Wydarzenia > Aktualności > Slider > Wydarzenia
Adam Kszczot upada podczas zawodów!
Pechowy dla Polaków przebieg miał środowy mityng halowy we francuskim Lievin. Adam Kszczot po nieprzyjemnie wyglądającym upadku z trudem dotarł do mety biegu na 800 metrów. Wraz z sobą pociągnął pięciu innych zawodników.
Katastrofa wydarzyła się na początku ostatniego okrążenia biegu na 800 metrów. Polak biegł najpierw na trzeciej pozycji, ale na prostej tuż przed ostatnim okrążeniem został wyprzedzony przez Niemca Marca Reuthera – z którym w tym sezonie raz już wygrał, raz przegrał. Wchodząc w wiraż, Polak prawdopodobnie zahaczył o nogę Niemca i obaj runęli jak dłudzy na tartan. Ich upadek pociągnął za sobą kłopoty czterech kolejnych biegaczy. Zwyciężył pewnie Kenijczyk Collins Kipruto, z czasem 1:46,34. Adam w tym sezonie pobiegł już 1:46,01.
Polak na Facebooku oskarżył o kolizję Niemca, który miał go sfaulować. „Marc Reuther bardzo faulował niecałe 200 metrów do mety” – powiedział Kszczot. Wydaje się jednak, że Polak po prostu zahaczył o nogę Niemca, który znajdował się z przodu. Spójrzmy na sekwencję zdjęć z tego wydarzenia. Najpierw początek wirażu, mamy Marca Reuthera przed Polakiem:
Ta sama sekunda:
Początek kolejnej sekundy, Niemiec wyraźnie przed Polakiem:
I wreszcie zaczyna się sam upadek:
A to jego efekt:
Wydaje się, że Marc Reuther nie zawinił w tej sytuacji, nie został też zdyskwalifikowany. To samo stwierdził anglojęzyczny komentator Eurosportu, który stwierdził, że „Marc Reuter został podcięty z tyłu przez Kszczota„. Trudno jednak wnioskować na 100%, bo nogi biegaczy w krytycznym momencie nie były widoczne.
„W czasie biegu czułem się super fajnie i wiedziałem, że to wygram” – powiedział po zawodach Polak. Na szczęście w upadku nie odniósł kontuzji. Za dwa dni startuje po raz kolejny, tym razem w Madrycie. Przypomnijmy, że nie pierwsze „upadkowe” kontrowersje z udziałem Adama Kszczota. W zeszłym roku polski średniodystansowiec zaliczył starcie z kolegą z reprezentacji, Michałem Rozmysem.
Pech mocno prześladuje ostatnio polskich biegaczy. Trener Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota, Tomasz Lewandowski, ma ogromne problemy z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki. Nie podpisał nowego kontraktu, formalnie nie jest już trenerem w PZLA, w związku z czym nie wiadomo, jak będą wyglądały przygotowania znakomitych średniodystansowców do Igrzysk Olimpijskich w Tokio. O ile same Igrzyska nie zostaną, oczywiście, odwołane z powodu epidemii wirusa z Wuhan.
Adam Kszczot w tym sezonie po raz pierwszy od dawna przegrywa w hali. Z czterech zaliczonych w tym roku startów wygrał do tej pory tylko raz. Miejmy nadzieję, że to tylko drobne potknięcie, wynikające ze zmiany trenera i metod szkoleniowych. Mityngu w Lievin do udanych nie zaliczy też z pewnością Marcin Lewandowski, który doznał prestiżowej porażki w biegu na 1500 metrów. Polak zajął 3. miejsce, z czasem 3:38,10, przegrywając z Etiopczykiem Samuelem Teferą (3:35,54) oraz Hiszpanem Jesusem Gomezem (3:36,68). Warto jednak podkreślić, że zarówno Adam Kszczot, jak i Marcin Lewandowski jako cel stawiają sobie dobre występy w zawodach stadionowych. Występy pod dachem mają dla nich drugorzędne znaczenie. W zawodach o medale biega się także inaczej taktycznie.