Napisała Anna Tomaniak
Wisła, królowa polskich rzek. Płynie przez Polskę z południa na północ, z gór przez wyżyny, niziny, aż do morza. Jest ostatnią dużą rzeką europejską, która w dużej mierze zachowała swój naturalny charakter i nie została w całości uregulowana. Wciąż w wielu miejscach spotkać można piaszczyste łachy oraz wyspy, a także rozgałęzione koryto z licznymi starorzeczami. Piękno tego krajobrazu promował w 2010 roku Marek Kamiński, płynąc kajakiem po Wiśle od Oświęcimia do Gdańska. Jego samotna zimowa wyprawa pokazała, że nasza największa rzeka jest wciąż dzika, ale jakże interesująca.
Wisła stała się inspiracją także dla pewnego projektu biegowego. Dwóch Brytyjczyków, Alan Parsons i Andy Mossop, postanowili przebiec od źródeł rzeki na Baraniej Górze aż do Gdańska, czyli ponad 1000 km. Obaj mieszkają w Polsce już od ponad 8 lat. Przyjechali tu, jak wielu obcokrajowców, za miłością. Nasz kraj stał się ich domem. A co ich skłoniło do realizacji takiego szalonego przedsięwzięcia? Jak sami mówią, pasja biegania.
Alan Parsons zaczął swoją przygodę z bieganiem na studiach. Ukończył trzy półmaratony (jeden w Bristolu i dwa w Bath), a w 2004 roku maraton w Wiedniu. Później nastąpiła przerwa trwająca kilka lat. Powrócił do biegania w 2011 roku i związał się z Warsaw International Triathlon Club. Dzięki temu znalazł lepszą motywację do kontynuowania treningów. Obecnie ma za sobą już między innymi ok. 80-kilometrowy Bieg Rzeźnika, a także udział w triathlonie Ironman.
Andy Mossop również jest członkiem Warsaw International Triathlon Club. On jednak zaczął trenować o wiele wcześniej. Zapytany o to, kiedy zainteresował się bieganiem, odpowiada, że zawsze biegał, najpierw do przedszkola, potem do szkoły, na studia i tak mu już zostało. Uczestniczył w wielu zawodach długodystansowych, między innymi w Orlen Warsaw Marathon
oraz w Ultra Maratonie Bieszczadzkim. Ważnym aspektem jego biegania jest możliwość pomagania osobom chorym i niepełnosprawnym. Dlatego też zobaczyć go można niekiedy w stroju Spartanina, pomagającego podopiecznym Fundacji Spartanie Dzieciom.
Inicjatorzy projektu, jak widać, mają duże doświadczenie biegowe. Na pewnym spotkaniu towarzyskim luźno rozmawiali o bardzo długich dystansach i tak powoli kształtował się pomysł, któremu nadano nazwę Run Wisła. Aby jednak nie był to zwykły bieg, postanowili nadać mu cel. Często trenują biegając wzdłuż Wisły w Warszawie. Piękny krajobraz szpecą jednak śmieci. Już nie raz angażowali się w zbieranie odpadów na brzegach rzeki. Dlatego też postanowili, że będą „zabiegać o czystą Wisłę”. Projekt Run Wisła zakłada szeroką współpracę z lokalnymi społecznościami oraz organizacjami zajmującymi się ochroną środowiska. Nie chodzi tylko o zbiórkę odpadów i oczyszczenie brzegów. Ważniejsze jest to, by takich akcji nie trzeba było powtarzać. Aspekt edukacyjny pełni tu więc istotną rolę. Dodatkowo planowane jest również badanie czystości wody w rzece.
A jak to będzie wyglądać logistycznie? Tu jest jeszcze sprawa otwarta. Alan i Andy chcą wyruszyć 30 lipca 2016 roku. Do tego czasu chcą znaleźć osoby chętne do współtworzenia tego projektu. Towarzyszyć im mogą biegacze, kajakarze, rowerzyści, czy kierowcy samochodów. Wsparcie jest istotne głównie przy wywożeniu śmieci, ale także przy przewożeniu sprzętu biwakowego i bagaży. Część noclegów na trasie miałaby być bowiem nad brzegami Wisły. Przemierzenie trasy ma zająć około 26 dni.
Pierwsze wprawki Alan i Andy mają już za sobą. Przebiegli odcinek od Płocka do Włocławka, który pokazał im, że rzeczywistość może się różnić od tego co wskazuje mapa. Nie zawsze można biec wzdłuż brzegów, czasem trzeba się oddalić od rzeki. Wiąże się to z wydłużeniem trasy, stąd zamiast 48 km, przebiegli 60 km.
Przygotowania do projektu Run Wisła trwają. Chętni do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu są mile widziani. Bieżące informacje na temat projektu można znaleźć na ich profilu fejsbukowym www.facebook.com/runwisla
Chłopaki opowiadają o swoim projekcie: