. Czy to rzeczywiście tak dobry but?
Niebieskie to najnowsze wcielenie zoom streak, czerwone to poprzednia wersja.
Lubię startówki adidasa, niestety one coraz mniej lubią mnie. Firma obcina rozmiarówkę od góry, robiąc przy okazji coraz węższe buty. Moja sympatia nie ma nic wspólnego z analizą danych, po prostu tak mam. Przychodzi jednak moment, kiedy nie jesteś w stanie takimi sympatiami zagłuszyć bólu stóp związanego z niedopasowanym obuwiem na dłuższych dystansach. Nadeszła więc pora rozwodu i poszukiwania nowego towarzysza szybszych treningów i startów. Przypomniałem sobie wtedy o leżących w szafie Nike Streak 5 i wpadłem na pomysł testu w którym mógłbym porównać kolejne ich generacje.
Pierwsze wrażenie jest takie, że są to dwa zupełnie różne buty, nowemu jakby brakowało agresywności poprzednika. Być może to kwestia niuansów kolorystycznych i wykończenia, ponieważ po dokładniejszym przyjrzeniu się trudno zauważyć radykalne różnice. Z początku wydaje się znacznie ciaśniej. Na tyle, że zacząłem przykładać do siebie buty z różnych generacji chcąc sprawdzić gdzie tkwią różnice.
Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że „szóstki” mają nawet nieco dłuższą podeszwę przy tym samym rozmiarze. Ten but to typowy przykład innych odczuć podczas przymierzania i po kilkunastu nawet minutach użytkowania. Warto o tym pamiętać w sklepie. Czy to jest but wygodny? Po raz pierwszy pobiegłem w nich Puchar Maratonu Warszawskiego na 5 kilometrów, po czym… wsiadłem w samochód i pojechałem z córką na sportowy festyn dla dzieci.
Nieco ponad dwie godziny w każdą stronę, dodatkowo na miejscu spędzając kolejne trzy godziny na nogach. Po powrocie do domu byłem oczywiście zmęczony, ale nie zauważyłem żadnych problemów ze stopami. A właściwie zauważyłem brak bólu charakterystycznego dla wielogodzinnego korzystania z butów przeznaczonych raczej do szybkich i krótkich startów.
Nike pozycjonuje ten model jako sprzęt startowy na dystansach od 5 km do półmaratonu, Zgodziłbym się jednak z opiniami, że żwawy amator w okoliczach 3 godzin na maratonie bez obaw może założyć je na ten właśnie dystans. Z grona adidas adios, Mizuno Sayonara, Saucony Kinvara czy Fastwitch najbardziej skłonny byłbym na maratoński bieg zabrać Streaki. Choć tego typu sprzęt używam zwykle na specjalnych treningach, bliżej docelowych zawodów, w tym przypadku zdarza mi się zabrać Streaki na luźne wybiegania, a nawet na dłuższe, niedzielne trasy. A dla ciężkiego zawodnika nie jest to wcale takie oczywiste.
Nie znaczy, że uważam ten model za but uniwersalny, który może posłużyć nam do wszystkich zadań. To nadal sprzęt wyścigowy i powinien być używany świadomie i w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem. Zoom Streaki najlepiej sprawdzą się na szybkich treningach rytmowych, interwałowych czy tempówkach. Jeżeli chcemy nabijać w nich luźne kilometry powinniśmy robić to na świeżych nogach. Tylko wtedy da się wykorzystać atuty związane ze świetnym czuciem podłoża, czy dynamiką biegu. Jeżeli czujemy się zmęczeni, lub brak nam świeżości warto przesiąść się na coś z większą amortyzacją. Nawet najszybsi zawodnicy nie biegają wyłącznie w wysokim tempie lub tylko w butach startowych.
But ma kilka szczegółów, które bardzo przypadły mi do gustu. Podeszwa wyprofilowna jest tak, że wewnątrz wyczuwa się bardzo wyraźne wsparcie dla łuku stopy w okolicach śródstopia. Dziwne uczucie, trochę niepokojące z początku lecz świetnie sprawdzające się w praktyce. Prawdopodobnie nie każdemu będzie odpowiadać, ale dla mnie to strzał w dziesiątkę. Po mocnym treningu znacznie szybciej stopy dochodzą do siebie, a biegi w okolicach 5 km praktycznie nie pozostawiają śladu w postaci lekkiego odrętwienia, z którym spotykałem się czasem w innych modelach startowych.
Podoba mi się miękki zapiętek, jest to dla mnie wygodne rozwiązanie. W adidasach (np. Adios) jest on sztywny i od jakiegoś czasu wszystkie moje Adiosy przechodziły zabieg z użyciem kombinerek i noża, zgodnie z poradą Marcina Nagórka. Miękki zapiętek znajdziemy również w innych butach (np. Saucony Kinvara) i zawsze lepiej mi się z nim biegało niż z mocno usztywnioną piętą. Cholewka wykonana jest materiału Flymesh z podwójną warstwą w okolicach śródstopia. Jest on bardzo cienki, przewiewny i nie trzyma wody, jednocześnie dobrze utrzymując stopę w bucie. Czasem możemy się spotkać z lekkimi materiałami, które wspierane są przez wtopione plastikowe wzmocnienia, szkielety itp. Przy odrobinie pecha w rozwiązaniach takich waga co prawda trzymana jest w ryzach lecz komfort przepada jak kamień w wodę. Tu zarówno komfort jak i funkcjonalność idą w parze. Ważąc solidnie ponad 80 kilogramów i mierząc prawie dwa metry naprawdę czuje się, kiedy but „nie trzyma” lub jest za miękki (np. na łukach bieżni). W tym przypadku nie ma o tym mowy.
W Sieci (m.in. w sklepie internetowym Nike) natknąłem się na wiele zarzutów dotyczących trwałości tego buta, w szczególności cholewki. Być może trafiłem na wyjątkowy egzemplarz, być może przebiegłej w nich jeszcze zbyt mało (ok. 150km) żeby natknąć się na problemy. Biegacze często jednak nie zdają sobie sprawy, ze buty startowe są mniej trwałe od treningowych. Uważam, ze 400km na startówkę przy mojej wadze to bardzo dobry wynik i niewiele modeli radziło sobie przyzwoicie powyżej tej granicy. Taki urok tego segmentu, niską wagę i dynamikę zyskujemy kosztem trwałości. Żeby recenzja wyglądała lepiej, zwykle trzeba na coś ponarzekać, tym razem nie mam jednak takich powodów. Co prawda trudno napisać, że się zakochałem, albo trafiłem na but życia bo aż tak uczuciowy względem sprzętu nie jestem. Mogę jednak ze spokojnym sumieniem ten model polecić każdemu do spróbowania. „Piątki” służą mi jeszcze do treningów jakościowych, „szóstki” zostawiłem sobie na starty. To chyba najlepsze podsumowanie.