Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Maraton londyński – Iwona Lewandowska w elicie kobiet
Edna Kiplagat, Mary Keitany, Priscah Jeptoo razem na trasie maratonu w Londynie, choć nie londyńskiego, a olimpijskiego w 2012 roku. Fot. Kerim Okten/PAP
Niedzielny maraton w Londynie po stronie kobiet jest mocny, ale nie aż tak spektakularny jak bieg mężczyzn. Polskich kibiców czeka za to dodatkowa atrakcja – start Iwony Lewandowskiej. Przedstawiamy elitę biegu kobiecego.
Świat kobiecych biegów nie jest w aż tak mocnym rozkwicie jak bieganie męskie. Ścisła czołówka jest przede wszystkim płytsza. Mamy kilka bardzo mocnych biegaczek na poziomie światowym, ale ponieważ w państwach afrykańskich rola kobiety postrzegana jest mocno tradycyjnie, nie ma tam prawdziwej masowości treningu wśród obu płci. Jest o wiele mniej biegających kobiet w stosunku do biegających mężczyzn. W związku z tym, o ile mężczyzna biegający 5 minut wolniej niż najlepszy czas na świecie praktycznie nie liczy się w większych maratonach, tak kobieta z tego poziomu nadal uważana jest za ścisłą czołówkę. Jeśli porównać to do rekordu świata, wypada jeszcze gorzej. Mamy tłumy mężczyzn biegających minutę czy dwie wolniej, podczas gdy nawet pojedyncze, najlepsze kobiety z trudem dochodzą do poziomu o 3-4 minuty słabszego od aktualnego rekordu świata.
Dlaczego o tym piszemy? Otóż w Londynie jednym z ciekawych akcentów będzie pożegnanie aktualnej rekordzistki świata, Pauli Radcliffe. Żadna kobieta nie zbliżyła się do wyniku uzyskanego przez Brytyjkę – 2:15:25. Jedną z przyczyn może być mniejsza liczba biegających kobiet, mniejsza liczba zawodniczek do selekcji, a także ich mniejszy profesjonalizm. Jest bardzo niewiele kobiet, które podchodzą do biegania tak poważnie jak ich męscy koledzy, a wśród nich jest niewiele tak utalentowanych jak Radcliffe. Brytyjka miała wszystko: profesjonalną opiekę medyczną, wsparcie męża, krajowej federacji, doskonałe miejsca do treningów, brak presji społecznej. Nie wiadomo, jak długo przyjdzie czekać na kolejny rekord.
W Londynie Paula pobiegnie nie z elitą, ale w biegu masowym. Pierwotne plany były inne, ale w trakcie przygotowań znowu odezwała się jej operowana stopa. Nie będzie więc ścigania po wynik, jedynie bieg dla przyjemności – przynajmniej tak dzisiaj twierdzi Radcliffe. Brytyjka otrzyma także specjalną nagrodę za całokształt osiągnięć.
W gronie profesjonalistek zobaczymy naszą Iwonę Lewandowską, chociaż na razie nie jest wymieniana na oficjalnej stronie wśród biegaczek zaproszonych. Życiówka Polki to 2:28:32 i wiele wskazuje na to, że może ją poprawić. Czy zdoła zaatakować rekord Polski, wynoszący 2:26:08?
Walka o zwycięstwo prawdopodobnie rozegra się między Kenijkami. Cztery z nich są wyjątkowo mocne. Mary Keitany jest najszybsza w historii, jeśli wyłączyć Paulę Radcliffe, a swój najlepszy wynik, 2:18:37, osiągnęła również w Londynie, w 2012 roku. Rok później miała przerwę na urodzenie dziecka, a po powrocie nie miała jeszcze okazji do tak szybkiego biegu. Wygrała jednak w Nowym Jorku jesienią zeszłego roku, osiągając na trudnej trasie czas 2:25:07. W tym roku pobiegła też fantastyczny czas w półmaratonie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, wykręcając 1:06:02. Keitany jest więc w formie, a to, co najbardziej może jej przeszkodzić to własna niecierpliwość. Kenijce zdarzało się ruszać w maratonie w szaleńczym tempie, a potem dramatycznie słabnąć. Mimo to uchodzi za faworytkę – już dwukrotnie wygrywała w Londynie.
W składzie elity jest jednak biegaczka, która ma w półmaratonie wynik jeszcze lepszy niż Keitany. To jej koleżanka z reprezentacji Kenii, Florence Kiplagat. Jest aktualną rekordzistką świata w półmaratonie. Wynik 1:05:09 osiągnęła w tym roku, w lutym, jest więc także w wyśmienitej formie. Rekord życiowy w maratonie to 2:19:44, osiągnięty w zwycięskim debiucie w Berlinie w 2011. Wygrała tam ponownie w 2013, ale jej jedyna jak na razie przygoda z Londynem zakończyła się słabo – szóstym miejscem i czasem 2:27:05.
Trzecia mocna Kenijka to Edna Kiplagat, niespokrewniona z Florence. Dwukrotna mistrzyni świata wygrała w stolicy Wielkiej Brytanii w zeszłym roku. Jej życiówka – 2:19:50. Kolejne zwycięstwo nie będzie wielką niespodzianką. Jedyne, co zdaje się działać na niekorzyść Edny, to jej wiek – ma już 35 lat.
Czwarta zawodniczka ze składu elity, która złamała barierę 2:20, pochodzi z Etiopii. To Aselefech Mergia. Jej najlepsze czasy pochodzą z szybkiej trasy w Dubaju, gdzie wygrywała trzykrotnie. Udowodniła jednak, że jest w stanie rywalizować w Londynie. W 2010 była tu trzecia, ale dwie pierwsze biegaczki na mecie: Rosjanki Lilia Szobukowa oraz Inga Abitowa – zostały zdyskwalifikowane za doping. Mergia ma więc na swoim koncie zwycięstwo w Londynie, podobnie jak Keitany i Kiplagat.
Zwyciężczyń Londynu będzie jednak w stolicy Brytyjczyków więcej. Ostatnią z nich jest biegaczka znana z charakterystycznego, brzydkiego stylu biegu – Kenijka Priscah Jeptoo. Szturmem zdobyła maratońską scenę, wygrywając w 2013 roku zarówno w Londynie, jak i w Nowym Jorku. Jej latające na wszystkie strony nogi budziły jednak pytanie, czy jest to właściwa i bezpieczna technika biegu. Okazało się, że chyba nie. Cały poprzedni rok Jeptoo nie startowała, lecząc kolejne kontuzje. W Londynie będzie chciała ożywić nadzieje w sercach wszystkich biegaczy o nietypowej technice. Jej najlepszy wynik to 2:20:14.
Wydaje się, że pozostałe biegaczki nie powinny liczyć się w walce o zwycięstwo. Kto jednak wie? Maraton jest w końcu mocno nieprzewidywalnym dystansem. Etiopka Tirfi Tsegaye ma życiówkę 2:20:14 i w zeszłym roku wygrała w Berlinie. Jemima Sumgong – oskarżona o doping, potem oczyszczona – w 2013 wygrała Rotterdam, osiągając czas 2:20:48. Etiopka Tigist Tufa to z kolei zwyciężczyni z Szanghaju. Jej życiówka – 2:21:52.
Jeśli chodzi o Europejki, to formalnie najmocniejszą jest trzykrotna zwyciężczyni maratonu w Osace, Ukrainka Tatiana Gamera. Wcześniej używająca podwójnego nazwiska Gamera-Szmyrko, wygrała tam również w tym roku, z czasem 2:22:09, który jest jej rekordem życiowym oraz rekordem Ukrainy.
Transmisja biegu w niedzielę o 10 w stacji Eurosport.