Bieg Zbąskich – po życiówkę i różę na mecie
Na mecie usłyszałam swoje imię wyczytywane przez megafon, a potem poczułam się jak 8 marca, ponieważ równocześnie z zawieszeniem na mojej szyi medalu, wręczono mi piękną czerwoną różę – pisze w relacji ze Zbąszynia Ewa Siwoń, która zamiast w Tarczynie, właśnie w tej wielkopolskiej miejscowości walczyła o nową życiówkę na dystansie półmaratonu.