Trasy biegowe: Kraków – Las Wolski
Trasa biegowa w Lesie Wolskim w Krakowie. Rys. Magda Ostrowska-Dołęgowska
Las Wolski stanowi kapitalną bazę treningową dla biegaczy i kolarzy. Przez las prowadzi kilka szlaków turystycznych i jeden rowerowy przez liczne wąwozy, jary czy obok wapiennych skał. Las gwarantuje spotkanie z przyrodą i to dosłownie… bo oprócz otaczającej zieleni nie brak tu dzikich zwierząt, można natrafić na sarny, a nawet dziki.
Nie wypada mi nie wspomnieć o popularnych miejscach, które po prostu trzeba zobaczyć jak się tu jest. Są to: Ogród Zoologiczny, Kopiec Piłsudskiego, Klasztor Kamedułów i Skały Panieńskie. Pętla ma 10,5 km i zabiera ok. 40 – 60 min. Najeżona jest podbiegami, które dla mnie przeradzają się niekiedy w podejścia… Nie brakuje stromych, technicznych zbiegów, jest też gdzie złapać oddech po płaskim.
Pętlę zaczynamy od ul. Starowolskiej przy szlabanie, skąd zaczyna się niebieski szlak rowerowy. Zaczynamy od podbiegu wąwozem, po czym wpadamy na okrężny niebieski szlak turystyczny, którego nie będziemy opuszczać aż do Srebrnej Góry. Wspinając się można pooglądać to, co wykopali rodzimi zjazdowcy i jak się tutaj bawią na swoich rowerach. Po kilku minutach docieramy do miejsca, gdzie szlak niebieski skręca w lewo. Po ostrej rozgrzewce, można się tu chwilę zrelaksować, bo trasa prowadzi lekko w dół, potem ścieżka zaczyna trawersować, aż wreszcie docieramy do stromego zbiegu, na którym jesienią trzeba uważać na śliskich liściach by nie wyhamować przypadkiem na drzewie. Przebiegamy przez zbity z desek mostek, jest znów płasko i szeroko. Pilnujemy niebieskiego szlaku i znów pokonujemy jedną z dłuższych wspinaczek na trasie. O zmroku albo wczesnym rankiem w tym rejonie lasu można spotkać dziki, więc podbieg robimy szybkim tempem. Na górze skręcamy w lewo, znów lekko zbiegamy, łagodnie trawersując zbocze w kierunku Srebrnej Góry. Ten odcinek jest bardzo przyjemny, bo po lewej stronie, przez drzewa mamy malowniczy widok na zakola Wisły. Szlak niebieski przecina wąwóz i idzie swoim torem, a my podążamy dalej w dół wąwozem aż do czarnego szlaku. Tu musimy spiąć łydki bo jest naprawdę bardzo ostro pod górę. Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć ile razy udało mi się pokonać ten kawałek biegnąc. Zresztą nie wiem czy szybciej jest biec czy iść…
Przed Polaną pod Dębiną na szczęście jest gdzie wypocząć bo robi się płasko. Można zrobić przerwę na rozciąganie i nacieszyć się klimatem tego miejsca. Jest tu przepięknie kiedy zieleni się na wiosnę, kiedy polana zimą tonie w śniegu, a jesienią w liściach. Tu krzyżują się szlaki (niebieski, czerwony, żółty i czarny). Po lewej stronie Polany pod Dębiną (Polany Bielańskiej) jest klasztor Kamedułów, a w prawo pod górę wije się droga asfaltowa prowadząca na Kopiec Piłsudskiego (najwyższy punkt Krakowa 384 m). My lecimy „na krechę” prosto szerokim duktem w kierunku stadniny koni. Tuż przed olbrzymią łąką skręcamy w prawo i zagłębiamy się ponownie w las. Jarem zbiegamy do prostopadłej ścieżki i wbijamy się w nią pod górę. Jesteśmy na szlaku konnym znajdującym się na zachodnich obrzeżach lasu i przez dobre 1,5 km go nie opuszczamy.
Dobiegamy do Zakamycza, a stąd czarnym szlakiem w górę, by odbić w lewo, kiedy zobaczymy staw po prawej stronie szutrowej dogi. Ścieżkę rozpoznać można po tym, że jest podmokła i bywa zarośnięta pokrzywami. Po 300 m znów docieramy do grubszej „ściechy” (niebieski szlak). Po 300 m szlak niebieski mocno skręca w prawo i pod górę na Kopiec Piłsudskiego, a my kontynuujemy naszą pętlę ścieżką na granicy lasu, aż do Skał Panieńskich. Tu może być ślisko na kamieniach, a w wąwozie często płynie woda. Z tym miejscem związana jest legenda o zakonnicach – Norbertankach, które schroniły się w tym miejscu przed najazdem Tatarów w 1241 r. Ponoć siostry zostały w ostatniej chwili ocalone od hańby i śmierci, gdyż skałki zamknęły się za nimi, chroniąc je przed napastnikami. Stąd biegniemy zielonym szlakiem, najpierw przecinamy drogę prowadzącą do zoo, potem zbiegamy wąwozem – Poniedziałkowym Dołem do ul. Starowolskiej. By zamknąć pętlę skręcamy w prawo i kilkaset metrów pokonujemy wzdłuż drogi asfaltowej do szlabanu.
Trasa została wymyślona przez jednego z krakowskich orientalistów (pseudonim Batman), trenowali na niej biegacze na orientację z Wawelu Kraków, a potem pokazał mi ją Paweł Moszkowicz. Jeśli Paweł pokonuje ją dłużej niż w 48 minut, uważa że nie jest przygotowany odpowiednio do zawodów. Pętla stała się wyznacznikiem formy również dla naszego zespołu rajdowego (Navigator). Biegaliśmy na niej w dzień, przy świetle księżyca, w większym gronie lub samotnie próbując ustanowić nowy rekord.
Justyna Frączek, „Ulubiona trasa biegowa, Kraków, Las Wolski”, Bieganie październik 2010