Triathlon > TRI: Wydarzenia > Triathlon
Volvo Triathlon Series 2014 – Nieporęt
Dziś w podwarszawskim Nieporęcie nad Zegrzem odbyła się druga impreza z cyklu Volvo Triathlon Series. Po wczorajszym całodziennym deszczu dziś na uczestników czekała miła niespodzianka w postaci słońca i dwudziestu kilku stopni na plusie. W zawodach rozegranych w trzech konkurencjach (1/8 IM, sztafety, 1/4 IM) wzięło udział ponad 850 osób.
Fot. archiwum organizatora
Triathlon został zorganizowany w bardzo ładnym, komfortowym miejscu, jakim jest Centrum Konferencyjno-Rekreacyjne PROMENADA. Na najkrótszym dystansie triumfował Marcin Sobczak przed Krzysztofem Hadasem i Kamilem Magottem. W konkurencji kobiet na podium uplasowały się kolejno: Katarzyna Czerwińska, Paulina Załucka i Karolina Strzelecka.
W konkurencji 1/4 Ironmana zwycięzcą został Jakub Goliniewski. Drugie miejsce zajął Jakub Dec, trzecie Sergiusz Olejniczak. Najszybszą kobietą została Natalia Krawczyk przed Aleksandrą Sosnowską i Anną Wiśniewską.
Pełne wyniki można znaleźć na stronie STS-Timing.
Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, pozwolę sobie opisać imprezę na zasadzie dobrych i słabych stron.
Plusy
+ Punktualne otwarcie biura zawodów i expo, punktualne rozgrywanie konkurencji – z moich obserwacji wynika, że wcale nie takie powszechne. W Nieporęcie wszystko rozegrało się dokładnie tak, jak zostało wcześniej powiedziane.
+ Doskonale wyposażone punkty żywieniowe na trasie i bardzo prężni wolontariusze. W części rowerowej i biegowej można było dostać wodę – w kubeczku lub w butelce, izotonik i żele energetyczne.
+ Bardzo dobrze widoczne boje nawrotowe. Nawet z zaparowanymi okularkami nie miałam większych problemów na proste kierowanie się na czerwone boje.
+ Fantastyczny spiker trzymający rękę na pulsie i rozbawiający całe towarzystwo.
Minusy
– Niedostatecznie oznakowana trasa rowerowa. Choć tabliczki kierunkowe i bramy z oznaczeniem kilometrów są świetnymi i pomocnymi rozwiązaniami, zabrakło czynnika ludzkiego – osób kierujących zawodników na pętle i pomagających im się zorientować w newralgicznych miejscach.
– Brak mat i sędziów na nawrotkach rowerowych. Biorąc pod uwagę to, jak wiele osób z dumą jechało dziś w peletonie i nic nie robiło sobie z uwag innych zawodników, śmiem twierdzić, że również w tym zakresie nie warto im ufać. Skoro nie jest dla nich problemem „przewiezienie się” przez większość trasy z zakazanym draftingiem, również skrócenie trasy przysporzyłoby im na pewno – z niewyjaśnionych powodów – dużej satysfakcji.
No i last but not least – celowo zostawiłam na koniec, choć jest to najważniejsze:
– Trasa rowerowa nie była przystosowana do przejazdu 500 zawodników. Kto był na miejscu, ten na pewno wie, o czym mówię. W Piasecznie podczas triathlonu organizowanego przez Labosport także było ciasno i tłoczno, ale Nieporęt osiągnął szczyt szczytów. Tworzyły się grupy nawet 20-osobowe, które zajmowały całą szerokość drogi. Na domiar złego wyprzedzenie ich graniczyło z cudem, ponieważ z przeciwka także wciąż nadjeżdżały peletony. Seria Volvo Triathlon reklamuje się jako cykl imprez bezwzględnie tępiących drafting, więc przypuszczam i wierzę, że dzisiejszy stan rzeczy był incydentem, który zaskoczył samego organizatora. Na trasie co chwilę pojawiali się sędziowie na motorach, jednak w wynikach nie widziałam ani jednego nałożenia kary czasowej.
Generalnie zawodnicy w dzisiejszych zawodach dzielili się na trzy grupy:
1 – jadący w peletonie i cieszący się z tego faktu,
2 – jadący w okolicach peletonu mimo starań o uczciwą walkę,
3 – co chwilę hamujący, żeby uniknąć draftingu.
Długo można by się rozpisywać o możliwych rozwiązaniach tego problemu. Zasadniczo każdy o nich wie i zdaje sobie sprawę z ich potencjalnych ograniczeń i niebezpieczeństw, jakie za sobą niosą. Bez wprowadzania daleko idących zmian w regulaminach zawodów można sobie z tym poradzić w tylko jeden sposób: ustalając odpowiednio mniejszy limit zawodników. W dobie coraz większej popularności triathlonu w Polsce na pewno nie będzie to łatwe.