“Profesor 800 m, Napoleon bieżni, genialny taktyk, nauczyciel, mistrz” – to tylko kilka określeń, jakimi można obdarzyć Adama Kszczota, ale każde z nich jest w 100% trafne. Polak po raz kolejny pokazał, że w biegu na 800 m jego umiejętności taktyczne są niezrównane.
W biegu finałowym nasz reprezentant startował z pierwszego toru i ruszył w swoim stylu, dość spokojnie. Kiedy pozostali zawodnicy pokonali pierwszy łuk i zeszli do krawężnika, Kszczot zajmował 5. pozycję. Tempo nie było szczególnie mocne – pierwsze okrążenie zawodnicy pokonali w niespełna 27 sekund, a drugie było jeszcze wolniejsze – 29 sekund. Tuż przed półmetkiem, na prostej Polak błyskawicznie przesunął się z 5. na 2. miejsce i kolejne 150 m pokonał “na plecach” prowadzącego Hiszpana Saula Ordoneza. Ten co chwilę oglądał się przez ramię, sprawdzając co dzieje się za jego plecami.
Wychodząc na ostatnią prostą 3. okrążenia Kszczot zerwał się do ataku i natychmiast objął prowadzenie, mijając rywala w ułamku sekundy. Hiszpan był w stanie dotrzymać mu kroku jedynie przez kolejne 100 m. Na ostatnim łuku jasne stało się, że Polak jest poza zasięgiem rywali – przewaga lidera wzrosła do 2, potem 3, a ostatecznie ok. 5 metrów. Mijając metę Kszczot uniósł ręce w geście tryumfu. Nic dziwnego, w końcu zdobył upragniony, brakujący w imponującej kolekcji złoty medal Mistrzostw Świata. Ostatnie okrążenie Polak pokonał w 25 sekund, zatrzymując zegar na rezultacie 1:47,47.
Dla Adama Kszczota to już 5. w karierze medal Mistrzostw Świata. Dotychczas mógł pochwalić się brązem i srebrem w hali oraz 2 srebrnymi medalami z otwartego stadionu. To także pierwszy medal dla Polski podczas Halowych Mistrzostw Świata w Birmingham.
