Fot. istockphoto.com
[h2]Co łączy kosmonautę i pływaka? Konieczność dbania o kości. Kosmonauci po kilku miesiącach przebywania w kosmosie po powrocie na Ziemię nie potrafią poruszać się o własnych siłach, a dojście do pełnej sprawności zajmuje im trochę czasu. Nieco podobnie wygląda sprawa z pływakami, spędzającymi długie godziny w środowisku mało naturalnym dla człowieka.[/h2]Dlaczego kosmonauci napotykają tego typu problemy? Dzieje się tak, ponieważ “tam na górze” nie ma grawitacji, a kości potrzebują obciążeń, aby były zdrowe i prawidłowo funkcjonowały. Oczywiście jest to też sprawa nieużywanych długo mięśni, ale dzisiaj nie o nich. Chciałoby się napisać, że stworzyła nas grawitacja – a na pewno stworzyła nasz układ szkieletowy, który potrzebuje “dociskania”. Trudno byłoby spędzić w wodzie trzy do czterech miesięcy bez wychodzenia z niej, ale w ciągu całej sportowej przygody godzin spędzonych w wodnym środowisku bez grawitacji może uzbierać się tak dużo, że łączna ich ilość liczyć się może nie w miesiącach, a w latach.
[h3]Kości zostały rzucone… na brzeg[/h3]Kości do prawidłowego rozwoju potrzebują dwóch elementów – minerałów i ćwiczeń fizycznych. Takie podejście do sprawy stawia w innym świetle ćwiczenia lądowe dla pływaków… i kosmonautów! Ląd dla pływaka, a właściwie dla człowieka wychodzącego z tak “innego” środowiska, jakim jest woda, powinien być – nawet ze względu na ewolucję – tak samo ważnym elementem jak trening w wodzie. Ta świadomość pozwala także ustrzec (mam nadzieję) przed zbyt szybkim „wypaleniem”, wyeksploatowaniem organizmu sportowca, który w kolejnych latach będzie miał się z czego poprawiać.
[h3]Gwiezdne wojny[/h3]Minerały w kościach są usuwane i zastępowane innymi. Ta „walka” trwa przez całe życie, zmieniają się tylko proporcje usuwania do zastępowania – niestety na naszą niekorzyść, gdyż wraz z wiekiem więcej minerałów jest usuwanych z kości. Jeśli jesteśmy świadomi tego procesu, będziemy chcieli je uzupełniać, a tym samym pomagać sobie w byciu zdrowszym. Bez wapnia nie byłoby kości, którego pokłady w 99% zdeponowane są właśnie tam. Ten minerał powinien być dostarczany do naszego organizmu przez całe życie, tak aby walka usuwania i zastępowania była jak najdłużej wyrównana. Trenując z człowiekiem, obojętnie w jakim jest wieku, trenujemy z organizmem ludzkim, który do prawidłowego funkcjonowania, trenowania, progresu itd. potrzebuje bardzo, ale to bardzo dobrego paliwa.
Pośród wszystkich sportowców pływacy powinni zwracać szczególną uwagę na ten minerał. Przebywanie w „kosmicznym” środowisku odciąża ich układ szkieletowy nawet do 5 godzin dziennie, a wypłukiwanie i wydalanie minerałów jest podczas treningu najintensywniejsze.
[h3]Pokarm jak lekarstwo[/h3]Wypadałoby napisać teraz o pokarmach z dużą ilością wapnia. Okazuje się, że natura trochę ułatwiła nam zadanie, ponieważ wapń mamy prawie wszędzie – od kurczaka po pietruszkę. Problem może pojawić się we wchłanianiu wapnia, którego organizm przyswaja zaledwie kilka procent. Jeśli jednak dieta jest odpowiednio zbilansowana i zdrowa, wszystko będzie w porządku. Czynnikami, które na pewno nie pomagają nam we wchłanianiu wapnia, są przede wszystkim słodycze, kawa i właściwie wszystko, co słodkie – łącznie ze słodkimi napojami, tak uwielbianymi przez sportowców. Jak zawsze najlepszym trenerem jest świadomość, więc rozpisywanie się o brokułach, mleku czy orzechach mijałoby się z celem, ponieważ tylko i wyłącznie ty podejmiesz decyzję, po której stronie w tej „wojnie” staniesz.
Żyjemy w kraju, w którym niedobór słońca pociąga za sobą niedobór witaminy D, która jest tak potężnym „lekiem”, że odchodzi się od nazywania jej „witaminą”, a zaczyna mianować się „hormonem” – kluczowym w budowaniu zdrowych, silnych kości. W moim przypadku dbanie o kości skupia się głównie na spożywaniu pokarmów, w których „zatrzymane jest słońce”. Do roślin o największym “stężeniu słońca” należą zielone rośliny, które posiadają w sobie tzw. chlorofil, uważany za regulator poziomu wapnia.
Pokarmy najbogatsze w słońce i chlorofil to mikroalgi (spirulina, chlorella) oraz trawy zbóż (trawa pszeniczna i jęczmienna). Produkty te są wyjątkowo naturalne i niezwykle bogate w magnez (!), beta karoten, witaminy A oraz białka – związki potrzebne i pomocne przy wchłanianiu wapnia.
[h3]Rodzina jest najważniejsza[/h3]A jeśli wapń miałby brata, byłby nim magnez, bez którego można zapomnieć o dobrym wchłanianiu naszego budulca kości. Na szczęście jeśli dieta obfituje w zielone, bogate w chlorofil produkty, zapewnimy sobie wystarczającą ilość magnezu. W innym wypadku suplementacja magnezu będzie jak najbardziej wskazana. Biorąc pod uwagę notoryczny stan przemęczenia, częste skurcze mięśni u pływaków, zwłaszcza u tych w wieku 14-20 lat (później zazwyczaj kończą karierę), u których zapotrzebowanie na wapń jest największe, dbanie o swój organizm w ten minimalny i naprawdę prosty sposób będzie tak podstawową czynnością w życiu sportowca, że pisać o tym, to jak mówić, że słońce świeci.