
Yuki Kawauchi to chyba najsłynniejszy biegowy amator na świecie. Oczywiście w przypadku Japończyka, który ma na koncie starty w Mistrzostwach Świata, słowo “amator” wydaje się nieuzasadnione, wciąż jednak jest etatowym pracownikiem, który po prostu szereg startów traktuje jako okazję do mocnego treningu. Trudno powiedzieć, czy w ten sposób podszedł również do biegu w Hofu, pewne jest natomiast to, że rywalom nie pozostawił złudzeń.
Kawauchi od początku trzymał się na czele kilkunastoosobowej stawki, która do półmetka dotarła w 1:05:24. W ciągu kolejnych kilku kilometrów czołówka stopniała do 4 zawodników, a na niecałe 10 km przed metą w grze pozostał już tylko Tatsunori Hamasaki i niezniszczalny Yuki. Drugi z Japończyków nie zwlekał z rozstrzygnięciem losów rywalizacji. Jeszcze przed 35. kilometrem urwał się rywalowi, podkręcając tempo w okolice 3:00/km, które utrzymał niemal do samej mety (fragment od 35. do 40. km pokonał w 15:04). Ponieważ nikt mu nie zagrażał, lider ścigał się z czasem, mając szanse na wynik poniżej 2 godzin i 10 minut. Ostatecznie zabrakło 3 sekund, ale wynik i tak jest imponujący.
Ostatni tegoroczny maraton Japończyka był o tyle nietypowy, że Kawauchi rzadko kiedy pokonuje królewski dystans taktyką negative split. Tym razem bieg rozegrał wręcz książkowo, przyspieszając w kluczowych momentach i w pełni kontrolując rozwój wypadków. Co jeszcze bardziej imponujące, zaledwie 2 tygodnie temu Yuki startował w Fukuoce, gdzie zajął 9. miejsce z czasem 2:10:53, a tydzień później wygrał półmaraton w Ogawie z rezultatem 1:04:05. Od początku listopada ukończył już 4 maratony, 2 półmaratony i wystartował w biegu ulicznym na 3 km.
Maraton w Hofu był 77. biegiem na królewskim dystansie w karierze Japończyka i 20., w którym pokonał barierę 2 godzin i 11 minut. We wszystkich dotychczasowych startach tylko 2 razy nie udało mu się zejść poniżej 2:20. Jego rekord życiowy wynosi 2:08:14 i został ustanowiony w 2013 r. w Seulu.
Wszystko wskazuje na to, że biegiem w Hofu Yuki Kawauchi zakończył sezon startowy 2017. Myliłby się ten, kto posądzałby Japończyka o planowanie roztrenowania. Kolejne zawody, w których zobaczymy go na starcie odbędą się już za 2 tygodnie – 1 stycznia 2018 r. W Marshfield na Wschodnim Wybrzeżu USA, Kawauchi weźmie udział w… maratonie.
nie rozumiem wciąż tego sformułowania,,najlepszy biegacz amator,,-Kawauchi zarabia więcej na bieganiu niż na swojej pracy [w Japonii są niezłe nagrody finansowe na biegach] wiec jest biegaczem zawodowcem w odróżnieniu od naszych niektórych biegaczy z czołówki których wypłaty z mundurówki są większe od ich dochodów z biegania,czyli to bieganie amatorskie,no to chyba logiczne?
Kawauchi podobno nie przyjmuje nagród finansowych za zwycięstwa w biegach. Ale na ile to prawda, trudno ocenić. Taka była w każdym razie wersja kiedyś tam.
kontynując rozważania ,zawodowiec,, czy ,,amator trzeba chyba zastanowić się jakie obrać kryteria,jeden z moich lubianych i podziwianych maratończyków Bill Rodgers w czasie kiedy wielokrotnie wygrywał i to z dobrymi czasami pod koniec lat 70-tych maratony w Bostonie i N.Yorku pracował na pełnym etacie w szpitalu w Bostonie prowadząc zajęcia z niepełnosprawnymi i to była jego praca a za zwycięstwa nie było wtedy żadnej kasy bo wzięcie nagród pieniężnych wykluczało z szans na start w Igrzyskach Olimpijskich które wtedy były na prawdę zgodne z duchem olimpizmu;- teraz najlepsi rzadko startują na Igrzyskach bo to mało się opłaca i może się nie udać po całym roku komercyjnych startów,na koniec taka konkluzja:gdyby ten nasz Takeuchi odpoczął i przygotował się na kolejne Igrzyska to jest duża szansa pobiec 2.07 i i zdobyć jakiś skromny medal [taki czas zawsze wystarczy-historia wyników wyrażnie to pokazuje] zapraszam do dyskusji