[h6]Fot. HUUB Polska[/h6]
[h2]Aerodynamiczne stroje z rękawami widzieliśmy już przez kilka ostatnich lat u zawodników elity długich dystansów przekraczających linię mety na Hawajach, we Frankfurcie, w Kapsztadzie i wielu innych miejscach na świecie. Nie budziły one jednak większych emocji wśród amatorów do czasu, kiedy okazało się, że ich właściwości wykraczają daleko poza estetykę czy ochronę przed palącym słońcem.[/h2]
Rękawy stanowiły przełamanie typowej konwencji stroju triathlonowego i kojarzyły się raczej z ograniczeniami w swobodzie ruchów. Dotychczasowe eksperymenty (np. Compressport) na celu miały przede wszystkim redukcję zmęczenia poprzez zastosowanie kompresji, a nie zmniejszenie oporów powietrza. Koła, ramy, kaski a nawet buty i okulary nie opuszczały laboratoriów badawczych, gdzie starano się w każdy możliwy sposób udoskonalić sprzęt, który używamy podczas wyścigów. Nie ulega jednak wątpliwości, że przecież to sam zawodnik stanowi źródło największych oporów powietrza, a większa część naszego ciała przykryta jest właśnie strojem startowym. Dziwić może więc jedynie, że tak późno zajęto się tym tematem, ponieważ to właśnie w elemencie systemu stwarzającego główne opory można spodziewać się największego pola do poprawy jego efektywności.
[h3]Idzie nowe[/h3] W Augsburgu przeprowadzono testy na torze z udziałem profesjonalnego kolarza Leifa Lampatera. Zawodnik jechał testowy odcinek w różnych strojach, gdzie punktem odniesienia był obcisły, zwykły strój kolarski. Na pytanie o realne korzyści ze stroju aero dostajemy odpowiedź z kategorii „opadająca szczęka”. Choć zdarzały się modele nie dające żadnej poprawy pomimo marketingowych deklaracji (dwuczęściowy Sportful Bodyfit), to większość pozwalała na obniżenie oporów o około 12 watów (Santini, Rapha), a Castelli modelem SanRemo 3.0 wyśrubowało ten wynik do 20 watów! Czy to dużo? Otóż aerodynamiczne ramy szosowe pozwalają na obniżenie oporów o około 10 watów w stosunku do klasycznych modeli. Triathlonowe i czasowe ścigacze zaoszczędzą nam około 25 watów, ale kosztem co najmniej kilkukrotnie większych inwestycji. Strój z rękawami kosztuje w granicach 800-1000 złotych – to dużo. Należy jednak wziąć przy tym pod uwagę, że i tak jakiś strój na start mieć musimy, więc w rzeczywistości tę „darmową prędkość” zyskujemy dzięki dołożeniu zazwyczaj około 200 złotych do planowanego wydatku (jest to typowa różnica między modelem bez rękawów i aero w ramach tej samej kolekcji).W tej próbie sprawdzane były tylko właściwości strojów kolarskich (nie znalazły się tu triathlonowe wersje HUUB, Orca, Zoot, Kiwami czy Castelli), lecz dla zilustrowania samej idei stroju aerodynamicznego powinno nam to w zupełności wystarczyć. Jako triathloniści powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że będziemy go używać również w trakcie pływania i biegu, więc wymagać powinniśmy nieco większej elastyczności i swobody ruchów rąk. Czy aby na pewno?
[h3]Idzie tańsze?[/h3] Z całą pewnością. Rękawy, aerodynamika stroju to nowy standard przyszłości. Korzyści z tego rozwiązania wydają się zbyt duże, aby je pominąć. Przy tak rewolucyjnych zmianach istnieje zawsze ryzyko pewnej szarlatanerii i oszukiwania przeciętnego amatora za pomocą pseudobadań. W przypadku pomiaru oporów mamy jednak możliwość sprawdzenia w dość precyzyjny sposób. I nie jest tu nawet istotne, czy będzie to 10, 15, czy 20 watów. Każdy z tych przypadków to wartość istotna.
Haczyk tkwi jednak w zastosowanych materiałach i kroju. W przytoczonym wcześniej eksperymencie zdarzały się bowiem przypadki braku jakichkolwiek korzyści. Nie każdy obcisły ubiór z rękawem to dobra inwestycja, nie zawsze gładka, śliska Lycra daje najlepsze rezultaty. Castelli w niektórych miejscach stosowało bardziej chropowate materiały, aby stworzyć przepływ powietrza podobny do tego, który znamy z piłek golfowych czy kół Zipp. I ta analogia do kół wydaje się najbardziej trafiona. Na rynek trafi z całą pewnością cała masa modeli z nowego nurtu, ale szanse na najlepsze rezultaty będziemy mieli największe w przypadku korzystania z oferty firm poświęcających dużo czasu i środków na badania, i testy. A to niestety musi kosztować, co jest doskonale widoczne na rynku sprzętu kolarskiego. ZIPP, HED, Cervelo, Specialized, nie wyjmują przełomowych koncepcji z kapelusza, niczym wędrowny magik królika. Do pracy zaangażowanych jest mnóstwo specjalistów, których wynagrodzenie to my na końcu musimy zapłacić w sklepie. Osobom bardziej oszczędnym pozostaje cierpliwość, ponieważ nawet najbardziej pionierskie idee trafiają po jakimś czasie do masowej produkcji. Ubrania kojarzą się nieodparcie z modą. Czy właśnie z modą mamy tu do czynienia, czy z nową normą, pokaże czas.
Artykuł pochodzi z magazynu “Triathlon” będącego częścią miesięcznika “Bieganie”, wrzesień 2015