Fot. Piotr Dymus
Decathlon wprowadza na rynek coraz lepsze buty, mogące już nie tylko konkurować ceną, ale również jakością. Tym razem testujemy dwa modele marki Kalenji – Kiprun SD i LD.
SD i LD, to skróty odpowiednio od short distance i long distance, co wskazuje, że pierwszy model jest przeznaczony do biegania krótkich dystansów, a drugi – długich. Producent podawał wcześniej treningowe odległości rzędu 10-15 km dla modelu SD i dłuższe, łącznie z maratonem, dla LD. Teraz, w kolekcji wiosna/lato 2016, zostało to ujednolicone do zakresu 10 km – maraton. W rzeczywistości trzeba to odnieść do wagi i poziomu biegacza. Dla lekkiego i szybkiego zawodnika model SD może stać się spokojnie modelem półmaratońskim czy nawet maratońskim, ale dla biegacza ważącego ponad 85 kg oraz poruszającego się wolniej, zdecydowanie lepszy na dłuższym dystansie okaże się model LD.

Fot. Piotr Dymus
PODESZWA
Podeszwa modelu LD jest o kilka milimetrów grubsza i zdecydowanie sztywniejsza. Nie zgina się w wyraźny sposób w żadnym miejscu, jest jakby jednym sprężystym elementem. W modelu SD elastyczność jest już trochę większa, co daje troszkę lepsze poczucie
kontroli buta. W obydwu modelach Kalenji stosuje
amortyzację w pięcie opartą na systemie K-ring, (krążek pusty w środku, wykonany z pianki EVA). Jest to system będący efektem rozwoju technologii, nad którymi inżynierowie marki pracują od około 10 lat. Krążek jest pusty w środku i umiejscowiony idealnie pod piętą, żeby ta przy lądowaniu
nie miała kontaktu z twardym materiałem, a okrągły, żeby energia rozchodziła się równomiernie. Drugi system stosowany w obu modelach to
K-only. Kalenji od dłuższego czasu poszukiwało rozwiązania, które pozwoli wszystkim, niezależnie od rodzaju stopy, biegać w jednakowych butach. System został opatentowany po
6-miesięcznych testach, w których wzięło udział
372 biegaczy.

W obu podeszwach zastosowano systemy K-ring – amortyzujący piętę i K-only, sprawiający, że rodzaj stopy staje się nieistotny przy wyborze butów. Fot. Piotr Dymus
ZAPIĘTEK
W tej części buta widać sporo różnic. W modelu LD mamy
bardzo dużo pianki w okolicy pięty i powiedzmy standardowej wysokości
usztywnienie zapiętka. Pięta leży wygodnie w budzie,
stabilnie, nic nie obciera, ani się nie wysuwa w trakcie biegu. Z kolei w modelu SD pianki jest mniej, w końcu jest to chudszy but, a dodatkowo
usztywnienie zapiętka jest bardzo wysokie. Mi to nie przeszkadza, ale znam kilku biegaczy, którzy od razu chwyciliby za ostre narzędzia i pozbyli się tak dużego usztywnienia. Obydwa modele mają zapiętki stabilizujące stopę w bucie, co jest standardowym rozwiązaniem w większości modeli treningowych.

Podeszwa w modelu SD jest trochę bardziej elastyczna. W LD właściwie nie występuje zgięcie w żadnym momencie przetoczenia stopy. Fot Piotr Dymus
CHOLEWKA
W przedniej części buta obie cholewki są
przewiewne i
zapewniają stopie komfort, nic nie obciera, stopa dobrze leży i jest jej wygodnie. Model SD nie ma w tej strefie
żadnych szwów, za to model LD ma dodatkowe
wzmocnienie czubka, chroniące przed ewentualnymi uderzeniami palcami o przeszkody. W takich elementach widać, że but jest
trwały i będzie służył nam bardzo długo, ale oczywiście przekłada się to na jego
wagę. Język, podobnie jak zapiętek, jest grubszy w modelu LD, co również wpływa na
komfort na dłuższym dystansie. Sznurowanie jest okej, oba modele dobrze opinają stopę, dając jej trochę luzu, są po prostu wygodne.

Fot. Piotr Dymus
WRAŻENIA
Jako biegacz dość lekki (64 kg) i poruszający się całkiem żwawo (dycha w ok. 37 minut) nie znajduję zastosowania dla modelu LD – jest to zdecydowanie propozycja
dla biegaczy cięższych i na przykład przygotowujących się do swojego
pierwszego maratonu. Taki but świetnie sprawdzi się na długich, spokojnych wybieganiach, będzie
dobrze amortyzował i dawał poczucie komfortu. W moim przypadku nawet przy spokojnym wybieganiu czułem, że but mnie ogranicza i momentami szuram piętą o podłoże – podeszwa jest tutaj bardzo gruba i automatycznie wtłacza biegacza w
lądowanie na piętę, niezależnie od prędkości biegu. Z kolei model SD pasuje mi zdecydowanie bardziej, jest
lżejszy (300 g vs. 340 g w rozmiarze 43,5), ilość amortyzacji dla mojej wagi jest również bardziej odpowiednia, co po prostu przekłada się na to, że tego buta czuję. Jest
wygodny,
dynamiczny, bardzo dobrze nadaje się do
codziennych treningów na dowolnym dystansie. Dla osób, które np. na co dzień używałyby w treningu modelu LD, „short distance” byłby dobrym wyborem
na start w półmaratonie czy na
dychę, bo jest po prostu trochę odchudzony.

Usztywnienie zapiętka w modelu SD sięga zdecydowanie wyżej, a z kolei w LD mamy więcej pianki w cholewce i większy komfort. Fot. Piotr Dymus
CO WYBRAĆ?
Każdy z tych butów jest wygodny, dobrze zaprojektowany i można go polecić – tylko pytanie oczywiście – komu? Kiprun LD – zdecydowanie osobom
początkującym, które chcą zrzucać wagę i dopiero powoli wchodzić w bieganie lub dla masywnych gości, którzy po prostu ze względu na swój wzrost i idącą za tym wagą, potrzebują masywniejszego buta. Kiprun SD to dobry model
treningowy do biegania dowolnych dystansów i w zasadzie dla wszystkich osób niewymienionych wyżej lub jako
startówka od dychy do półmaratonu dla tych, którzy na co dzień trenują w modelu LD.
Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na
Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym
Instagramie!