Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Dynafit X7 Feline – but z charakterem
Fot. Jarosław Sekuła
Dynafit X7 Feline to następca modelu superlight, który był bardzo udany, chociaż specyficzny. Poprzednik był precyzyjny jak skalpel, bardzo dynamiczny i nadawał się przede wszystkim na góry typu alpejskiego. Nowy model odziedziczył większość pozytywnych cech poprzednika, pozbywając się części negatywnych, choć nie wszystkich.
Dynafit X7 Feline na pierwszy rzut oka wydają się całkowicie różne od superlightów, ale w gruncie rzeczy są to bardzo zbliżone konstrukcje. Nie bliźniacze, ale o takim samym charakterze.
Cholewka
Buty są niesamowicie dopasowane do stopy. Opinają ją bardzo precyzyjnie z każdej strony, nie pozostawiając wolnego miejsca. Nie jest to skarpeta, bardziej but wspinaczkowy. Choć poprzedni model w palcach wydawał się mieć tego miejsca jeszcze mniej. Co ciekawe, rozmiarówka jest jeszcze dziwniejsza niż poprzednio, buty są jeszcze krótsze i nie należy się przywiązywać do danych z tabelek. Według producenta mój rozmiar powinien mieć wkładkę o długości 30,5 cm, a mimo to są na styk (superlighty w tym rozmiarze były dobre) i co ciekawsze buty są krótsze od niektórych modeli innych firm z deklarowaną długością 29,5 (zazwyczaj noszę buty 30 cm). Dokładnie cholewka sprawia, że stopa jest niewiarygodnie mocno trzymana, co przynosi efekty w trudnym, kamienistym terenie. Na technicznych zbiegach nie trzeba się obawiać o ruch stopy w bucie, można bez obaw pędzić przed siebie. Na długim dystansie sytuacja się nieco zmienia, dopasowanie może nieco przeszkadzać. Jest co prawda lepiej niż w modelu poprzednim, palce mają minimalnie więcej przestrzeni, ale buty są za to krótsze. Większa ilość miejsca dla palców jest na tyle odczuwalna, że w tych butach nie występowały otarcia. W superligtach konieczne były plastry i długie przyzwyczajanie stóp. Na biegi ultra można je zabrać, ale trzeba się poważnie zastanowić nad charakterem trasy – czy nie stracimy więcej, niż zyskamy.
Fot. Jarosław Sekuła
Największym wyróżnikiem nowych Dynafitów jest system Boa w miejsce tradycyjnych sznurowadeł. Spisuje się on bardzo dobrze. Można bardzo mocno ściągnąć buta i znakomicie ustabilizować stopę. Żyłki nie wżynają się w stopę i nie powodują ucisku. System Boa wymaga jednak kilkukrotnego dociągnięcia. W butach rowerowych podeszwa jest sztywna, a stopa nie pracuje, więc zaciągnięcie na starcie wystarczy, tutaj jest inaczej. Nawet mocne zaciągniecie wymaga po kilku kilometrach poprawki, czasem dwukrotnej, aby dojść do końcowego ustawienia. Po tym wszystkim o sznurowaniu można zapomnieć, choć nie do końca. Gdy pokonujemy gołoborza czy trudny skalny teren, cały czas siedzi w głowie myśl o możliwości zerwania żyłki. Nic takiego się mi nie przydarzyło, ale psychika robi swoje. Do wentylacji nie można mieć większych zastrzeżeń, jest bardzo poprawna i lepsza niż w superlightach.
Fot. Jarosław Sekuła
Podeszwa
Wydawać się może, że tu zmiany są najmniejsze, bo trudno dostrzegalne, ale to właśnie ten element sprawił, że but zyskał najwięcej. Obniżenie dropu z 12 mm do 8 mm odmieniło buta. Poprzednik był mało stabilny, wąska pięta i duża ilość pianki powodowały, że kostka chętnie się wykręcała. X7 ma niższy profil pod piętą, dzięki czemu jest to inna liga pod względem stabilności. Nie trzeba uważać na wyginanie kostki czy na inne dziwne ruchy, but cały czas zachowuje stabilność. Kroki są bardzo pewne, mimo że sama podeszwa w dalszym ciągu jest wąska.
bniżony drop poprawił też uniwersalność tego modelu. Superlighty nie nadawały się do biegania w łatwiejszym terenie, były męczące i uciążliwe. W X7 z powodzeniem można udać się na bieg po nizinnym lesie i nie będzie to męczarnia, lecz naprawdę przyjemny bieg, choć trzeba uczciwie powiedzieć, że w takim środowisku po prostu się marnują – ich żywiołem są góry. Pianki pod przednią częścią stopy producent poskąpił, dzięki czemu buty są bardzo elastyczne i jeszcze bardziej dynamiczne. Trudno w nich biegać wolno. Mimo że na takie nie wyglądają, to przypominają charakterem startówki. Każdy krok zachęca do dynamicznego wybicia i zwiększania prędkości, w jeszcze większym stopniu niż poprzednio, czemu sprzyja dobre dopasowanie powodujące, że stopa wydaje się bardzo zwarta.
Buty najlepiej się spisują na dystansach do maratonu, przy dłuższych kamienistych trasach nieco zaczyna się dawać we znaki słaba amortyzacja przodu. Kiedy opada się z sił i tempo spada, wszystkie bodźce od podłoża odczuwamy ze zdwojoną siłą, a przez miękką podeszwę dochodzi ich bardzo dużo. Miękka podeszwa doskonale spisuje się na zbiegach, podczas stąpania po kamieniach dopasowuje się wraz ze stopą do kształtu podłoża, co pozwala bardzo pewnie pokonywać nawet największe trudności.
Sama podeszwa jest również wąska, co daje olbrzymią precyzję jak w butach wspinaczkowych, ale nie dodaje stabilności, chociaż pod tym względem jest całkiem poprawnie. Można stąpać po niewielkich kamieniach i z dokładnością wojskowego systemu GPS postawić stopę dokładnie w punkcie, który sobie założyliśmy. Znakomite trzymanie stopy przez cholewkę sprawia, że nawet jeśli ten punkt będzie w dziwacznym położeniu, to stopa pozostanie na swoim miejscu. Na wielką pochwałę zasługuje zewnętrzna podeszwa markowana przez Vibram. Jest bogato urzeźbiona, a bieżnik wysoki. Sprawdza się niemal w każdych warunkach poza głębokim błotem. Szutry, polne drogi, leśne ścieżki, kamieniste trasy, no i to, co lubią najbardziej, czyli skały – tam szczególnie na zbiegach można dać się ponieść i pocisnąć, ile fabryka dała, a buty nie zawiodą.
Guma jest bardzo przyczepna – i na kamieniach, i skale radzi sobie wybornie, lepiej od wielu butów górskich. Buty sprawdzają się nawet na stromych płytach czy wapieniu. X7 są pogromcami skalnego terenu, ale ma to swoją cenę, czyli wysoką ścieralność gumy. Używając butów na miękkim podłożu, może tak szybko tego nie odczujemy, ale kilka wypadów w teren skalisty i na przodzie pokażą się pierwsze ślady.
Świetna przyczepność, doskonałe dopasowanie i precyzja sprawiły, że buty traktuję czasem jak buty podejściowe i używałem ich na ferratach. Czasem brakowało może sztywności, ale generalnie spisywały się lepiej niż przyzwoicie.
Podsumowanie
Dynafit X7 Feline to naprawdę świetne buty do biegania w górach typu alpejskiego, gdzie występują kamienie, skały czy gołoborza. Można wtedy wykorzystać cały potencjał butów, na niższe górki inne modele będą lepsze. Koniecznie jednak Dynafity trzeba przymierzyć, bo nie dość, że są bardzo dopasowane, to na dodatek nowy model jest jeszcze krótszy niż poprzedni, a rozmiarówka mocno zawyżona i może być niemiła niespodzianka po zakupie.