Ludzie > Historie biegaczy > Ludzie > Triathlon > TRI: Ludzie
Ważył 118 kg, gdy powiedział „dość”. Obecnie szykuje się do zawodów na dystansie 5 x IronMan
Ma na swoim koncie kilka biegów górskich, ukończenie Hardej Suki, a w ubiegłym roku udało mu się dobiec do mety Double Ironmana organizowanego na Litwie. Mateusz Pietruliński ma już przed sobą nowy cel – w lipcu chce spróbować swoich sił na dystansie pięciokrotnego IronMana. Jednak 6 lat temu, jego codzienność wyglądała zupełnie inaczej…
– Przygodę z bieganiem rozpocząłem sześć lat temu, gdy ważyłem 118 kg. Stwierdziłem, że czas na zmianę i czas coś z sobą zrobić. Zaczynałem od krótkich tras, od 2-3 kilometrów. Gdy przebiegnie się taki dystans, chce się zrobić 10 km. W 2013 roku przebiegłem taką trasę na imprezie Biegnij Warszawo. Jeszcze w tym samym roku stwierdziłem, że spróbuję swoich sił w maratonie. Ważąc 102 kg udało mi się przebiec Maraton Warszawski. Pokonałem go z „masakrycznym” czasem, prawie 6 godzin. Tak wyglądały moje początki. – wspomina Pietruliński.
Mateusz po raz pierwszy poczuł, że ma smykałkę do długich dystansów, gdy po debiucie w IronManie. – Przebyłem 3,8 km w pływaniu, 180 km na rowerze i biegowy maraton. Poczułem, że mam jeszcze rezerwy. Stwierdziłem wtedy, że starty wytrzymałościowe to coś, w czym dobrze się czuję i mogę to robić – mówi.
Obecnie ma już za sobą ultramaratony, podwójny oraz potrójny IronMan. W tej chwili trenuje do dystansu 5xIronMan, jednak jak przekonuje, nie planuje walczyć z innymi zawodnikami, a z własnymi słabościami. – Na takich dystansach 5-6 zawodników z czołówki może patrzy na miejsce. To zupełnie inna walka niż ta, jaką obserwuje się na biegach górskich długodystansowych czy maratonach. Byłem bardzo zdziwiony podczas startów na Litwie, gdy każdy zawodnik motywował każdego. Nawet ci, którzy teoretycznie rywalizowali o miejsce ze sobą na podium, przy nawrotach bili sobie brawo i wspierali się wzajemnie. To było coś niesamowitego. Dwa lata temu, gdy byłem jednym z ostatnich na trasie rowerowej, to najlepsi, którzy już robili pętle biegowe (trasa biegła równolegle), motywowali mnie, krzyczeli „keep going”.
Jednak te zawody, to tylko przystanek w drodze do… dziesięciokrotnego dystansu IronMan. I tu liczby już naprawdę przytłaczają. Dziesięciokrotny dystans, to bowiem 38 km pływania, 1800 km jazdy rowerem i 420 kilometrów biegu.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.