Kwiecień zapowiada się jako jeden z najbardziej intensywnych miesięcy w polskich biegach długodystansowych ostatnich lat. Zgodnie z komunikatem Polski Związek Lekkiej Atletyki, aż trzy imprezy rangi Mistrzostw Polski zostaną rozegrane w odstępie zaledwie kilku tygodni. Decyzja ta już teraz budzi spore kontrowersje w środowisku zawodników i trenerów.
Kumulacja, której trudno sprostać
Na papierze wszystko wygląda imponująco. W praktyce – sytuacja jest co najmniej problematyczna.
- 12 kwietnia – Mistrzostwa Polski w maratonie w Łodzi
- Pomiędzy maratonem a półmaratonem – Mistrzostwa Polski na 10 000 metrów na bieżni w Augustowie (19 kwietnia)
- Dwa tygodnie po maratonie – 35. edycja Mistrzostw Polski w półmaratonie w Gdyni (25 kwietnia)
Trzy różne dystanse, trzy różne charakterystyki wysiłku, a do tego ekstremalnie krótki czas na regenerację. Nawet dla absolutnej krajowej czołówki pogodzenie tych startów jest praktycznie niemożliwe.
Zawodnicy przed trudnym wyborem
Dla wielu biegaczy i biegaczek kwiecień miał być kluczowym miesiącem sezonu. Część z nich poważnie rozważała start zarówno na 10 000 metrów, jak i w półmaratonie czy maratonie. Teraz jednak muszą brutalnie określić priorytety.
Start w maratonie praktycznie wyklucza walkę o medale na 10 000 m i w półmaratonie. Z kolei skupienie się na bieżni może oznaczać rezygnację z prestiżowego startu ulicznego. To nie jest komfortowa sytuacja – ani sportowo, ani mentalnie.
Czy ucierpi poziom sportowy?
Jednym z możliwych skutków jest ryzyko spadku poziomu sportowego rywalizacji, wynikające z konieczności selekcji startów przez zawodników. Rozdrobnienie czołówki pomiędzy trzy imprezy sprawi, że:
- na żadnych zawodach nie zobaczymy pełnej krajowej elity,
- wyniki mistrzostw mogą nie odzwierciedlać realnego układu sił,
- część medali przypadnie zawodnikom, którzy normalnie musieliby zmierzyć się z dużo silniejszą konkurencją.
Mistrzostwa Polski to nie tylko formalny tytuł – to także wizytówka dyscypliny i punkt odniesienia dla kibiców, sponsorów oraz młodych zawodników.
Decyzja trudna do obrony
Oczywiście, kalendarz imprez lekkoatletycznych nigdy nie jest prosty do ułożenia. Dochodzą terminy międzynarodowe i kwestie organizacyjne. Jednak tak duża kumulacja mistrzowskich startów w jednym miesiącu wydaje się decyzją trudną do obrony z perspektywy sportowej.
W efekcie to nie forma sportowa zdecyduje o sukcesie, lecz… strategia wyboru startów.
Czas na refleksję?
Kwiecień pokaże, jakie będą realne konsekwencje tej decyzji. Być może mistrzostwa mimo wszystko dostarczą emocji i dobrych wyników. A być może staną się sygnałem ostrzegawczym, że planowanie krajowego kalendarza wymaga większego dialogu ze środowiskiem zawodników.
Jedno jest pewne – takiej kumulacji Mistrzostw Polski dawno nie było, a jej skutki odczują nie tylko biegacze, ale i całe polskie bieganie.