Czytelnia > Maraton Warszawski
Maraton Warszawski – sięgamy do archiwum
Na starcie I Maratonu Pokoju, rok 1979. Fot. archiwum Fundacji „Maraton Warszawski”
Trzydzieści lat temu maraton w Warszawie nie miał atestu PZLA, uczestnicy nawet nie marzyli o pacemakerach, punkty odżywcze przypominały niedbałe stragany, a zwycięzca nie odjeżdżał nową furą, tylko musiał dźwigać do domu obraz „wielce cenionego artysty”. Jak Maraton Warszawski –niegdyś Maraton Pokoju – zmieniał się przez lata?
Rok 1979
30 września 1979 r. odbył się w Warszawie I Maraton Pokoju. Na etapie planowania nikt nie spodziewał się oszałamiającej frekwencji – pierwszy masowy maraton w Polsce – chociaż otwarty zarówno dla zawodowców, jak i amatorów – nie mógł zgromadzić tłumów. A jednak! Bieg ukończyło aż 1861 zawodników, w tym 59 kobiet. Czas zwycięzcy też był zaskakująco dobry – Kazimierz Pawlik osiągnął linię mety po 2 godzinach, 11 minutach i 34 sekundach! Radość z sukcesu nie trwała jednak długo, bo wkrótce po biegu okazało się, że trasa maratonu była… o jakieś 1,5 kilometra za krótka! Nagrodami w biegu nie były – jak dziś – samochody, a obrazy wybitnych polskich malarzy.
Więcej o I Maratonie Pokoju – tutaj.
Plakat I edycji Maratonu Pokoju z 1979 roku. Archiwum Fundacji „Maraton Warszawski”
Rok 1982
Odbycie się IV Maratonu Pokoju Przez długi czas stało pod znakiem zapytania. W końcu w Polsce trwał stan wojenny, bieganie zeszło więc na dalszy plan. Ostatecznie się udało! Upał w końcówce września był ogromny i choć na starcie stanęło ponad 2000 osób, do mety dobiegło 1727 zawodników. Czasy zwycięzców też nie zachwyciły – żaden mężczyzna nie złamał bariery 2:20, a żadna kobieta nie pobiegła poniżej 3 godzin! Edycję z 1982 roku tak wspomina „Życie Warszawy”:
[Biegacze] bardzo różnie zachowywali się po minięciu mety. Jedni byli nieobecni myślą i obojętni na to, co się dzieje wokoło, inni rozradowani widokiem ludzkich istot gorliwie podstawiali do pocałowania swoje zalane potem twarze, jeszcze inni wyciskali pocałunki na rączkach 16-letnich panienek.
Bardziej dbali o swój wygląd, poprawiali fryzury przed wbiegnięciem na stadion. Większość była zmęczona i nie myślała o tym, żeby zrobić dobre wrażenie na widzach i ładnie wyglądać na zdjęciu fotoreportera. Zachowanie ich dyktował stan zmęczenia. Byli tacy, którzy natychmiast kładli się na murawie.
Tych ostatnich ostrzegał doktor Albin Czech, mistrz Polski w maratonie w roku 1961:
– Chodzić, panowie, chodzić, nie wolno siadać ani kłaść się, bo za parę lat połamią was korzonki.
Rok 1984
Ta edycja była przełomowa pod względem trasy. Wcześniej Maraton Pokoju biegł z dala od centrum stolicy, na wschodzie. Tym razem trasa została poprowadzona w sercu miasta, pierwszy raz na terenie lewobrzeżnej Warszawy. Ta zmiana budziła wiele niepewności – szczególnie trudne były dwa fragmenty: podbieg ulicą Karową (legendarny do dziś) oraz kostka brukowa na ul. Freta. Taki wariant pozwalał za to na zachęcenie większej liczby mieszkańców stolicy do kibicowania przy trasie, choć – pechowo – akurat końcówka września w 1984 r. była wyjątkowo chłodna i mocno jesienna.
Stanisław Osiński wspomina:
Aż przyszła chwila, kiedy musiałem się napić. I tu przykra niespodzianka – na punkcie były gazowane napoje. Nie pić nie można, maratonu nie da się przebiec w tempie i na sucho. A po kilku łykach złamało mnie w pół. Stałem, próbowałem iść, klękałem. Powoli przemieszczałem się Wisłostradą. Z czasem zacząłem truchtem przemieszczać się w kierunku mety. Na mecie czas – 3:03:43, ponad dwanaście minut wolniej niż rok wcześniej.
W efekcie tylko czterem zawodnikom udało się pobiec w czasie poniżej 2:30, a żadna spośród kobiet nie złamała 3 godzin. Rok później trasa Maratonu Pokoju wróciła na prawy brzeg Wisły.
Nowa trasa Maratonu Pokoju – tym razem w sercu miasta. Archiwum Fundacji „Maraton Warszawski”
Rok 1988
Piękna jubileuszowa edycja – Maraton Pokoju odbył się po raz dziesiąty. Idealny moment na zmiany. Warszawski maraton doczekał się mocnego sponsora – japońska firma SEIKO zajęła się pomiarem czasu, rozstawiając punkty pomiarowe co 5 km, tak jak działo się to na maratonach w Nowym Jorku, Tokio czy Londynie.
Po raz kolejny zupełnie zmieniła się trasa biegu. Początek tradycyjnie na Stadionie Dziesięciolecia, ale dalej powrót na lewą stronę Wisły przez Dworzec Gdański i na południe – Trakt Królewski, Sobieskiego, aż do Wilanowa. Powrót Wisłostradą do Mostu Syreny (mniej więcej tam gdzie teraz jest Most Świętokrzyski), znowu przez Wisłę i do mety na Stadionie Dziesięciolecia. Trasa Maratonu Pokoju po raz pierwszy zyskała atest PZLA!
Warto też wspomnieć o cennych nagrodach. Najszybszy mężczyzna (po raz pierwszy Warszawiak – Paweł Tarasiuk, 2:17:37) dostał Fiata 126p, a najszybsza kobieta (Stefania Kozik, 2:55:34) – kolorowy telewizor. Może to właśnie dzięki takim nagrodom walka na trasie była tak zacięta?
Rok 2000
Wiele się zmieniło w Maratonie Pokoju. Chociażby nazwa – w 1992 roku maraton w stolicy stał się Maratonem Warszawskim, choć na numerach startowych zmiany jeszcze nie wprowadzono. W roku 2000 impreza odbyła się wyjątkowo nie na początku jesieni, a w maju – dokładnie siódmego. Zmiana wprowadzona po to, aby ułatwić maratończykom zdobycie minimów olimpijskich PZLA. Zawodnicy walczyli o tytuł mistrza i mistrzyni Polski w upale. Część elity nie wytrzymała temperatury i zeszła z trasy. Zwycięzca maratonu – Mirosław Plawgo – osiągnął czas 2:15:57, który nie wystarczył do kwalifikacji na Igrzyska Olimpijskie.
Niemiła niespodzianka czekała na biegaczy na mecie. Organizatorzy na jakiś czas stracili czujność i doszło do… kradzieży medali. Zniknęła większość z nich, przez co nagrodzonych pamiątkowym krążkiem mogło być tylko 300 pierwszych zawodników.
W 2000 roku po raz pierwszy rozegrano w Warszawie półmaraton.
Pamiątkowy medal z XXII edycji Maratonu Warszawskiego. Fot. archiwum Fundacji „Maraton Warszawski”
Rok 2002
XXIV edycja Maratonu Warszawskiego była edycją wyjątkową pod każdym względem. A to dlatego, że maraton ten miał się nie odbyć. Organizatorzy wydali oficjalne ogłoszenie, że z powodu braku środków bieg się nie odbędzie. Mieszkańcy stolicy nie chcieli jednak do tego dopuścić – przerwać dwudziestoparoletnią tradycję? Kilkuosobowej grupie zapaleńców udało się zorganizować maraton (łącznie ze znalezieniem sponsorów!) w ciągu niecałych dwóch miesięcy. Nie zabrakło też uczestników – na starcie stanęło kilkaset osób.
Z archiwum:
Było co wspominać. Bieg rozgrywany był o zmierzchu (to był jeden z pomysłów nowych organizatorów), na jedenastu pętlach (by usprawnić organizację i obniżyć koszty), w dodatku przy zacinającym deszczu i chwilami huraganowym wietrze (tu już udział organizatorów był znikomy). Biegnącym przygrywała muzyka, a pętle w Parku Saskim oświetlonym (nie wszędzie) światłem z latarń były niezapomnianym przeżyciem. Nagrody były niemal takie same, jak w roku 1979 – plecaki i torby sportowe. Co najważniejsze – wszyscy bawili się znakomicie niemal do samej północy. O tym, jaki szum udało się wytworzyć wokół „partyzanckiego” (taka nazwę ukuli sami uczestnicy biegu) maratonu świadczy fakt, że wejścia na żywo z trasy robiła radiowa Trójka.
Bieg ukończyło 307 zawodników, w tym 11 kobiet, 15 obcokrajowców. Z czasem 2:30:02 wygrał Dimitrijs Slesarionoks z Łotwy, a wśród kobiet triumfowała Warszawianka Marlena Żołnowska z czasem 3:36:19.
Rok 2005
Maraton Warszawski wreszcie się odrodził! To była z wielu względów edycja rekordowa. Wreszcie znacząco wzrosła frekwencja – bieg ukończyło 1689 osób, czyli prawie dwa razy więcej niż rok wcześniej. Wzrósł też odsetek kobiet na mecie – było ich 106, czyli 6,28%. W imprezie wzięło udział aż 127 obcokrajowców, najwięcej z Wielkiej Brytanii i Niemiec (po 30). Widać było rozmach imprezy – metę przeniesiono do parku na Podzamczu, gdzie mogły się zmieścić wszystkie namioty sponsorów, wystawców i partnerów medialnych.
XXVIII edycja Maratonu Warszawskiego była też rekordowa pod względem wyników. Zarówno w kategorii mężczyzn, jak i kobiet padły rekordy trasy. Triumfatorem zawodów był Grzegorz Gajdus (który nota bene zadebiutował w maratonie w roku 1980 w Warszawie jako… 13-latek), osiągając czas 2:14:50 i poprawiając rekord trasy sprzed równych 10 lat! Wśród kobiet najszybsza była Rosjanka Nina Kolyasewa, która dotarła na metę z wynikiem 2:34:53.
W 2005 roku po raz pierwszy w przeddzień Maratonu Warszawskiego została rozegrana sztafeta maratońska ekiden. W rywalizacji wzięło udział blisko 80 drużyn, choć początkowo organizatorzy nastawiali się na… 20.
Rok 2008
XXX edycja Maratonu Warszawskiego. Piękny jubileusz był okazją do zorganizowania wyjątkowych atrakcji dla zawodników i kibiców. Przygotowano wystawę fotograficzną, książkę poświęconą kolejnym rocznikom biegu i jej bohaterom („Maraton Warszawski. 30 lat wielkiego biegu”), pojawili się goście specjalni, zorganizowano konkurs dla szkół pod hasłem Bieg historii, a na pamiątkowym medalu umieszczono podobiznę Tomasz Hopfera, twórcy Maratonu Warszawskiego (a właściwie Maratonu Pokoju).
Podczas jubileuszowej edycji padł kolejny rekord frekwencji (bieg ukończyło 2640 osób, w tym 206 kobiet), zostały też pobite oba – męski i kobiecy – rekordy trasy. Po raz pierwszy w 30-letniej historii Maratonu Warszawskiego zwycięzca pobiegł w czasie poniżej 2 godz. i 12 min (nie licząc oczywiście pierwszego, niedomierzonego biegu). Z wynikiem 2:11:50 wygrał Etiopczyk Alemayehu Shumye. Wśród kobiet triumfowała Małgorzata Sobańska, która z czasem 2:31:20 nie tylko poprawiła rekord trasy, ale też osiągnęła najlepszy wynik, jaki wśród kobiet padł kiedykolwiek w Polsce na królewskim dystansie!
Zaskoczyła też niesamowita frekwencja podczas sztafety maratońskiej w przeddzień maratonu. W imprezie wzięło udział 169 drużyn, czyli ponad 1000 zawodników!
Pamiątkowy medal z podobizną Tomasz Hopfera. Fot. archiwum Fundacji „Maraton Warszawski”
Rok 2012
To właśnie uczestnicy 34. edycji Maratonu Warszawskiego po raz pierwszy w historii tego biegu zostali Bohaterami Narodowego! Otwarty z okazji odbywającego się w Polsce i na Ukrainie EURO 2012 Stadion Narodowy stał się nową metą Maratonu Warszawskiego. Chociaż nie tak do końca nową, bo przecież już pierwsza edycja imprezy finiszowała w tym samym miejscu, choć wtedy zawodnicy kończyli na legendarnym Stadionie Dziesięciolecia.
Bohaterowie Narodowego z 2012 roku. Fot. archiwum Fundacji „Maraton Warszawski”
Do imprezy zgłosiło się 9110 zawodników, nadano 7748 numerów startowych, na starcie stanęło 6913 osób, a do mety dobiegło ich 6797, w tym 726 kobiet.
Triumfował Kenijczyk, choć daleko my było do pobicia rekordu trasy. James Mbiti Mutua osiągnął czas 2:15:02. Drugi był Polak, Yared Shegumo, któremu do zwycięstwa zabrakło zaledwie 24 sekund. Rok później wrócił po swoje i wygrał 35. PZU Maraton Warszawski z dużo lepszym czasem: 2:10:54. Wśród kobiet w 2012 r. pierwsza była Agnieszka Ciołek, która z wynikiem 2:34:15 została mistrzynią Polski w maratonie.
Modyfikacja trasy maratonu umożliwiła start niepełnosprawnym na wózkach. W tej kategorii zwyciężył Tomasz Hamerlak, który złamał 2 godziny w maratonie i na metę – z półgodzinną przewagą nad drugim zawodnikiem – dojechał w czasie 1:52:10.
Obejrzyj relację wideo z 34. Maratonu Warszawskiego:
Więcej ciekawostek z poszczególnych edycji imprezy znajdziecie w archiwum Maratonu Warszawskiego.