Przebić głową sufit
3:15 zdawało mi się być moim życiowym szczytem możliwości. Gdy biegłam maraton w Poznaniu kilka lat temu, moja redakcyjna koleżanka zrobiła właśnie taki wynik, a mnie zdumiewał jej talent i pozytywnie jej zazdrościłam. O jak bardzo chciałam choćby się do niego zbliżyć! Może kiedyś uda się i takiemu małemu czołgowi jak ja? Moment ten nadszedł w kwietniu tego roku, w DOZ Maratonie Łódzkim. Do 3:14:47 udało mi się dojść w 15 tygodni pracy z Olą, moją trenerką. To był bardzo dobry czas.