„Kuchnia dla biegaczy. Siła z roślin” [Recenzja książki]
Garść pomysłów na kanapkę, innych niż klasyczna szynka-ser, owsianki, makarony, kombinacje warzyw, kasz i nasion, a wśród nich trochę egzotyki – bigos imbirowy czy zupa bananowa. Na rynku pojawiła się nowa książka o diecie roślinnej dla biegaczy, napisana przez dwójkę wegan i ultramaratończyków.
Tekst pochodzi z najnowszego numeru magazynu Bieganie i jest wersją rozszerzoną. Zobacz co jeszcze znajdziesz w numerze październik 2015. Możesz też kupić Bieganie na nexto.pl.
Viola i Robert są wariatami. Pozytywnymi. Rozmowa na temat książki i Biegu Wegańskiego, który organizują przerodziła się w trzygodzinne spotkanie przy kawie i lemoniadzie. Nie skończyło się na zachwalaniu swojego ogonka, ale na opowieści o misji uświadamiania ludzi, zarówno w kwestii zdrowego żywienia, prowadzenia aktywnego trybu życia, dochodzenia do ładu ze swoją głową, lepszego podejścia do otaczającego nas środowiska. Wielu ludzi uznałoby ich pewnie za oszołomów. Ganiających po świecie z workami na śmieci, nawołujących do globalnych porządków, wojujących włócznią z grillowanymi burakami i okazywania braterskiej miłości krowom i prosiętom. Można stwierdzić, że tacy ludzie są nawiedzeni, albo spojrzeć na ogrom ich pracy i jej efekty. W wielu kwestiach ich misja przypomina jeszcze walkę z wiatrakami, bo jak przekonać ludzi do przygotowywania zdrowych deserów, gdy półki w sklepach uginają się od różnych wspaniałości, po które wystarczy tylko sięgnąć? Jak przekonać ich do posprzątania paskudnych śmieci, które narozwalał ktoś inny i przecież jutro też przyjdzie i narozwala? Promocja zdrowego i aktywnego trybu życia, którego nie można kupić razem z reklamowanymi pigułkami albo super-zegarkiem nie jest chwytliwa. Ale kropla drąży skałę. A dwójka pozytywnie zakręconych wegan-biegaczy pociąga za sobą coraz więcej osób.
Solidna porcja eksperymentów
Książka, którą napisali powstała z potrzeby przełamania stereotypów, z jakimi Viola i Robert często się spotykają w kontekście diety i biegania, z chęci pokazania ludziom, że to wszystko nie jest tak trudne, jak im się zdaje, inspiracji do eksperymentowania i przełamywania barier.
Przepisy powstały na drodze takich właśnie eksperymentów autorów w kuchni. Wiele z nich jest naprawdę prostych, inne, trochę bardziej finezyjne w przygotowaniu. Podzielono je na pomysły na śniadania, drugie śniadania, zupy, dania główne, sałatki, koktajle i napoje, desery, jedzenie przed startem i po nim oraz coś na regenerację. Przy wszystkich znajdziemy metryczkę z podaną liczbą kalorii, procentową zawartością białka, węglowodanów, informację o obecności konkretnych witamin i minerałów, czy danie jest nisko- czy wysokokaloryczne albo niskotłuszczowe.
W numerze listopadowym Biegania przeczytacie reportaż z redakcyjnego gotowania z autorami książki Violettą Domaradzką i Robertem Zakrzewskim. Fot. Magdalena Ostrowska-Dołęgowska
Szczypta wiedzy
O założeniach diety roślinnej opowiada dietetyk Damian Parol. W napisanej przez niego części znajdziemy też wskazówki jak obliczyć swoje zapotrzebowanie kaloryczne. Przede wszystkim jednak – połknąć sporą dawkę nieszczególnie powszechnej wiedzy na temat niektórych witamin i minerałów, których niedobory są bardzo powszechne. Cenne są zwłaszcza informacje o tym, że o niektórych niedoborach (np. witaminy D) informacje są sprzeczne lub prawdziwe tylko po części. Interesuję się dietą od dawna i sporo czytam w tym temacie od lat będąc redaktorem Biegania. W tej książce znalazłam jednak informacje, które zobaczyłam po raz pierwszy.
W samych przepisach zdarzają się oczywiście składniki trudno dostępne poza wielkimi miastami i supermarketami. Osoby z małych miasteczek i wsi będą od czasu do czasu musiały złożyć zamówienie przez Internet, jeśli będą chciały przygotować coś z nasionami chia, kuminem, kolendrą, olejem dyniowym czy kokosowym albo czarnym sezamem. Większość składników jest jednak łatwo dostępna, a przepisy proste do wykonania, choć niekiedy czasochłonna, co dla biegacza bywa barierą samą w sobie. Nawet jeśli trzeba coś odstawić do piekarnika na 2 godziny i nie ma potrzeby stać nad nim i krzesać ognia. Sama do takich biegaczy należę i nie przepadam za daniami, o których grę wstępną trzeba przeprowadzić kilka godzin wcześniej lub poprzedniego dnia. Może tę właśnie kwestię należy wskazać jako mankament. Chętnie zobaczyłabym ikonkę z łącznym czasem przygotowania potrawy.
Bardzo podobają mi się też listy zamienników jajek, masła, wędlin i serów. Sama przez 3 miesiące byłam zmuszona do odstawienia wszystkich tych rzeczy, gdy leczyłam się z nietolerancji pokarmowych. Na początku bezradnie myślałam o naleśnikach albo placuszkach owocowych z mąki jaglanej albo ryżowej bez porządnego spoiwa jakim są jajka.
Przybranie z biegowych inspiracji
W książce poza przepisami i sferą wiedzy o diecie roślinnej pojawiają się również historie związane ze startami Violi i Roberta w biegach ultra. Autorzy łamią kolejny stereotyp i wzorem Scotta Jurka pokazują, że na paliwie roślinnym w baku da się jechać naprawdę daleko, a dostarczanie sobie białka czy regeneracja nie są mission impossible.
To kawał dobrej lektury i duża porcja kulinarnych inspiracji.
Przeczytaj również rozmowę z autorami książki na magazynbieganie.pl.