fot. Fotomaraton.pl
Zawody odbyły się w randze Mistrzostw Polski w półmaratonie, po tytuły mistrzowskie sięgnęli Artur Kozłowski i Katarzyna Kowalska. 25. jubileuszowa edycja Międzynarodowego Półmaratonu PHILIPS Piła odbyła się iście jesiennej scenerii. Ulewa i porywisty wiatr nie przestraszyły jednak biegaczy i padł rekord frekwencji (3091 finiszerów). Jednym z nich był Marcin Dulnik. Oto jego relacja.
25. Międzynarodowy Półmaraton PHILIPS Piła:
Termin: 6 września 2015 r. (niedziela),
Miejsce: Piła,
Dystans: 21,075 kilometra,
Więcej informacji: www.pila.halfmarathon.pl
Relacja z Półmaratonu Philips Piła:
Do pilskiej połówki mam ogromny sentyment, to właśnie na trasie tego półmaratonu w 2013 roku po raz pierwszy w życiu złamałem 1:30. Nabiegałem wówczas dokładnie 1:29:25 i ten wynik „przykleił” się do mnie na dłużej, ponieważ wystartowałem w Pile rok później i pomiar czasu znów zatrzymał się na 1:29:25! Przed wyjazdem w tym roku na ten bieg zastanawiałem się, czy uda mi się po raz trzeci zanotować taki rezultat. Co prawda nastawiałem się na szybsze bieganie, chciałem pobiec na maksa, ale przecież dobrze wiemy, że na zawodach może wydarzyć się wszystko.
Prognozy pogody przed półmaratonem zwiastowały dużo lepsze warunki do biegania, niż podczas dwóch ostatnich edycji rozgrywanych w upalnej aurze. Zależnie od źródła prognozy była mowa o 14 stopniach i deszczu, czyli pogodzie, o której mogli tylko marzyć uczestnicy 2. Półmaratonu BWM odbywającego się w Warszawie tydzień wcześniej. Zapowiedzi dotyczące pogody spełniły się w 100 procentach. Od rana nad Piłą wisiały ciężkie, ołowiane chmury, a 5 minut przed wystrzałem startera rozpoczęła się ulewa, która z niewielkimi przerwami towarzyszyła biegaczom na trasie półmaratonu. Pilskie ulice szybko wypełniły się wodą i biegaczami, którzy na początku próbowali przeskakiwać kałuże, ale szybko dotarło do nich, że to bezcelowe.
fot. Fotomaraton.pl
Organizator zapewnił na trasie 3 punkty odżywcze i nawadniania, na których serwowano m.in. wodę, izotoniki, banany oraz cukier, którego zasoby w tych warunkach musiały szybko się kurczyć. Jak mówił Henryk Paskal, twórca i dyrektor Półmaratonu PHILIPS Piła deszczowa aura przełożyła się na dużo niższe pragnienie biegaczy, niż w ubiegłych latach. W rezultacie zostało całkiem sporo wody, której ponad 3000 litrów czekało na zawodników na punktach nawadniania. Trudne warunki atmosferyczne znosili dzielnie nie tylko biegacze, wielkim hartem ducha wykazywali się również wolontariusze, którzy obstawiali trasę półmaratonu. Pokazywali drogę, podawali odżywki na punktach, uśmiechali się i zwyczajnie dodawali otuchy. Należą się im wielkie brawa!
Półmaraton PHILIPS Piła to tradycyjnie arena zmagań najlepszych biegaczy i biegaczek w Polsce. Od wielu lat pilskie zawody odbywają się w randze Mistrzostw Polski. Lista zgłoszonych biegaczy była długa, ale w tym roku do walki o tytuły mistrzowskie włączył się Artur Kozłowski, Mariusz Giżyński i Arkadiusz Gardzielewski.
Dokładnie w takiej kolejności zameldowali się na mecie, co oznacza, że po 7 latach tytuł Mistrza Polski w Półmaratonie powrócił do Artura Kozłowskiego. Wtedy, w 2008 roku do zwycięstwa wystarczył czas 1:04:29, wczoraj pobiegł o siedem sekund wolniej. Szybszy od niego wczoraj był tylko Kenijczyk Robert Mbithi, który samotnie dotarł do mety w czasie 1:02:29.
Jeśli chodzi o sportową stronę mojego występu, to mój plan na ten start był bardzo prosty. Chciałem pobiec wolniej pierwsze 12 kilometrów i po minięciu znacznika z tym kilometrem miałem maksymalnie zwiększyć tempo biegu. Taka strategia to oczywiście negative split, która już w tym sezonie pozwalała mi biegać półmaratony poniżej granicy 1:25.
fot. Fotomaraton.pl
Niestety, aby taka taktyka przyniosła efekt, po tym 12 kilometrze trzeba dysponować dużo większą mocą, niż ja w niedzielę w Pile. Miałem problemy z utrzymaniem prędkości, które częściowo mogły wynikać z deszczu i czołowego wiatru, ale czułem jednak, że po prostu nie mam takiej energii jak w pierwszej części sezonu. W efekcie dobiegłem do mety w 1:26:53 przerywając tym samym serię wyników 1:29:25 i ustanawiając swój nowy rekord trasy półmaratonu w Pile.
Tegoroczny Półmaraton PHILIPS Piła pod względem organizacyjnym oceniam bardzo wysoko. Nie brakowało praktyczne niczego, jubileuszowe koszulki ze względu na minimalną liczbę nadruków na pewno często będą zakładane przez biegaczy na inne biegi i na treningi. Z pewnością ulewny deszcz i porywisty wiatr na długo zostanie w pamięci wielu zawodników. Do pełni szczęścia brakuje mi lepszego czasu, ale taki jest sport, takie jest bieganie. Trzeba wyciągnąć wnioski z tego startu i odpowiednio wykorzystać te 5 tygodni, które zostały do 30. SPAR Budapest Marathon.
fot. Fotomaraton.pl. Na zdjęciu Wanda Panfil, która zaszczyciła imprezę swoją obecnością
Elita po MP w Półmaratonie:
Artur Kozłowski: Start w Pile był dla mnie elementem przygotowań do jesiennego startu w maratonie, więc tym bardziej cieszę się, że zdobyłem tytuł Mistrza Polski w półmaratonie. Kilka minut przed biegiem rozpętała się straszna wichura i ulewa, stąd warunki do biegu nie były najlepsze. Od początku biegłem bez zegarka, nie wiedząc zupełnie na jaki czas biegniemy, ani jakie mamy międzyczasy. Skupiałem się tylko na swobodnym biegu. Większość dystansu biegliśmy w małej grupie 3 Polaków i jednego zawodnika z Meksyku. Przez większość dystansu tempo nie było zbyt szybkie, dopiero na 16 kilometrze zaatakował Mariusz Giżyński, a ja około 17 kilometra poprawiłem atak dobiegając z bezpieczną przewagą do mety. Teraz przede mną 7 tygodni ciężkich przygotowań maratońskich w większości spędzonych w Jakuszycach i po tym okresie czeka mnie walka na trasie maratonu we Frankfurcie
Mariusz Giżyński pojechał do Piły na półmaraton bezpośrednio po ciężkich sesjach treningowych. W ostatnim tygodniu nie odpuścił żadnej z 3 trudnych treningów zaordynowanych przez jego nowego trenera Leonida Shvetsova.
Mariusz Giżyński: Pracuję bardzo ciężko, żeby wrócić na swój poziom sportowy w maratonie. W sobotę wahałem się czy w ogóle jechać do Piły, ponieważ walczyłem z małą infekcją. Dzisiaj od samego startu “biegło mi się” genialnie. Z pewnością gdyby warunki atmosferyczne były sprzyjające, uzyskałbym nowy rekord życiowy. Trudno jest samemu nadawać tempo, kiedy bardzo mocno wieje. Mimo wszystko cieszę się, że udało mi się zdobyć medal Mistrzostw Polski na krótszym dystansie – to dla mnie bardzo ważne. Cała myśl tegorocznych przygotowań, czyli powrót na bieżnię i do biegania krótszych dystansów, owocuje bardzo dobrze. Przy prędkościach półmaratońskich czuję się bardzo komfortowo. Teraz mam jeszcze dokładnie 6 tygodni na ciężką pracę wytrzymałościową i z pewnością, jeśli zdrowie pozwoli, można śmiało myśleć o dobrym wyniku w maratonie we Frankfurcie, który odbędzie się 25 października. Gratuluję zwycięzcy Mistrzostw Polski Arturowi Kozłowskiemu i wszystkim rywalom, z którymi zmagałem się na trasie – szczególnie Arkowi Gardzielewskiemu, z którym trenowałem niedawno w Szklarskiej Porębie.
Podobnie jak Mariusz Giżyński, również Arkadiusz Gardzielewski przyjechał do Piły bezpośrednio po ciężkich treningach. Jak przyznał, zależało mu na uzyskaniu rezultatu zbliżonego do rekordu życiowego (1:03:28).
Arkadiusz Gardzielewski: Wydaje mi się, że trochę za dużo myślałem o nowym rekordzie, ponieważ w ostatnim etapie przygotowań byłem już lekko przetrenowany poprzez zbyt forsowny trening. Przełożyło się to na złe samopoczucie w trakcie biegu już od samego początku. Przy dobrej dyspozycji kolegów mogłem tylko patrzeć, jak odjeżdża “złoty pociąg”. Pozostała mi walka o utrzymanie trzeciej pozycji do samej mety. Niewątpliwie duży wpływ na bieg miały warunki atmosferyczne, tuż przed startem rozpadało się i w trakcie całego biegu towarzyszył nam rzęsisty deszcz oraz mocny wiatr. Na domiar złego na drodze powstawało z każdą minutą coraz więcej kałuż, których już nawet nie było sensu omijać. Na pewno aura odstraszyła większość kibiców, których w Pile nigdy nie brakuje. Potwierdziło się również, że pilski półmaraton jest biegiem, na którym bije się rekordy życiowe, o czym świadczą rezultaty uzyskane w tych ciężkich warunkach przez znajomych oraz innych uczestników. Półmaraton w Pile jest zorganizowany na wysokim poziomie i zmierza w dobrym kierunku.
Wśród kobiet pilski półmaraton wygrała Białorusinka Maryna Damantsevitch z czasem 1:12:13, sześć sekund za nią finiszowała Meksykanka Vianey De La Rosa Rojas. Trzecie miejsce zajęła Katarzyna Kowalska, która z czasem 1:12:39 sięgnęła po tytuł Mistrzyni Polski. Wyprzedziła o prawie 3 minuty drugą w klasyfikacji Annę Szyszka (1:15:36) i o prawie 4 minuty Karolinę Pilarską (1:16:50).
Katarzyna Kowalska: Brakowało mi trochę bardziej dynamicznego biegania, gdy dziewczyny zaatakowały troszkę zostałam z tyłu, ponieważ nie dysponowałam wystarczającą mocą przyspieszenia. Spodziewałam się lepszego wyniku, ale patrząc na te warunki, jakie tu panowały – wiatr i deszcz uważam, że to jednak jest dobry wynik.
Pełne wyniki 25. Międzynarodowego Półmaratonu PHILIPS Piła znajdziesz na stronie internetowej organizatora.