Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
La Sportiva Wild Cat 2.0 – ciężka orka
Fot. La Sportiva
Mówiąc La Sportiva, większość pewnie ma przed oczami charakterystyczne żółte buty górskie, czyli Nepale, które są chyba najpopularniejszym modelem używanym przez alpinistów. Włoski producent od jakiegoś czasu produkuje jednak także buty biegowe, jak choćby model Wild Cat 2.0
Wild Cat 2.0 ma już następcę, czyli wersję 3.0, ale dzięki temu „dwójki” można kupić za bardzo rozsądne pieniądze. Co prawda w Polsce nie są może łatwe do zdobycia i ceny też nie są wyjątkowo przystępne, ale w Wielkiej Brytanii można je było kupić za około 150 zł, więc grzechem byłoby nie sprawdzić, co są warte.
Fot. Jarosław Sekuła
Budowa
Wild Cat ma nieco dziwną budowę, przez co trudno jednoznacznie wskazać przeznaczenie tego buta. Z jednej strony cholewka jest w zasadzie w całości wykonana z siatki (nie licząc gumowego czubka i pięty pokrytej plastikiem), co może wskazywać na ich startowe przeznaczenie. Z drugiej strony podeszwa jest niewiarygodnie sztywna, co wskazuje jednak na nieco inne przeznaczenie, konkretnie na długie dystanse i bardzo kamieniste trasy, tyle że kamienie i siatka to ryzykowne połączenie.
Cholewka
Jest ona niemal w całości wykonana z siatki. Z zewnątrz z większymi oczkami, od środka z drobnymi, dzięki czemu piach nie dostaje się do środka. Buty posiadają klasyczny język, ale jest on przykryty materiałem podobnie jak w modelu Dynafit Feline Superlight, z tą różnicą, że w dzikim kocie sznurowanie jest nad osłoną. Zakrycie języka sprawia, że buty bardziej efektownie się prezentują oraz nie dostaje się do środka piach, kamienie i inne niepotrzebne drobiazgi.
Cholewka jest ekstremalnie przewiewna. Nieważne, jakie skarpety będą na stopach, o zapoceniu nie może być mowy. W butach czuć dosłownie każdy podmuch wiatru. W upalne dni – jak można przypuszczać – buty spisują się rewelacyjnie, dają wentylację na poziomie butów startowych. Niestety w czasie deszczu przemakają w okamgnieniu, ale na szczęście równie szybko wysychają i nie trzymają wody. Na zimę się specjalnie nie nadają. Mimo że nie jestem osobą z marznącymi stopami, to jednak w tych butach wiatr sobie hula zbyt swobodnie.
Fot. Jarosław Sekuła
Sznurowanie działa bardzo sprawnie, trzyma mocno śródstopie i zapobiega jego przesuwaniu, ale nie powoduje ucisku. Buty są siatkowe, do tego raczej standardowo dopasowane (na pewno nie mocno dopasowane, nie są to Superlighty od Dynafita), co wydaje się nie wróżyć dobrze w trudnym terenie. Jak się jednak okazało, jest całkiem przyzwoicie. Stopa się nie przesuwa nawet gdy postawimy ją w dziwnej skośnej pozycji czy bokiem. Przy różnego rodzaju wygibasach można czuć się pewnie i stopa nie lata, mimo braku wzmocnień czy usztywnień. Zastrzeżenia można mieć do pięty,która nie jest już tak dobrze trzymana, nieco się przesuwa i czuć, jak cały czas delikatnie pracuje. Nie jest to jednak tylko kwestia wyprofilowania zapiętka, za taki stan rzeczy odpowiada niesamowicie sztywna podeszwa, która po prostu wymusza taki, a nie inny stan rzeczy. Nawet jeśli buty będą leżały idealnie, to trzeba się liczyć z tym, że przy tak sztywnej podeszwie pięta może zacząć pracować w czasie biegu.
Fot. Jarosław Sekuła
Sztywność ponad wszystko
Po bieganiu w Dynafitach Pantera myślałem, że już nic nie może mnie zaskoczyć. Panterki okazały się mocno utuczone, z bardzo sztywną podeszwą i masą amortyzacji. Dziki kot od Włochów jednak wysunął się na prowadzenie w kwestii sztywności. Jest to najsztywniejszy but biegowy, z jakim miałem do czynienia. Bieganie po płaskim? Można zapomnieć – Wild Caty nie nadają się do tego zupełnie i można w nich zwariować. Góry typu Beskidy? Nieco lepiej, ale tylko na te trudniejsze fragmenty, gdzie jest stromo i sporo kamieni – inaczej sztywność cały czas będzie w mniejszym lub większym stopniu przeszkadzać. W Polsce buty spiszą się względnie dobrze tak naprawdę w Tatrach, na Babiej Górze i w wybranych kamienistych fragmentach innych gór, wtedy jest sens kupić taki model, ale tylko gdy lubimy sztywną podeszwę. Przy takiej sztywności buty bardzo dobrze spisują się na bardzo wymagających szlakach tatrzańskich typu Przełęcz pod Chłopkiem, Orla Perć, Czerwona Ławka, kiedy sztywność pozwala stąpać po małych występach, choć brakuje czasem nieco precyzji. Im trudniejszy teren, tym większego sensu nabierają Wild Caty.
W terenie skalnym i kamienistym, przy znacznych stromiznach, sztywność przestaje tak przeszkadzać, ale w czasie biegu brakuje nieco czucia. Pełna izolacja od podłoża zapewnia ochronę dla stóp, ale przy szybkim tempie kroki nie zawsze są tak bardzo pewne, chociaż dzięki niskiemu profilowi są stabilne. Podeszwa zapewnią dobrą trakcję na skale, także mokrej. Na tatrzańskich szlakach przyczepność jest bardzo dobra i można czuć się bezpiecznie nawet na ostrych zbiegach. Bieżnik wydaje się przyzwoicie urzeźbiony, ale w błocie radzi sobie jedynie poprawnie. Nie da się ukryć, że nie jest to glebogryzarka od Inov-8. Na ziemi czy suchej trawie jest przyzwoicie, a nawet dobrze, ale gdy jest mokro, buty zaczynają jeździć. Mimo że podeszwa dobrze oczyszcza się z błota, to klocki nie są na tyle wysokie, żeby sobie sprawnie radzić w Beskidach po deszczu, ale też te buty aż wołają, żeby brać je w Tatry.
Twardo, twardziej, Wild Cat 2.0
Amortyzacja pozostawia sporo do życzenia, choć w opisie przeczytamy, że jest ona świetna. Buty są twarde jak diabli, szczerze mówiąc słynne Nepale aż tak bardzo pod tym względem nie odstają. Nie lubię za bardzo poduszkowców, ale w tym przypadku jednak producent przesadził w drugą stronę. Biegam ze śródstopia, więc można się się z tym oswoić, ale na początku czułem, jakby zamiast podeszwy była zamocowana deska. Osoby przyzwyczajone do dużej ilości pianki mogą przeżyć szok i zrazić się do tej marki, chociaż należy podkreślić, że buty górskie La Sportiva ma prima sort!
Podsumowanie
Buty nieco inne niż u konkurencji. Tak naprawdę dla mnie są to buty biegowo-turystyczne, do chodzenia i biegania. Zabierając je w Tatry, mam buty zarówno na trekking, jak i na trening biegowy. W niższych górach służą głównie do chodzenia, bieganie jest na drugim planie. Trudno mi nawet powiedzieć, czy bym te buty odradził, czy polecił. Są to buty bardzo specyficzne, które wydają się łączyć pewne cechy butów podejściowych i biegowych, przez co wyszedł taki twór. Jeśli ktoś lubi twarde buty, to w Tatry jedna para nada się do różnych aktywności.