Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Czy w sprawie licencji PZLA dla amatorów wszystko jest jasne? [FELIETON]
„Oficjalny system zgłoszeń do zawodów PZLA, obsługujący kluby oraz zawodników, umożliwia szybki zakup polisy NNW, która jest obowiązkowa dla zawodników wyczynowych. Czy kogokolwiek dziwi fakt, że jest to polisa sprzedawana przez firmę, której jednym z dyrektorów jest Robert Korzeniowski?” Fot. PAP
Fakt, że były członek Zarządu PZLA sprzedaje ubezpieczenia, takie same jak te, które mają być obowiązkowe dla przyszłych posiadaczy licencji PZLA, jest pewnie tylko przypadkowym zbiegiem okoliczności. Moje pytanie brzmi jednak następująco: ile tego rodzaju zbiegów okoliczności ujrzy jeszcze światło dzienne?
Kolejne portale biegowe rozpisują się o pomyśle Polskiego Związku Lekkiej Atletyki na wprowadzenie licencji zawodniczych dla biegaczy amatorów. Bardzo celny głos w tej sprawie zabrał Michał Walczewski, redaktor naczelny portalu maratonypolskie.pl. Zwrócił uwagę na możliwe konflikty interesów w przyszłości, dotyczące certyfikacji tras, sprzętu czy ubezpieczeń dla biegaczy. Aby doszukać się dziwnych praktyk, nie trzeba jednak wybiegać myślą w przyszłość.
Prezenterem oferty PZLA podczas zjazdu Polskiego Stowarzyszenia Biegów był Janusz Szydłowski. Jak pisze Michał Walczewski, nie jest jasne, w jakiej występował roli. Pan Szydłowski jest bowiem nie tylko działaczem sportowym, ale także właścicielem prywatnej firmy marketingu sportowego, współpracującej z PZLA. Dziennikarz pyta w związku z tym:
Nie do końca zrozumiałem, podobnie jak inni uczestnicy, czy był on pracownikiem PZLA, czy też firmy zewnętrznej. Jeżeli zewnętrznej, to czy opracowała ona projekt dla PZLA, czy też będzie go realizować w imieniu PZLA za określone wynagrodzenie? Bądź odwracając pytanie – czy PZLA udziela swojego wizerunku na cele projektu zewnętrznej firmie i stojącej za nią grupie osób, w zamian za określony procent dochodów z licencji i certyfikacji?
To nie wszystko. W prezentacji PZLA była mowa o obowiązkowych ubezpieczeniach od następstw nieszczęśliwych wypadków. Posiadacz licencji PZLA musiałby obowiązkowo wykupić polisę. Czy w związku z tym kogokolwiek dziwi, że członek Zarządu PZLA poprzedniej kadencji, związany obecnie ze związkiem towarzysko oraz jako ekspert, równocześnie też działacz Polskiego Komitetu Olimpijskiego… sprzedaje polisy ubezpieczeniowe? Nazwisko pana brzmi znajomo, to były mistrz olimpijski, Robert Korzeniowski: „Korzeniowski idzie po złoto w polisach„.
Formalnie wszystko jest w tym wypadku w porządku – Robert Korzeniowski nie ukrywa swojego zaangażowania w pracę w towarzystwie ubezpieczeniowym, nie jest też oficjalnie zatrudniony w PZLA. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że coś tu jest nie tak. Korzeniowski był w Zarządzie PZLA w poprzedniej kadencji, współpracując m.in. z byłym/obecnym prezesem związku. W wywiadach nie ukrywa, że wspiera Związek radą. Wiceprezes PZLA, Sebastian Chmara, to jego kolega z bieżni, występujący w TVP jako ekspert od lekkiej atletyki. Tej samej TVP, której Robert Korzeniowski był przez cztery lata dyrektorem sportowym.
Tu zatrzymajmy się na chwilę: Robert Korzeniowski jest szefem redakcji sportowej TVP, a Sebastian Chmara komentatorem w tejże – jak się domyślam, nie za darmo. Potem sytuacja zmienia się – Chmara zostaje wiceprezesem PZLA, a Korzeniowski współpracuje ze Związkiem, równocześnie pracując w ubezpieczeniach. I dziwnym zbiegiem okoliczności obecnie Związek proponuje, aby amatorzy otrzymywali bezpłatną licencję, której warunkiem otrzymania jest wykupienie obowiązkowego, płatnego ubezpieczenia. Przypadek? Warto w tym momencie przytoczyć bulwersujący artykuł, który przeszedł w środowisku bez większego echa, bo ukazał się na mało znanej stronie internetowej: „Chody w PZLA”.
Wynika z niego, że Robert Korzeniowski i Polski Związek Lekkiej Atletyki już w tej chwili współpracują w sposób nie do końca jasny. Oficjalny system zgłoszeń do zawodów PZLA, obsługujący kluby oraz zawodników, umożliwia szybki zakup polisy NNW, która jest obowiązkowa dla zawodników wyczynowych. Czy kogokolwiek dziwi fakt, że jest to polisa sprzedawana przez firmę, której jednym z dyrektorów jest Robert Korzeniowski? Czy przez oficjalny system da się kupić polisę innej firmy ubezpieczeniowej? Nie da się.
Oczywiście fakt, że były członek Zarządu PZLA sprzedaje ubezpieczenia, takie same jak te, które mają być obowiązkowe dla przyszłych posiadaczy licencji PZLA, jest pewnie tylko przypadkowym zbiegiem okoliczności. Moje pytanie brzmi jednak następująco: ile tego rodzaju zbiegów okoliczności ujrzy jeszcze światło dzienne?
Sam PZLA popełnił na swej stronie oświadczenie, które może zaskoczyć osoby nieobeznane z realiami polskich związków sportowych. Wynika z niego mniej więcej to, że PZLA oświadcza, że na razie nie ma nad czym dyskutować, bo oferta jeszcze nie została przedstawiona. Zostanie przedstawiona w odpowiednim czasie, a na razie PZLA wyraża oburzenie na sugestie, że działanie Związku może być spowodowane czym innym niż tylko dbałością o dobro wszystkich biegaczy, którymi działacze chcą się troskliwie zaopiekować. Mówiąc inaczej: na spotkaniu PSB przedstawiono pomysł PZLA na regulację rynku biegowego, a obecnie w oświadczeniu ten sam PZLA twierdzi, że… niczego nie przedstawiono. Czy ktoś jest w stanie to zrozumieć?
W sprawie może być jeszcze jeden wątek, choć jest to niepotwierdzone. Otóż jeden z czytelników napisał do redakcji, że Ministerstwo Sportu planuje uzależnić wysokość dotacji dla związków sportowych od ilości licencjonowanych zawodników. Gdyby to okazało się prawdą, PZLA, zrzeszający obecnie jedynie kilka tysięcy lekkoatletów, byłby żywotnie zainteresowany przygarnięciem pod swoje skrzydła kilkudziesięciu tysięcy biegaczy amatorów…