Wprowadzenie nowego inteligenetnego zegarka nie jest przypadkowe. Należy pamiętać, że Fitbit przejął markę Pebble która specjalizuje się w produkcji właśnie zegarków, a nie jak w przypadku Fitbita opasek. W efekcie Fitbit wypuścił zegarek o nazwie Ionic. Czy ładny czy brzydki ciężko powiedzieć, pewnie będzie to kwestia gustu, ważniejsze są dane techniczne, które w tym przypadku są całkiem przyzwoite. Zegarek posiada wbudowany moduł gps, więc aby wyświetlane były parametry biegu takie jak tempo, dystans itp nie potrzeba połączenia z telefonem. Zegarek jest wodoszczelny i posiada funkcję pływackie, więc powinien być odpowiedni także dla triathlonistów. Za 7.99 $ miesięcznie lub 39,99 $ rocznie można wykupić Fitbit Coach czyli subskrypcję palnów treningowych i cwiczeń dopasowanych do użytkownika. Pamięć zegarka to 2,5 Gb i jest ona przeznaczona na instalowanie aplikacji oraz do odtwarzania muzyki (zegarek posiada moduł bluetooth i po sparowaniu ze słuchawkami pełni funkcję odtwarzacza). Dzięki Pandora Premium można tworzyć playlisty i zgrywać je na zegarek. Dzięki modułowi NFC Ionic umożliwia dokonywanie transakcji zbliżeniowych, bardzo wygodna rzecz dzięki czemu jeśli np po treningu chcemy coś kupić, nie musimy wtedy zabierać portfela. Zegarek posiada oczywiście optyczny pomiar tętna z nadgarstka, który jak przekonuje producent ma być bardzo dokładny. Jak na smartwatcha zaskakująco długi jest czas działania, z włączonym gpsem może chodzić nawet przez 10 godzin, tyle co wiele typowo sportowych zegarków. Ionic będzie dostępny z trzema różnymi paskami które mają być wymienne, będzie też ekskluzywna wersja powstała we współpracy z adidasem ze specjalnymi planami treningowymi. Na razie na zegarek można składać zamówienia w przedsprzedaży, a cena wynosi 299 $ czyli jest raczej rozsądna.
