Jesteś tu? Polub nas!

Dołącz do nas i zgarnij więcej - z okazji 20-lecia Magazynu Bieganie czekają na Ciebie konkursy z nagrodami: pakiety startowe, sprzęt i nie tylko. Jeden z nich właśnie trwa!

Aktualności Elita biegaczy Ludzie Wydarzenia

Aleksandra Lisowska w niedzielę zaatakuje rekord Polski podczas Berlin Maraton! [wywiad]

Aleksandra Lisowska

Już w niedzielę 21 września odbędzie się BMW Berlin-Marathon 2025. Oprócz tradycyjnej interesującej walki o zwycięstwo i jak najlepsze czasy, polscy kibice będą mogli śledzić także występ Aleksandry Lisowskiej, która znajduje się w elicie biegu kobiet. Aktualna rekordzistka Polski w maratonie zapowiada walkę o nową życiówkę, co oznacza atak na rekord kraju. Na kilka dni przed startem opowiedziała nam o tym, jak się czuje i z jakim nastawieniem jedzie do stolicy Niemiec.

Jak przebiegały Pani przygotowania do BMW Berlin-Marathonu 2025?

Aleksandra Lisowska: Moje przygotowania nie były wyjątkowo długie. 16 lipca wyjechałam do Szklarskiej Poręby i trenowałam tam do 11 września, bo mam już to sprawdzone, aby zjeżdżać ze Szklarskiej Poręby około 10 dni przed maratonem. Tak robiłam już przy wcześniejszych startach i to zawsze się sprawdzało. Na początku wszystko układało się dobrze, choć zdecydowałam się na nowy bodziec i po raz pierwszy w życiu trenowałam śpiąc w namiocie hipoksyjnym przez dłuższy okres. Pierwszy tydzień był trudny, ponieważ czułam się niewyspana, bardziej zmęczona, organizm był dodatkowo obciążony. Pojawiły się też przejściowe problemy żołądkowe, złapało mnie lekkie przeziębienie, a do tego doszły drobne kłopoty z kolanem. Mimo to udało mi się wszystko przezwyciężyć. Zawsze powtarzam, że takie przeszkody są częścią procesu i tylko mnie wzmacniają. Teraz jestem z siebie dumna, że przetrwałam ten trudniejsze momenty.

W sumie zrealizowałam wszystkie treningi, które miałam zaplanowane, a pogoda również sprzyjała, nawet jeśli prognozy zapowiadały deszcz, potrafiłam przesunąć mocny trening na godziny poranne, np. na 6–7 rano, żeby zrobić go w lepszych warunkach. Oczywiście, zdarzały się dni, gdy nie wszystko szło po mojej myśli i pojawiały się wątpliwości co do wyniku, ale z czasem kolejne jednostki treningowe pokazywały, że idę w dobrym kierunku. Uważam, że jestem bardzo dobrze przygotowana zarówno fizycznie, jak i mentalnie.

Aleksandra Lisowska

A jak wyglądał proces decyzyjny, jeżeli chodzi o wybór jesiennego startu docelowego? Dlaczego padło akurat na Berlin?

Aleksandra Lisowska: Pierwotnie planowałam wystartować w Tokio na mistrzostwach świata, bo zakwalifikowałam się tam z rankingu. Jednak, kiedy zorientowałam się, że przygotowania będą przebiegały w Europie, a warunki w Tokio miały być zupełnie inne, podobne do tych z igrzysk olimpijskich, czyli temperatura sięgająca około 30 stopni i wilgotność na poziomie 80%, to wiedziałam, że nie będę w stanie przygotować się odpowiednio do startu w takich realiach. Doszłam do wniosku, że nie ma sensu jechać na zawody, gdzie od początku miałabym świadomość, jak trudno będzie je pobiec i jak wiele czasu zajmie mi później regeneracja. Podjęłam więc decyzję, że chcę wystartować w szybkim maratonie, gdzie mogę realnie powalczyć o rekord życiowy. Skontaktowałam się ze swoim managerem, który musiał sprawdzić możliwości, bo w kontrakcie z Pumą miałam zapisany obowiązek startu w mistrzostwach świata. Na szczęście udało się dojść do porozumienia i uzyskać zgodę na Berlin.

Największym wyzwaniem była kwestia pacemakera, który mógłby prowadzić mnie w biegu. Organizatorzy początkowo nie wyrazili zgody na to, żebym miała własnego zawodnika. Na szczęście dzięki ogromnemu wsparciu ekipy z Bieganie.pl oraz przy pomocy RAZ Event, udało się załatwić pakiet startowy dla Mariusza Giżyńskiego. Co prawda, nie otrzymał numeru w subelicie, ale liczę, że szybko do mnie dobiegnie i odnajdzie się w tłumie. Sama świadomość, że będzie obok mnie znajoma osoba, daje mi ogromny spokój i pewność, że łatwiej będzie mi zrealizować plan biegu.

Czy w takim razie organizator nie zapewnia grupy na wynik w okolicach 2 godzin i 25 minut?

Aleksandra Lisowska: Organizator od początku zapewniał, że będzie grupa na 2:25, ale nie ukrywam, że zależało mi również na możliwości szybszego biegania, jeśli nogi dobrze „podadzą” tego dnia. Plan jest taki, aby zacząć właśnie na 2:25, ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z założeniami i samopoczucie będzie takie, jak na większości treningów, to chciałabym drugą połowę pobiec odrobinę szybciej. Dlatego tak bardzo zależało mi na tym, aby Mariusz Giżyński mógł mi w tym pomóc. Wiem, że samodzielnie byłoby bardzo ciężko utrzymać takie tempo na długim dystansie.

Poza tym w przygotowaniach do maratonu prawie wszystkie treningi prowadził mi kolega Jacek Sobas i zauważyłam, że takie prowadzenie naprawdę mnie odciąża i pozwala biegać szybciej niż dotychczas. Dlatego obecność znajomej osoby, takiej jak Mariusz, na trasie daje mi ogromne poczucie spokoju, komfortu i pewności siebie. Wiem, że mogę mu zaufać, a to sprawia, że łatwiej mi się skupić wyłącznie na biegu i walce o wynik. A często jest jednak tak, że pacemakerzy są tak naprawdę dobierani dla lokalnych zawodniczek, więc gdy któraś z nich odpadnie, czy będzie czuć się gorzej, to może być tak, że pacemaker dostosuje się do niej. Zresztą, pacemaker to jedna osoba i też różne przypadki mogą się zdarzyć. Nie ukrywam, że chciałam mieć swoją osobę, którą znam, która zacznie tempem dostosowanym pode mnie. Mariusz Giżyński zna mnie od lat, wie jak biegam i będzie najlepiej wiedział, jak ze mną współpracować. Będę na pewno czuć się znacznie spokojniejsza, mając kogoś takiego obok siebie. Jeżeli okaże się, że np. pogoda będzie taka, że będzie ciężko pobiec po wymarzony wynik, a prognozy zapowiadają bardzo wysoką temperaturę w Berlinie w ten weekend, to wiem, że Mariusz będzie w stanie w trakcie zdecydować, w jaki sposób najlepiej dostosować tempo.

Aleksandra Lisowska

Forma jest, komponent organizacyjny został dopięty, założenia taktyczne także gotowe, pozostaje mi zapytać o ostatni istotny element w całej układance, czyli sprzęt, który zwłaszcza w ostatnich latach zaczął odgrywać bardzo ważną rolę. W jakich butach pobiegnie Pani w Berlinie?

Aleksandra Lisowska: Pobiegnę w modelu Puma Fast-R Nitro Elite 3. Można powiedzieć, że całe przygotowania zrobiłam właśnie w tych butach i muszę przyznać, że to dla mnie absolutny numer jeden. Wcześniej startowałam w modelu Fast-R Nitro Elite 2 w których pobiegłam rekord Polski, ale one różniły się nieco wagą i charakterystyką. Zdarzało się, że po 35–38 kilometrze czułam mocne obciążenie łydek, podobnie jak na dłuższych treningach, gdy po ponad 30 kilometrach pojawiało się zmęczenie mięśniowe. W przypadku Fast-R Nitro Elite 3 praktycznie nie odczuwam tego problemu. To lekki i bardzo dynamiczny but, który pozwala mi utrzymać długość kroku i sprężystość biegu nawet wtedy, gdy w drugiej części treningu pojawia się ogólne zmęczenie. Daje mi poczucie lekkości, a konstrukcja podeszwy wspiera w utrzymywaniu tempa aż do końca. Oczywiście na treningu nie przebiegłam jeszcze całego maratonu, ale na najdłuższych odcinkach 30–35 kilometrów tempo udawało się trzymać do samego końca, co jest dla mnie świetnym prognostykiem przed Berlinem.

W przypadku biegaczy amatorów, często mówi się o zaleceniach wyboru na maraton sprawdzonych butów, które mamy odpowiednio obiegane. A jak to jest w Pani przypadku?

Aleksandra Lisowska: Startując w maratonie, powinniśmy mieć już jasno określone, co najlepiej sprawdzało się w przygotowaniach. To nie jest moment na eksperymenty. Ja w modelu Fast-R Nitro Elite 3 zrobiłam praktycznie wszystkie najmocniejsze treningi w ramach przygotowań i wiem, że to but, w którym czuję się pewnie i komfortowo. Oczywiście, gdy para ma już w nogach 200 czy więcej kilometrów, na sam start biorę ten sam model, ale zupełnie nowy egzemplarz. Niedawno otrzymałam buty w nowej kolorystyce, przygotowane specjalnie na Berlin i zdążyłam w nich zrobić jeden trening. Teraz planuję jeszcze dwa lekkie rozruchy, żeby dobrze je poczuć, a potem już wystartuję w maratonie. Chodzi o to, aby zachować płytkę karbonową w jak najlepszej kondycji, bo wraz z kolejnymi kilometrami ona stopniowo traci swoje właściwości. Dzięki temu mam pewność, że w dniu startu but będzie dawał mi maksimum możliwości i wsparcia zarówno pod kątem dynamiki, jak i utrzymania tempa do samego końca.

Aleksandra Lisowska

Wygląda na to, że wszystko ma Pani przygotowane na najwyższym poziomie, pozostaje zatem zadać pytanie, czego, oprócz tego, by prognozy pogody jednak się nie sprawdziły, życzyć Pani na dzień startu w Berlinie?

Aleksandra Lisowska: Oczywiście przede wszystkim odpowiedniej pogody i zdrowia bo to są dwa elementy, na które nie mam wpływu. Jeżeli one dopiszą, jestem przekonana, że sobie poradzę. Jestem mentalnie i fizycznie przygotowana, zrealizowałam wszystkie treningi, a świadomość, że potrafię cierpieć i walczyć do samego końca, daje mi ogromną pewność siebie. Chciałabym, żeby w Berlinie warunki były sprzyjające, żeby nie było ani za gorąco, ani zbyt wietrznie, i żeby w ostatnich dniach przed startem nie przytrafiły się żadne niespodziewane problemy zdrowotne. Na pewno dam z siebie wszystko, bo wiem, ile pracy i serca włożyłam w te przygotowania. Mam nadzieję, że w nagrodę uda się poprawić rekord życiowy, najlepiej przynajmniej o minutę. Ale niezależnie od wyniku chcę mieć poczucie, że zostawiłam na trasie całe serce i że walczyłam do samego końca.

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie! Psst... Ocenisz nasz artykuł? 😉

5 / 5. 1

Jakub Karasek

Jakub Karasek (Wszystkie wpisy)

Biegacz, który za główny cel stawia sobie ściganie i poprawianie rekordów życiowych. Lubi biegać i pisać, a najlepiej łączyć jedno z drugim. Startuje przede wszystkim na dystansach od 5 km (czasami nawet krótszych) do półmaratonu. Jako trener współpracuje indywidualnie z biegaczami-amatorami.

guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Uwagi
Zobacz komentarze
0
Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Zostawisz komentarz?x