Sebastian Chojnacki. Buty
Dziesięć lat temu rzuciła mnie dziewczyna. Miałem dużo czasu i dużo złości i wyszedłem do lasu, żeby to wybiegać. Przebiegłem parę razy kilka kilometrów. Spodobało mi się. Wystartowałem w zawodach w Toruniu i złość przeszła w radość z pokonywania słabości. Poprawiania się o minutę albo o sześć miejsc – nie byłem już 5 od końca tylko 11.