fbpx
Wyspy Alandzkie - tutaj też można pobiec maraton. Fot. Archiwum Grzegorza Więcława

Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia

Maraton na Wyspach Alandzkich – po asfalcie czerwonym jak cegła

Wyspy Alandzkie - tutaj też można pobiec maraton. Fot. Archiwum Grzegorza Więcława

Wyspy Alandzkie – tutaj też można pobiec maraton. Fot. Archiwum Grzegorza Więcława

Åland Marathon to październikowa impreza biegowa organizowana w Mariehamn, na Wyspach Alandzkich. Tylko tam biegnie się po czerwonym jak cegła asfalcie, przez mistyczne lasy, jeziora i bagna. Oddycha się najczystszym powietrzem na świecie. Na trasie panuje niezmącona cisza – słyszy się tylko swój własny oddech, łomot serca i burczenie w brzuchu.

Tekst i zdjęcia: Grzegorz Więcław

No i przychodzi zmierzyć się z prawdziwą samotnością długodystansowca. Ani doping kibiców, ani grupki biegaczy nie motywują, bo ich po prostu nie ma. Tylko konsekwentne kroki na przód z każdą sekundą przybliżają do mety. Oj tak! Wyspy Alandzkie to wyjątkowe miejsce na maraton i niezrównana naturalna alternatywa dla biegów przez miejskie dżungle…

Gdzie te Wyspy?

Wyspy Alandzkie to archipelag na Morzu Bałtyckim, położony dosłownie i w przenośni pomiędzy Szwecją a Finlandią – politycznie to część Finlandii, choć kulturowo bliżej im raczej do Szwedów. Sami mieszkańcy niechętnie zaliczają się ani do jednych, ani do drugich. Są bardzo dumni ze swojej odrębności i uważają siebie za niezależny naród. Nic dziwnego! Wyspiarze cieszą się sporą autonomią – mają swój parlament, flagę, tablice rejestracyjne, znaczki pocztowe, a nawet domenę internetową. Dlatego pomimo, że językiem urzędowym jest szwedzki, a waluta to euro, trudno się oprzeć wrażeniu, że Alandy są niezależnym i prężnie działającym państewkiem.

Fot. Archiwum Grzegorza Więcława

Kameralna impreza z długą tradycją

W 2011 roku Åland Marathon obchodził okrągły jubileusz. Maratończycy przemierzali wyspę po raz trzydziesty. Mimo tak długiej tradycji, co roku trasę maratonu przebiega niewielu biegaczy. Trzydziestą edycję ukończyło jedynie 169 osób, jednak reprezentowali aż piętnaście narodowości! Wśród nich byłem jedynym Polakiem. Co więcej, okazało się, że byłem też pierwszym reprezentantem naszego kraju w historii całej imprezy!

Szybka, czerwona trasa z atestem

Trasa maratonu na Wyspach Alandzkich jest szybka – bez ostrych podbiegów i krętych ścieżek. Płaska, prosta i… czerwona. To nie żart! Asfalt na Wyspach Alandzkich ma barwę cegły i nie ma w tym ani krztyny przesady. Organizatorzy zapewniają, że jest to perfekcyjne miejsce do bicia osobistych rekordów. Uczestnicy potwierdzają. Na stronie internetowej imprezy znajduję taki komentarz: „Musi być coś magicznego w tym czerwonym asfalcie na Alandach. Niesie mnie dużo szybciej niż ten w moim kraju”.

I choć rekordy trasy nie imponują (mężczyźni: 2:17:07; kobiety: 2:52:35), to średnie wyniki wszystkich biegaczy są niezłe. W tym roku na 169 maratończyków aż 103 złamało granicę czterech godzin.

Alandzki las alternatywą dla miejskich dżungli

W porównaniu do imprez maratońskich organizowanych w wielkich miastach, w których bierze udział po kilkadziesiąt tysięcy ludzi, przebiegnięcie maratonu na Wyspach Alandzkich daje inną perspektywę na własne bieganie. Klimat trasy jest zupełnie niepowtarzalny. Oddycha się inaczej. Powietrze jest tutaj chyba najczystsze na świecie. Do tego mistyczne lasy, jeziora i bagna. Wiatr szumiący w koronach drzew, po których buszują wiewiórki. Zachmurzone niebo pokazujące swoje kapryśne, wyspiarskie oblicze. Wśród takiej właśnie magicznej scenerii przekłada się nogi, z uporem zmierzając do mety.

Fot. Archiwum Grzegorza Więcława

Po drugie, mimo obiektywnie łatwej trasy, wyzwanie tutaj stanowi przede wszystkim samotność. Dopiero, kiedy w trakcie biegu maratońskiego zostajemy naprawdę sami, okazuje się jak daleko jesteśmy w stanie dotrzeć. Podczas Åland Marathon nie ma wielu kibiców wzdłuż trasy. Stawka biegaczy bardzo szybko rozciąga się. Trudno więc biec w jakiejkolwiek grupie, a o lokomotywie „biegackiego” peletonu w ogóle nie ma mowy. Na trasie słyszy się tylko „swoje odgłosy” – własny oddech, łomot serca i burczenie w brzuchu. Poza tym dookoła panuje niezmącona cisza. Równie piękna, co przeklęta. Kiedy staje się nie do wytrzymania do tego stopnia, że zaczyna się krzyczeć, wtedy czuje sięprawdziwą wartość długodystansowego biegania.

Mój Åland Marathon 2011

30. Åland Marathon odbył się w niedzielę, 30 października 2011. Start zaplanowany na godzinę 8.30. Ze względu na zmianę czasu z letniego na zimowy można pospać o godzinę dłużej. Plus dla organizatorów! Na linii startu staje niecałe dwieście osób. Wcale nietłoczno, więc bez problemu można znaleźć sobie miejsce. Gotowi? Do biegu! Paf! – wystrzał startera i oto zaczyna się moja czterdziestodwukilometrowa przygoda z czerwonymi nawierzchniami Wysp Alandzkich.

Na początek prawdziwie karminowy tartan bieżni stadionu wyprowadza całą stawkę na przedmieścia stolicy regionu – miasteczka Mariehamn. Biegnę w dość zwartej grupie, głównie chodnikami i ścieżkami rowerowymi (czerwonymi, ma się rozumieć). Zabudowania Mariehamn kończą się jeszcze przed drugim kilometrem, a razem z nimi chodniki i ścieżki rowerowe. Dalej biegniemy czerwoną jezdnią z dość szerokim poboczem. Ruch samochodowy na Wyspach Alandzkich jest minimalny, a kierowcy są bardzo ostrożni. Dodatkowo w newralgicznych punktach trasy organizatorzy zadbali o bezpieczeństwo zawodników całkowicie blokując ruch.

Na pierwszych kilometrach czuję się bardzo dobrze. Z podniesioną głową biegnę po złamanie życiówki sprzed roku w Vancouver (3:52:08). Stawka biegaczy „rozłazi” się powoli. Ja staram się trzymać czteroosobowej grupy Estończyków. Po pięciu kilometrach na stoperze mam niecałe 25 minut. „Za szybko”, mówię do siebie. Wiem, że brakuje mi dyscypliny taktycznej, ale daję się ponieść chwili. Z Estończykami biegnie się się świetnie, więc na razie nie zwalniam.

Pogoda przyjemna do biegania – chłodno, ale bez opadów. Nawet od czasu do czasu przyświeca słońce. Widoki jak z pocztówki – jeziora, lasy mieszane i ten asfalt. Ach! Nawierzchnia ustępuje mod moimi krokami niczym ruchoma bieżnia albo miękki tartan stadionu.

Grzegorz Więcław na maratonie na Wyspach Alandzkich. Fot. Archiwum Grzegorza Więcława

Przez pierwszą połowę biegu utrzymuję niezłe tempo, jak na moje obecne możliwości biegowe. Na półmetku jest fantastycznie: 1 godzina i 50 minut. Biegnę cały czas pewny siebie, choć zaczynam odczuwać pierwsze symptomy zmęczenia. Na 23. kilometrze grupa Estończyków ucieka mi, a ja z rozpaczą patrzę na ich systematycznie oddalające się sylwetki.

Teraz zaczyna się prawdziwa walka. Przez kolejne kilometry biegnę w kompletnej izolacji, absolutnej samotności. W promieniu kilkudziesięciu metrów nie ma nikogo, kto mógłby dodać mi otuchy. Brakuje tłumów kibiców dopingujących biegaczy wzdłuż trasy. Nie ma pacemakerów nadających tempo. Nie można nawet liczyć na pozostałych zawodników – są albo daleko z przodu, albo w tyle, za mną. Zostaję w tym biegu sam. To przerażająca, ale też drogocenna konfrontacja z samym sobą.

Tempo mojego biegu wyraźnie spada. Patrząc na sytuację realistycznie wytyczam nowy cel: zamiast złamać życiówkę, staram się o zejście poniżej czterech godzin. Wiem, że jeśli dobiegnę do 32. kilometra z godziną w zapasie to mi się to uda… Niestety, mimo że na 32. kilometrze mieszczę się w założonym czasie, to tracę nadzieję na realizację i tego zadania. Kolano odmawia mi posłuszeństwa i przenikliwym bólem daje do zrozumienia, żebym pojechał dalej autobusem albo zadzwonił po taksówkę.

Nie poddaję się jednak. (…) Kolejne kilometry pokonuję interwałami: 3 minuty biegu (truchtu raczej) i minutę marszu. Tak docieram do 40. kilometra, skąd truchcikiem doczłapuję do mety. (…) Wbrew samotności i bólowi, udaje mi się ten bieg w ogóle ukończyć. Tak ciężko jeszcze nigdy nie było!

Z czasem 4:06:38 zostaję pierwszym Polakiem w trzydziestoletniej historii biegu Åland Marathon. Wbiegając na stadion w Mariehamn słyszę głos spikera łamiący sobie język na moim nazwisku: „Z numerem 53 na stadion wbiega… ekhm… Grezgoz Łikla z Polski”. Mimo czasu, który nie do końca spełnia moje oczekiwania, czuję się jak prawdziwy atleta na jakiejś poważnej imprezie. Do tego jeszcze na stadionie wiszą flagi wszystkich reprezentowanych w biegu państw. Organizatorzy zadbali także o polską, co mnie bardzo wzruszyło.

Na mecie dostaję piękny, okrągły medal. Napawa mnie radością i dumą. Cóż, to dopiero drugi maraton w moim życiu! Każde pokonanie tego morderczego dystansu jest dla mnie wielkim sukcesem! Po biegu czeka mnie jeszcze trochę jedzenia i picia, sesja fotograficzna, a potem długi prysznic i tradycyjna sauna fińska w towarzystwie innych biegaczy.

***

Åland Marathon to fantastyczna, niekomercyjna impreza biegowa! Same Wyspy Alandzkie to część Europy, o której nam niewiele wiadomo. Przepiękna i fascynującą kraina. Dlaczego więc nie wybrać się tam w przyszłym roku? Doświadczyć wyspiarskiego życia i przy okazji przebiec się po niosącym, czerwonym asfalcie?

Grzegorz Więcław, rocznik 87, mieszkał już i biegał w sześciu krajach świata. Obecnie studiuje psychologię sportu i aktywności fizycznej na Uniwersytecie w Jyväskylä w Finlandii. Prowadzi tematycznego bloga na temat psychologii sportu: emsep.blogspot.com

Garść informacji:

  • Åland Marathon odbywa się w ostatni weekend października
  • dystanse: maraton, ½ maratonu i 10 km „fun run”
  • koszt około 40 €
  • więcej informacji i rejestracja na stronie internetowej biegu: www.marathon.aland.fi/
  • na Wyspy najlepiej dotrzeć promem. Regularne połączenia kursują między Mariehamn a Szwecją, Finlandią i Estonią.

Grzegorz Więcław, „Wyspy Alandzkie, sam na sam ze sobą”, Bieganie, marzec 2012

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

Saucony zaprezentowało niedawno najnowszą odsłonę swojego podstawowego buta treningowego, czyli Ride. To już 18. generacja tego modelu. Chociaż o wrażeniach z testu wypadałoby napisać dopiero na końcu, by potrzymać Was nieco w niepewności, to w […]

Saucony Ride 18: Idealny towarzysz treningów i zawodów! [test]

Garda Trentino Half Marathon

Garda Trentino Half Marathon to jeden z najpiękniejszych półmaratonów na świecie, w którym już za kilka miesięcy możesz wziąć udział. Poznaj tę wyjątkową imprezę i spróbuj wygrać pakiet startowy. Nawet jeśli się nie uda, bieg […]

Garda Trentino Half Marathon – jeden z najpiękniejszych półmaratonów świata! Wygraj pakiet startowy w konkursie!

Chudy Wawrzyniec to górski bieg ultra na dystansach 52 i 82 km oraz towarzyszące mu: Parszywa Bendoszka (60 km), Mała Rycerzowa (20 km) i Muńcuł Vertical (3 km). Zawody odbędą się w weekend 9-10 sierpnia, […]

Chudy Wawrzyniec: niezapomniana przygoda na Beskidzkich Szlakach. Do końca kwietnia taniej!

Weekend z PKO Gdynia Półmaratonem zbliża się wielkimi krokami. To ostatni moment na decyzję, by przeżyć te emocje wspólnie z tysiącami innych miłośników biegania. Zapisy trwają do Niedzieli Wielkanocnej. Tegoroczny PKO Gdynia Półmaraton wystartuje 26 […]

6 tysięcy biegaczy w Gdyni! Ostatnie dni zapisów na PKO Gdynia Półmaraton i wydarzenia towarzyszące

Yeman Crippa zadebiutował na królewskim dystansie w Sewilli w 2023. Włoch finiszował z czasem 02:06:06. Wcześniej zawodnik specjalizował się w biegach przełajowych i średnich na dystansach: 3000 m, 5000 m i 10 000 m. Teraz […]

Jak do maratonu w Londynie przygotowuje się aktualny Mistrz Europy w półmaratonie?

Gniezno po raz kolejny pokazało sportowego ducha! 5 kwietnia ulice Pierwszej Stolicy Polski tętniły energią i emocjami – wszystko za sprawą 22. Biegu Europejskiego, który otworzył tegoroczną edycję Gnieźnieńskiej Triady Koronacyjnej. Choć pogoda wystawiła biegaczy […]

Gniezno rozpoczęło sezon biegowy! Ponad tysiąc zawodników na trasie 22. Biegu Europejskiego

Hoka prezentuje dziesiątą edycję swojego flagowego modelu – Clifton 10. To but, który od dekady z powodzeniem towarzyszy biegaczom na całym świecie podczas codziennych treningów. Ceniony za wyjątkową lekkość i komfort, Clifton powraca w odświeżonej […]

Hoka Clifton 10 – lekkość i miękkość jakich jeszcze nie było

W belgijskich miastach: Brukseli i Lieuven rozegrano pierwsze w historii Mistrzostwa Europy w biegach ulicznych. Zawodniczki i zawodnicy ze Starego Kontynentu ścigali się na dystansach 10 kilometrów, półmaratonu i maratonu. Jak w tych biegach zaprezentowali […]

Mistrzostwa Europy w biegach ulicznych – pierwsza edycja za nami. Jak wypadli Polacy?

Wygraj pakiet startowy na jeden z najpiękniejszych półmaratonów świata!
Weź udział