Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Vibram Five Fingers V-run [TEST]
Wiele na rynku jest butów, jedne są mniej drugie bardziej dziwaczne, ale większość jednak wygląda jak buty. Five Fingersy nie wyglądają na buty, ciężko je porównać tak naprawdę do czegokolwiek, ale są jednak butami do biegania.
Jak sama nazwa wskazuje – to jakieś buty do biegania. Biegowo nie wyglądają, z resztą w ogóle nie wyglądają na buty a raczej na usztywniane skarpetki. To czy w ogóle się do czegoś przydadzą? Jak już ktoś wcześniej gdzieś napisał: albo się je bardzo polubi albo od razu rzuci w kąt i nawet nie spróbuje się zaprzyjaźnić. Ja polubiłam i wszędzie zachwalam i polecam. Ale po kolei – bo ten but jednak nie nadaje się do wszystkiego.
Fot. Iwona Turosz
Model V-RUN jest jednym z najwyższych model biegowych butów tej firmy. Jak pisze producent największym jego autem jest podeszwa, czyli to z czego została zbudowana. Jest ona na Vibramie gdzie zostały zastosowane trzy różne technologie, jedna odpowiedzialna za pochłanianie wstrząsów (co brzmi nieco jak żart przy tak cienkiej podeszwie), druga za trzymanie trakcji i przyczepność a kolejna to mieszanka gum z najwyższej półki Vibrama. Nie będę rozpisywać się a ten temat bo myślę, że bardziej tu zapewne zainteresuje użytkowanie tego buta i to do czego tak naprawdę się nadaje.
Zacznę od moim zdaniem największego plusa chodź nie jest on bez pośrednio związany z bieganiem. Pierwszy raz V-RUNy założyłam na nogi po zawodach na bardzo obolałe, poodciskane, jednym słowem zmasakrowane stopy i achillesy które przebiegły 100 kilometrów po Dolomitach. Wtedy o włożeniu na nogi adidasów nie było mowy, sandały też obciskały, na boso sytuacja tylko się pogarszała. I tu nie kłamie, choć ciężko w to uwierzyć, pięciopalczaste buty przyniosły ulgę! Po chwili przyzwyczajenia się do rozdzielonych palców praktycznie nie dały odczuć się na stopach.
No właśnie jak to jest z tym, że każdy palec jest osobno?
Na początku faktycznie jest trochę dziwnie, tak jakbyśmy mieli coś między palcami – bo w sumie mamy. Ale bardzo szybko się o tym zapomina i przyzwyczaja. Szczególnie jeśli chodzi o ten model, który jest wykonany z bardzo cienkiego oddychającego materiału, jak wygląda sytuacja w bardziej zabudowanych wersjach ciężko powiedzieć. Co daje dodatkowe uczucie lekkości do jakiego nie jesteśmy przyzwyczajeni w normalnych butach.
Skarpetki – są wskazane, tak jak do każdych innych butów (chyba, że ktoś ich po prostu nie używa). Oczywiście muszą być specjalne czyli każdy palec osobno, można je zakupić na stronie producenta albo czasami na bazarze „z Chin” można też znaleźć wtedy w mocno okazyjnej cenie.
Fot. Iwona Turosz
Teraz do sedna – bieganie.
Nie jest to takie hop-siup jak z normalnymi butami. Do five fingersów trzeba się przyzwyczaić, a raczej przystosować do nich nasze nogi. Ktoś kto całe życie chodzi i biega w butach z amortyzacją (mniejszą bądź większa) nie będzie raczej w stanie zrobić w nich na dzień dobry standardowego treningu, a jak się nawet uda to gorzko możemy pożałować. Sam producent przy zakupie butów dołącza ulotkę ze wskazówkami jak przyzwyczajać mięśnie i generalnie całego aparatu ruchu do naturalnego biegania, proponuje aby zaczynać od wycieczek po domu, spacerów, ćwiczeń a dopiero potem biegu. Oczywiście nie każdy jest na tyle cierpliwy, ja osobiście prawie od razu przeszłam do niedługiego trucht 1-2 kilometrów.
Miłe zaskoczenie, bo w końcu coś innego. Jakaś odskocznia od szybszego biegu, ciężkich butów. Nagle wszystko staje się lekkie a my możemy bardziej poczuć naturę (pokusiłam się o nutkę romantyzmu). Rzecz jasna mam na myśli bieganie w trenie, nie po chodnikach czy ulicy. Model V-RUN przeznaczony jest m.in. do biegania w terenie (tu warto podkreślić suchym i raczej płaskim), i jest ono faktycznie bardzo przyjemne. Jeśli chodzi o twarde podłoże tj. asfalt to tu musimy się bardziej przyzwyczaić bo buty nie posiadają żadnej amortyzacji. Dlatego na początek bardzo dobrzy jest wybrać np. trawę, która notabene czasem wchodzi nam między palce.
Czy się opłaca ? Jak najbardziej!
Chodź oczywistym jest fakt, że nie są to buty dla wszystkich bo np., ktoś będzie miał za długiego długiego palca (bo przecież nie wszyscy mamy takie same stopy;) ) albo za żadne skarby nie da rady przyzwyczaić się do porozdzielanych palców, to myślę że warto spróbować i uzupełnić swoją szafę o pięciopalczatki. Nie należy traktować ich jako buty startowe czy typowo treningowe ale jako uzupełnienie, urozmaicenie treningu, dla relaksu jako obuwie po startowe czy po porostu jako wygodne kapcie do chodzenia. Także uważam że warto zaopatrzyć się w to jakby nie było trochę śmieszne ale jakże wygodne obuwie.