Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Marcin Chabowski mistrzem Polski na 10 km
Marcin Chabowski podczas mistrzostw Europy w maratonie w Zurychu w 2014 roku. Fot. PAP
Marcin Chabowski po raz czwarty został mistrzem Polski na dystansie 10 kilometrów na asfalcie. W Biegu Św. Dominika przegrał tylko z Kenijczykiem, nie dał szans europejskim rywalom.
W Biegu Świętego Dominika, rozgrywanym na gdańskiej starówce, nie było niespodzianki. Jak co roku wygrał Kenijczyk i jak niemal zawsze najlepszy z Polaków okazał się Marcin Chabowski. Biegacz z Wejherowa gdy jest zdrowy, na dyszkę w Polsce nie przegrywa. W Gdańsku jego zwycięstwo nie było zagrożone nawet przez moment. Po pierwszych dwóch kilometrach z peletonu zaczął odrywać się Kenijczyk Haron Sirma i jedynie Chabowski, 11. zawodnik mistrzostw Europy w 2010 roku, utrzymał się za jego plecami. Na kolejnych kilometrach Sirma nadrobił nad Polakiem kilkanaście metrów i taka przewaga utrzymała się do końca. Na mecie zwycięzca osiągnął czas 29:06, Marcin – 29:14.
Na trzecim miejscu ogólnie i na drugim w mistrzostwach Polski finiszował Artur Kozłowski – 29:31. Drobnej postury biegacz z Siedlec znany jest ze spokojnych początków biegów oraz piekielnego finiszu. Zajmuje w ten sposób czołowe lokaty w najlepszych polskich biegach od wielu lat, poczynając od startów na 1500 metrów na bieżni 10 lat temu. Kiedy jednak trafi na prawdziwych tempowców, takich jak Marcin Chabowski czy mocni Kenijczycy, jest mu ciężko zwyciężyć. Trudno wtedy z odległego miejsca zniwelować dużą stratę. W zeszłym roku Artur wygrał mistrzostwa Polski, ale nie było Marcina Chabowskiego. Pozostali polscy rywale wiedzą, że jeśli bieg jest na czas rzędu 29:30-30:00 i Kozłowski siedzi na plecach, bedzie bardzo, bardzo trudno. Dokładnie tak rozegrał Bieg Świętego Dominika – zaczął spokojnie, nie wyrywał do przodu, ale 3 kilometry do mety ruszył bardzo mocno.
Zarówno Artur Kozłowski, jak i Marcin Chabowski to biegacze, którzy znają znakomicie swoje mocne i słabe strony i umieją je wykorzystać. Łączy ich jeszcze jedno: mimo relatywnie dobrych wyników w maratonach (obaj pobiegli już 2:10, szybszy jest Chabowski), są na tym dystansie zdecydowanie niespełnieni. Wygląda na to, że ich największą siłą jest dycha i szkoda, że realia ekonomiczne popchnęły do biegania maratonu, do którego trudno im się przygotować bez kontuzji.
Jako trzeci z Polaków, a piąty w ogólnej klasyfikacji zameldował się na mecie Arkadiusz Gardzielewski. To kolejny etatowy medalista mistrzostw Polski na dystansie od 10 kilometrów do maratonu. Jego wynik na mecie to 29:50.
Nie pojawił się niestety zapowiadany wcześniej tegoroczny mistrz Polski na 10 000 metrów, Marek Skorupa. Był za to niedawny wicemistrz Polski na 5000 metrów, Damian Kabat, który przybiegł na metę jako czwarty z Polaków oraz szósty w klasyfikacji generalnej, z czasem 29:52. Trzy sekundy później można było ujrzeć zeszłorocznego mistrza Polski w półmaratonie, Adama Nowickiego. Na ósmym miejscu w „generalce” oraz szóstym w mistrzostwach Polski finiszował maratończyk Mariusz Giżyński z wynikiem 30:09.
Poziom biegu był wysoki – aż 22 biegaczy złamało barierę 32 minut. Względnie sprzyjała pogoda – było ciepło, ale nie tak upalnie jak zwykle o tej porze. Trasa w Gdańsku jest płaska, ale kręta, momentami śliska. Jak zawsze dopisali kibice: na Jarmarku Św. Dominika są ich tysiące, co sprawia, że są to jedyne mistrzostwa Polski z kompletem publiczności na trasie.
Oprócz biegu na 10 km w Gdańsku rozegrano m.in. bieg kobiet na 5 km, w którym zwyciężyła Dominika Nowakowska z czasem 16:25.
Pełne wyniki dostępne po kliknięciu w link.