Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Buty do biegania The North Face Ultra Endurance – amerykańskie allroundery [TEST]
Fot. Jakub Wolski
Ultra Endurance – w tych dwóch słowach zawiera się pełen opis tego modelu. Jego przeznaczenie jest więc oczywiste – długi dystans. Ma być wygodnie i but ma znieść wszystko.
The North Face jest marką, która radzi sobie świetnie z produkcją odzieży outdoorowej i górskiej, ale butom do biegania w terenie zawsze czegoś brakowało. Teraz powoli się to zmienia, a model Ultra Endurance może stanowić konkurencję dla innych firm zajmujących się produkcją butów trailowych. Ma wprawdzie kilka wad, ale… jaki but ich nie ma?
Gęsto tkana cholewka ma tę zaletę, że do środka nie przenikają duże ilości piachu czy brudu, ale za to dość długo schnie. Jeżeli na trasie występują np. brody przez rzekę warto zabezpieczyć stopy maścią dającą poślizg, żeby nie nabawić się otarć i odcisków w czasie gdy but będzie mokry. Fot. Jakub Wolski
Główna zaleta to wytrzymałość
Jeżeli komuś zależy na tym, żeby w butach biegać długo, będzie zadowolony. Ultra Endurance jest zbudowany bardzo solidnie, trochę odbija się to na wadze (315 g dla rozmiaru 42.5), ale można to przełknąć, jeżeli wytrzymałość jest dla nas priorytetowa. Cholewkę wykonano z gęsto tkanej siatki, a przód został wysoko zabudowany i potężnie wzmocniony, dzięki czemu bardzo dobrze chroni palce przed ewentualnymi uderzeniami o przeszkody. Zapiętek jest głęboki, miękki i dobrze trzyma piętę. Pewien mankament stanowi język, który jest cienki i ma tendencję do zwijania się, co jeśli się wydarzy, to przy mocno zasznurowanym bucie, powoduje później ucisk na wierzchu stopy. Jeżeli zwraca się na to uwagę i język jest dobrze naciągnięty przed zasznurowaniem to jest okej, ale wystarczy zostawić mu trochę luzu, żeby się lekko cofnął i podwinął. Jeżeli ucisk już się pojawi, to niewiele można zrobić, bo wierzch stopy zostanie podrażniony i nawet poluzowanie sznurowadeł problemu nie rozwiąże. Podczas około 300 km przebiegniętych na potrzeby testów miałem taką sytuację raz, ale podrażniony wierzch stopy czułem jeszcze kolejnego dnia.
Średnie tempo i różnorodne podłoże
Przeznaczenie modelu Ultra Endurance jest jasne – biegi na dystansie 100 km i dłuższe. Na takich trasach możemy spodziewać się wszystkiego – zmiennego podłoża, od asfaltu przez błotniste ścieżki, po śliskie skały, i raczej nie rozwijamy zawrotnych prędkości, a trzymamy stałe średnie tempo. Przy takich założeniach but sprawuje się dobrze. W warunkach odbiegających od pewnej średniej radzi sobie trochę gorzej, czyli jeśli jest trochę błota, albo jest trochę ślisko, to przyczepność mamy, jeśli warunki będą gorsze to i but przestanie sobie radzić – bieżnik jest oczywiście terenowy, szeroko rozstawione klocki sprawiają, że podeszwa sama sprawnie się oczyszcza, ale klocki nie są długie, czyli na asfalcie będzie wygodnie, ale w bardziej błotnistym terenie przyczepność będzie mniejsza. Coś za coś.
Fot. Jakub Wolski
Drop w tym modelu wynosi 8 mm, a amortyzację stanowi pianka EVA. W konstrukcji podeszwy – jej grubości, dropu, elementów stabilizujących – zawsze kryje się pewien element mistycyzmu. Coś takiego nieuchwytnego, co trudno opisać, albo ocenić na oko, a co już po kilku kilometrach daje nam odpowiedź czy jest to but, w którym chcemy pędzić co sił albo puścić się na zbiegu, czy raczej biec zachowawczo i spokojnie stawiać kolejne kroki. W tym modelu czuć pewną zachowawczość. Szybkie bieganie nie leży w jego naturze, jest to taki „all-rounder”, pożeracz setek kilometrów, ale nie tych szybkich, nie tych, na których skaczemy niczym kozica z kamienia na kamień.
Kto będzie zadowolony?
W trakcie testów pobiegłem w tym modelu dwie 50 dzień po dniu i w zasadzie takie dwa dni dały mi pełen obraz, jeżeli chodzi o potencjalnego użytkownika i przeznaczenie buta. Nie jest to but wyścigowy dla szybkich zawodników i również nie jest to model, który pokaże swoje atuty na krótkim dystansie. Zdecydowanie większość zalet odczujemy na długim dystansie, na setkach, czy setkach na orientację, w mieszanym terenie albo z kolei na biegach etapowych. Wszędzie tam, gdzie nasze zmęczone stopy będą potrzebowały wygody i dobrej osłony przed światem zewnętrznym, który po kilkunastu godzinach potrafi być okrutny. Po około 300 kilometrach testu w zasadzie nie widać śladów zużycia, co tylko potwierdza, że słowo „endurance” w nazwie zostało użyte nie bez przyczyny.