Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Buty do biegania Hoka Cavu – test
Fot. Magdalena Grzelak
Buty Hoka przestały już szokować. Są one na tyle często spotykane, że ich widok nie dziwi. Nie zmienia to faktu, że nie każdemu akurat taka filozofia musi pasować. Model Cavu jest mniej napompowany, ale nadal utrzymuje ducha Hoki.
Fot. Magdalena Grzelak
Nie będę ukrywał, że dotąd nie byłem fanem obuwia tej firmy. Byłem ich bardzo ciekawy, ale przygoda z modelem z Speedgoat do udanych nie należała. Speedgoaty były dla mnie zbyt nienaturalne. O ile na podbiegach było fajnie, to w terenie bardziej płaskim czy na zbiegu czułem, że jakoś dziwnie stawiam stopy, a to owocowało bólem kolan. Zaskoczyły pozytywnie stabilnością, ale zostały odstawione w kąt. Cavu to model szosowy, więc generalnie najwięcej czasu spędzi na płaskim terenie, więc tam gdzie biegało mi się najgorzej w Speedgoatach. Na szczęście Cavu okazały się inne, dla mnie znacznie lepsze.
Hoka Cavu jest mniej radykalna niż znaczna część modeli tego producenta. Podeszwa z której słyną te buty, ma mniejszą grubość. Dalej są pulchne, ale jednak troszkę ciałka zrzuciły i to czuć od razu. Nie chodzi o masę, tylko o odczucia z biegu. Zakładając te buty w zasadzie po kilku krokach już się przyzwyczaiłem do wyższego położenia stopy i nieco innej pracy nóg. Jest podobnie do Nike Air Zoom Fly, które tylko w czasie pierwszych kroków dają wrażenia odmienne od innych butów, ale po chwili stają się zupełnie normalne.
Fot. Magdalena Grzelak
Cholewka
Cholewka w Cavu jest zupełnie inna niż w Speedgoatach. Nie jest to cienka nieco plastikowa w dotyku siatka , tylko coś na wzór mesh, bardzo zbliżona do tego jaki stosuje w swoich butach Nike, choćby we wspomnianym wcześniej Air Zoom Fly czy Pegasusach. Bardzo dobrze układa się na stopie, opina ją, ale w żadnym wypadku nie uciska. Daje też bardzo dobrą przewiewność, dzięki czemu w upalne dni się nie zagotujemy, ale nie jest to startówka gdzie powietrze hula na wszystkie strony.
Stopa trzymana jest bardzo solidnie, nie przemieszcza się w bucie, a nawet mocne zasznurowanie nie skutkuje uciskiem. Buty nie należą do specjalnie szerokich, wręcz powiedziałbym, że są z gatunku tych wąskich. Są także o 0,5 cm mniejsze niż większość butów które posiadam. Normalnie noszę buty z wkładką 30 cm, w tym przypadku jest to 29,5 cm i dzięki temu stopa jest świetnie trzymana. Cholewka jest wykonana z delikatnego, znakomicie dopasowującego się do stopy materiału. Nie ciśnie i utrzymany jest wysoki komfort, jednak taki manewr dla osób z szeroką stopą nie koniecznie musi zakończyć się sukcesem. Cholewka i dopasowanie idealnie wpisały się w moje wymagania.
Fot. Magdalena Grzelak
Podeszwa
Jest sztywna bez dwóch zdań, ale nie tak skrajnie jak w Nike Air Zoom Fly które niemal się nie zginały. Tutaj podeszwa jednak bardziej pracuje, ale nie da się ukryć, że jest to mocno umiarkowana praca. Osoby które biegały np. w butach Inov-8, czy innych elastycznych, mogą odnieść wrażenie, że stopy są na wakacjach. Podeszwa odwala bowiem za nie kawał roboty.
Amortyzacja jest na wysokim poziomie, nawet solidne uderzenia są odpowiednio wygładzane. Zdziwią się jednak osoby, które myślą, że bieganie w Cavu to jak bieganie po mięciutkim materacu. Nic z tych rzeczy. Są wygodne, ale nie ma mowy o jakimś zapadaniu, czy grzęźnięciu stopy w piankowych czeluściach. System Profly ma być miękki pod piętą: twardszy i bardziej sprężysty w przedniej części, aby zapewnić wyższa dynamikę. O ile ciężko mi sprawdzić miękkość pięty, bo biegam ze śródstopia, ale przód rzeczywiście jest dość sprężysty i z całą pewnością nie ma uczucia nadmiernej miękkości.
Czy buty są dzięki temu systemowi dynamiczne? I tak i nie. Jak na tak dużą ilość pianki zaskakująco łatwo utrzymać szybkie tempo, ale nie jest to but wyrywający się do przodu. Nie ma takiego charakteru do ciągłego parcia naprzód, ale wysokie tempo nie jest problemem.
Cavu to buty które najlepiej sprawdzają się na długie wybiegania, codzienne bieganie, ewentualnie jakieś dłuższe treningi tempowe. Tam gdzie liczy się tempo nie są aż tak sprawne. Buty zapewniają olbrzymią wygodę.
Fot. Magdalena Grzelak