Triathlon > TRI: Sprzęt > Triathlon
Kask do triathlonu. Qvo vadis cassis?
No właśnie, dokąd zmierzają projektanci kasków rowerowych? W szczególności – wersji aerodynamicznych, które najbardziej nas interesują? I jakie mają przełożenie na triathlon? Od pewnego czasu pojawiają się nowe, rewolucyjne koncepcje. Czy wytrzymają próbę czasu? Jak możemy poprawić aerodynamikę dowolnego kasku?
Pierwsza z metod to zakrycie otworów wentylacyjnych. Jeżeli po prostu je zakleimy, jazda w upalny dzień może sprawić wiele problemów. Jeżeli jednak przebudujemy nieco system wentylacji, pomysł ma szansę na sukces. Producenci zastosowali w wielu przypadkach właśnie tę metodę, wykorzystując systemy wewnętrznych kanałów przepływu powietrza, lub wykorzystując różnice ciśnień wokół głowy jadącego zawodnika do „wyssania” rozgrzanego wysiłkiem powietrza z wnętrza kasku. To rozwiązania zastosowane między innymi w modelach Giro Air Attack oraz Selector. Selector wykorzystuje przy tym drugą z metod poprawy aerodynamiki, lepsze dopasowanie pomiędzy kaskiem a jeźdźcem. Stworzenie łagodnych linii przepływu powietrza, niezakłóconych lukami pomiędzy „ogonem” a plecami, pozwala na znaczne polepszenie parametrów. W tym przypadku zastosowano wymienne elementy tylnej części kasku, pozwalające idealnie dopasować sprzęt zarówno do nieprawdopodobnie aerodynamicznych pozycji czasowców, jak i triathlonistów-amatorów jeżdżących z bardziej wyprostowanym ułożeniem ciała na rowerze. Także przezroczyste osłony, zastępujące okulary znacznie poprawiające właściwości aerodynamiczne stają się coraz powszechniejsze. Kiedyś rzadki dodatek, dziś element wyposażenia każdego sprzętu z aspiracjami wyścigowymi. Istnieje także trzecia droga, gdzie lepsze efekty osiąga się poprzez… pogorszenie aerodynamiki. Brzmi nieprawdopodobnie? Nie, jeżeli za pogorszeniem parametrów laboratoryjnych idzie zwiększenie zakresu funkcjonalności.
Kaski aero radzą sobie najlepiej z czołowym oporem powietrza, potęgowanym prędkościami osiąganymi przez profesjonalnych kolarzy. Dla triathlonistów, w szczególności amatorów, bardzo istotne jest jak stosowany sprzęt będzie zachowywał się w warunkach startu, często na trasach kilkukrotnie dłuższych od tradycyjnych czasówek, bocznym wiatrem, bardziej komfortową pozycją, mniejszą prędkością. Tu pojawiła się koncepcja kasków zdecydowanie krótszych, także bez charakterystycznych ogonów. Właściwie mamy tu do czynienia z „ogonami fantomowymi”, konstrukcja przedniej części ma za zadanie oszukać strumień powietrza udając, że z tyłu jest jeszcze dalsza jego część. Nie jest to zupełnie nowa koncepcja, podobną stosował już 20 lat temu Chris Boardman podczas swoich prób bicia rekordów w jeździe godzinnej na czas. Dziś są to pomysły lepiej dopracowane, poparte znacznie dokładniejszymi wynikami z tuneli aerodynamicznych, a najbardziej znanym przedstawicielem tego nurtu jest Kask Bambino. Wydaje się, że będzie to najlepszy kierunek zmian dla amatorów, w szczególności startujących na długich dystansach. Zyskujemy zdecydowanie większy zakres pozycji głowy, gdzie zachowane są dobre parametry aerodynamiczne, kosztem niewielkiej utraty wydajności w idealnej, trudnej do utrzymania na dłuższą metę pozycji.
Zdecydowana większość z nas decyzje zakupowe powinna uzależniać od poprawy komfortu, jako głównego poza treningowego źródła poprawy wyników. Nie piszę tu o pojawianiu się na linii startu w szlafroku frotte i puchatych kapciach, ale lepsza pozycja na rowerze, wygodniejsza pianka, siodło czy właśnie kask dadzą nam więcej niż tzw. „race performance” specjalistycznego sprzętu.
Maciej Żywek, “Qvo vadis cassis?”, Bieganie, maj 2013