Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Buty do biegania Adidas Terrex Agravic [test]
Fot. Adidas
Buty biegowe Adidas Terrex Boost były pierwszym terenowym modelem, w którym użyto charakterystycznej, dziś już dobrze znanej pianki w podeszwie. Od ich debiutu minęło już trochę czasu, zdążył się pojawić się także model po liftingu, ale w tym sezonie na rynek trafił jego lżejszy brat, Agravic.
Terrex Agravic wydają się z pozoru bardzo zbliżone do modelu Terrex Boost, ale wystarczy przyjrzeć się nieco uważniej aby dostrzec znaczące różnie. Choć forma i kształt nawiązują do starszego modelu, zbliżony do poprzednika jest również charakter.
Fot. Jarosław Sekuła
Cholewka
Pierwszym, co wyróżnia młodszego brata, jest cholewka, która niemal w całości wykonana jest z siatki. Nie jest to jednak delikatny mesh jak w modelach szosowych, lecz mocna, solidna tkanina. Ilość wzmocnień czy usztywnień ograniczona jest do minimum. Terrex Boost miały więcej wzmocnień, przynajmniej tych widocznych, bo jak się okazało sztywniejszy zapiętek ma model Agravic. Podobnie jest z czubkiem chroniącym palce. Oba modele mają po bokach do wysokości około 2 cm specjalne tworzywo, co zapobiega łatwemu wlewaniu się wody do ich wnętrza.
Inny w obydwu modelach jest język, w Boostach był kontynuacją materiału w cholewce, język w modelu Agravic przypomina połączenie zamszu z pianką. Materiał ten jest dość gruby (około 3 mm) i mięsisty, ale po bokach nie jest połączony z cholewką. Najbardziej rzucającą się w oczy różnicą jest jednak sznurowanie, w miejsce ściągacza Agravic otrzymały klasyczne sznurówki. Najważniejsze jest jednak to, jak ta cholewka spisuje się w praktyce. Nowy model wydaje się być wykonany na innym kopycie, jest węższy w przedniej części, choć dalej komfortowo trzyma stopę, jest bardziej sportowy i szczególnie w trudnym terenie, gdzie kroki trzeba stawiać precyzyjnie, docenimy bardziej zwartą konstrukcję.
Fot. Jarosław Sekuła
Do biegania w nich na długie dystanse trzeba się jednak przyzwyczaić, bo palce mają mniej miejsca i pierwsze biegi skończyły się niewielkimi pęcherzami. Następne wybiegania były bezproblemowe, ale stopy zapobiegawczo smarowałem sudocremem. Również zapiętek, który był piętą achillesową Boostów, lepiej się spisuje. Idealnie może nie jest, ale widać postęp. Uczucie ściągania buta ze stopy, szczególnie na podejściach, zostało zminimalizowane. Jednak pewne poprawki dałoby radę jeszcze wprowadzić. Na zmniejszony efekt zjeżdżania buta ma także zapewne wpływ mniej sztywna podeszwa, ale tak czy owak, wada starszego brata nie jest już tak dokuczliwa. Ciekawe jest jednak, że w butach szosowych Adidasa takie problemy nie występują. Może dział terenowy powinien wybrać się na szkolenie do szosowców? Klasyczne sznurowadła spisują się lepiej niż ściągacze. Nie mają tendencji do rozwiązywania się, a mocno ściągnięte nie luzują się tak łatwo. Sznurówki, dzięki mięsistemu materiałowi na języku, nie uciskają stopy i nie powodują dyskomfortu. Choć język potrafi zjechać na zewnątrz jeśli niezbyt mocno zawiążemy buty.
U góry podeszwa Terrex Agravic, u dołu Terrex Boost, jak widać Agraviki mają ją bardziej agresywną i lepszą na błoto. Fot. Jarosław Sekuła
Podeszwa
Terrex Boosty były z gatunku twardych, ale Agraviki są jeszcze twardsze, mimo że ich podeszwa jest bardziej elastyczna. Amortyzacja jest raczej niewielka, jeszcze bardziej zbliżona do startowego modelu Adios Boost, ale wydaje się to mieć pewne uzasadnienie. Terrex Boost to model na typowo skalny teren i góry typu Alpejskiego. W Polsce dobrze spisują się w Tatrach czy na Babiej Górze i w zasadzie przede wszystkim tam. O takim ich przeznaczeniu świadczy choćby bieżnik z dużymi klockami. Agravic jest bardziej agresywny, ma mniejsze i rzadziej rozstawione kołki, które lepiej spisują się w błocie. Zapewniają lepszą trakcję w grząskim terenie i łatwiej się czyszczą. Guma ma co prawda bardzo dobrą przyczepność, ale na gładkiej skale buty te trzymają gorzej niż Boosty, bo powierzchnia stykająca się z podłożem jest mniejsza, więc i tarcie jest niższe. Bardziej błotnisty charakter sprawia, że mniejsza amortyzacja nie będzie tak odczuwalna, bowiem podłoże wykona część pracy. Dzięki temu zabiegowi buty zyskały na uniwersalności, może w skalistej części Tatr nie będą tak dobre, ale znacznie lepiej spisują się w niższych górach, poniżej piętra turni, a przecież takie góry dominują w Polsce. W Beskidach, Sudetach czy Bieszczadach spiszą się bardzo dobrze, nie jest to produkt o bardzo wąskim zastosowaniu jak jego starszy brat. Buty są też całkiem dynamiczne, z nieco bardziej elastyczną podeszwą, niezbyt obfitą porcją amortyzacji i zwartą stopą, sprawiają, że łatwo się w nich rozpędza, a utrzymanie wysokiego tempa jest całkiem naturalne. W Agravikach można nawet biegać po lasach na nizinach. Z całą pewnością nie są moim pierwszoplanowym wyborem w takim celu, ale takie bieganie nie jest udręką. Boosty nie nadawały się do tego kompletnie.
Po lewej starszy brat czyli Terrex Boost, po prawej Terrex Agravic. Fot. Jarosław Sekuła
Podsumowanie
Terrex Agravic to udany model, który wydaje się już naprawdę dojrzały, a z całą pewnością lepszy od Terrex Boosta. Lepiej trzyma stopę, pięta nie wyjeżdża z buta, ma normalne sznurówki, jest lżejszy i sprawdza się nie tylko w Tatrach. Jest przy tym także tańszy, ale to wcale nie oznacza, że tani. Po prostu dobry but, który można polecić osobom poruszającym się dynamicznie i nie potrzebującym zbyt dużo amortyzacji.