W tym roku Maraton Karkonoski odzyskał swoją perłę w koronie, czyli Śnieżkę, dzięki czemu profil trasy zyskał na wyrazistości, a sama trasa odzyskała długość ultra, a nawet nieco zyskała na dystansie, bo meta u podnóża kolejki na Szrenicę sprawiła, że z 44 km (a nawet 41 w 2013 r.) zrobiło się prawie 46. W ten sposób MK dołączył do rosnącej lawinowo w ostatnich dwóch latach liczby górskich ultra- i supermaratonów. I jakkolwiek cieszy się jedną z dłuższych i na pewną świetną tradycją w tym gronie, ostatecznie to tutaj rok temu rozegrano Mistrzostwa Świata na długim dystansie, chyba właśnie zaczyna osiągać punkt krytyczny.