Wydarzenia > Aktualności > Czytelnia > Felietony > Wydarzenia
Maraton w 2:01:39 – co to znaczy z perspektywy amatora?
Copyright SCC EVENTS/photorun. Źródło: https://www.bmw-berlin-marathon.com/en/news-and-media/media-section/
W ostatni weekend w Berlinie Eliud Kipchoge pokonał dystans 42,195 km w czasie 2 godzin, 1 minuty i 39 sekund. Jest to wynik zupełnie niewyobrażalny z perspektywy przeciętnego amatora. Dlatego spróbujemy przybliżyć Wam, jak niesamowity rezultat wykręcił najlepszy maratończyk wszech czasów.
Zacznijmy od tego, że czas 2:01:39 w maratonie oznacza poprawę poprzedniego rekordu świata o dokładnie 78 sekund. Ostatni raz tak wyraźne przesunięcie granicy ludzkich możliwości na królewskim dystansie miało miejsce… ponad 50 lat temu! Odkąd w 1967 r. Derek Clayton stał się pierwszym człowiekiem, który pokonał barierę 2 godzin i 10 minut, poprawiając poprzedni rekord o 2 minuty i 24 sekundy, aż do 2018 r. tylko 1 raz nowy rekord był lepszy od starego o ponad minutę. A dokonał tego… ten sam Derek Clayton, w 1969 r., przy czym istnieją pewne zastrzeżenia co do atestu trasy maratonu w Antwerpii, gdzie osiągnął rezultat 2:08:33.
Wracając do wyniku Kipchoge, postarajmy się rozłożyć go na czynniki pierwsze. Zacznijmy od prędkości. Średnia prędkość, z jaką Kenijczyk pokonał maraton wyniosła 20,81 km/h. To oznacza, że na większości bieżni mechanicznych, na jakich trenujemy, była ona wyższa od maksymalnej (wiele bieżni ma ograniczenie do 20 km/h). Jednak wielu biegaczom sama prędkość nie mówi wiele, więcej powiedzą tempa.
Niewiele bieżni mechanicznych jest w stanie rozpędzić się do prędkości, z jaką Eliud Kipchoge pokonał ponad 42 kilometry! Fot. istockphoto.com
Zacznijmy od skromnych 100 m. Kipchoge średnio pokonywał każde 100 m w niewiele ponad 17 sekund. Chociaż jest to całkiem żwawo, nie brakuje amatorów będących w stanie rozpędzić się i przebiec 100 m w takim czasie, a nawet szybciej. Jednak wraz wydłużaniem dystansu sprawy zaczynają się komplikować. Już nawet 1 okrążenie stadionu w ciągu 69,1 sekundy może być wyzwaniem, które dla wielu biegających będzie poza zasięgiem, wymaga bowiem nie tylko odpowiedniej szybkości, ale także umiejętności utrzymania jej nieco dłużej, czyli wytrzymałości szybkościowej. Wszak 400 m to jeden z najbardziej „intensywnie” bolących dystansów – duża zadyszka i ból mięśni nie powinny nikogo zdziwić, kiedy podejmiemy się przebiegnięcia 400 m poniżej 70 sekund.
Idziemy dalej – średnie tempo na kilometr: 2:53. I tutaj zaczynają się już poważne schody. Przebiegnięcie 1000 m w tym czasie wydaje się być zarezerwowane jedynie dla wąskiej grupy amatorów. Tempo tak wyraźnie poniżej 3 min/km z perspektywy amatora to już najczęściej abstrakcja. A jeszcze dłuższy bieg, np. na 3 km, w tym samym tempie zawęża nam grono biegaczy zdolnych do utrzymania Kipchoge dosłownie do garstki osób. Weźmy jako przykład popularny cykl biegów stadionowych dla amatorów – Warsaw Track Cup. W tegorocznym sezonie w biegach na 3000 m udział wzięły 162 osoby. Spośród nich tylko 2 osiągnęły wynik pozwalający dotrzymać kroku Kipchoge biegnącemu maraton. Średni wymagany czas wynosi bowiem 8:38, natomiast 2 najlepsze rezultaty z tegorocznego Warsaw Track Cup na 3000 m to 8:37,5 oraz 8:37,9.
Średni czas na 5 km z biegu Eliuda w Berlinie, czyli 14:24, jeszcze bardziej otwiera oczy. W ostatnich 2 latach dawałby on złoty medal Mistrzostw Polski mężczyzn w biegu ulicznym na same 5 km! Oczywiście nie da się porównać biegu na tempo z biegiem na miejsca, ale nie zapominajmy, że Kipchoge biegł maraton. Zwłaszcza, że już w przypadku biegu na 10 km, Kenijczyk zostałby złotym medalistą w każdej z dotychczasowych 9 edycji Mistrzostw Polski na tym dystansie! Mało tego, za każdym razem stawałby również na najwyższym stopniu podium w Biegu Św. Dominika, w którym startują też zagraniczni biegacze. Przechodząc do półmaratonu, nie musimy już nawet patrzeć na średnie tempo. Pierwsze 21,097 km w Berlinie Kipchoge pokonał w czasie 1:01:06, czyli o 29 sekund szybszym od już 18-letniego rekordu Polski. Na drugiej połówce poprawiłby rekord Polski jeszcze wyraźniej – o 1 minutę i 2 sekundy…
Wynik Eliuda Kipchoge z Berlina jest niesamowity, a liczby mówią same za siebie. Jeśli ktoś wciąż, nie potrafi sobie wyobrazić, czego dokonał Kenijczyk, na koniec proponujemy jeszcze jeden obrazek dla uzmysłowienia skali wysiłku świeżo upieczonego rekordzisty świata w maratonie:
Można powiedzieć, że w niedzielę w Berlinie Kipchoge wykonał trening 400-metrówek.
Każde 400 m pokonał w 69,1 sekundy.
Wykonał w ten sposób 105,5 powtórzeń.
Bez przerwy…