Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Duża afera dopingowa: meldonium, Szarapowa i Etiopczycy
Jeden z najbardziej druzgocących przypadków dopingu – słynna tenisistka Maria Szarapowa przyznała, że stosowała medlonium przez ostatnie 10 lat. Fot. Getty Images
Przez świat sportu przetacza się obecnie afera związana z meldonium – lekiem na serce, od stycznia zakazanym w sporcie. Na jego stosowaniu wpadli na razie głównie sportowcy z Rosji i Etiopii oraz tenisistka Maria Szarapowa.
Jedną z pierwszych ofiar meldonium była Abeba Aregawi, szwedzko-etiopska mistrzyni świata na dystansie 1500 metrów. Przy okazji dopingu ujawniono inne grzeszki Aregawi, przede wszystkim nadużycie systemu przyznawania obywatelstwa. Etiopka wyszła za mąż za szwedzkiego trenera, ale krótko po tym się rozwiodła. Nigdy na stałe nie mieszkała w Szwecji, przebywa w Etiopii i ma już drugiego męża, obywatela tego kraju. Nie przeszkadzało jej to zdobywać medali dla Szwecji oraz tytułów mistrzyni Europy.
Wkrótce po Aregawi na dopingu meldonium wpadło dziewięciu innych biegaczy z Etiopii. Ale prawdziwa bombą dla powszechnej opinii publicznej była wpadka tenisistki Marii Szarapowej – pochodzącej z Rosji, ale mieszkającej od lat na stałe w USA.
Wszystkie te przypadki bardzo wyraźnie wiążą się ze sobą. Meldonium jest lekiem produkowanym na Łotwie i co ciekawe, jednym z najbardziej dochodowych łotewskich produktów eksportowych. Nie jest dopuszczone do użytku w USA i większości krajów Europy Zachodniej. Z tego względu jego użycie w sporcie było ograniczone do Rosji i byłych republik radzieckich, a także krajów będących kiedyś pod komunistycznym wpływem. Jednym z nich jest Etiopia, w której – o czym mało kto wie – sport był budowany przez byłych trenerów i działaczy m.in. z NRD i Ukrainy.
Działanie meldonium jest szerokie i w dużej mierze niepoznane. Większość badań i piśmiennictwa publikowano w języku rosyjskim. Mechanizmy działania leku są związane z obniżaniem poziomu l-karnityny. To ciekawe, bo równocześnie l-karnityna sama w sobie jest często stosowanym suplementem, choć o niepotwierdzonej skuteczności. Z jednej strony w użyciu są więc środki podnoszące poziom l-karnityny, a z drugiej – obniżające. Ostatecznym efektem meldonium jest zmiana metabolizmu komórkowego, co pozytywnie wpływa na wydolność oraz pobudzenie układu nerwowego. Co ciekawe, nie ma informacji o poważnych efektach ubocznych. Donosi się natomiast, że prawdopodobnie lek ma również inne mechanizmy działania niż wpływanie na poziom l-karnityny. Nikt nie przeprowadzał jednak badań na ten temat.
Maria Szarapowa przyznała, że stosowała meldonium przez ostatnie 10 lat. Prawdopodobnie podobnie wyglądało to w przypadku sportowców z krajów byłego ZSRR, a możliwe, że i Etiopii. To wstrząsająca wiadomość, bo okazuje się, że część zawodników przez wiele lat wspomagała się nielegalnie, zyskując przewagę nad rywalami, a nikt nie miał o tym pojęcia i nie wiedział czego szukać. Nie ma tu znaczenia, że środek pojawił się na liście substancji zakazanych dopiero w tym roku. Kodeks antydopingowy zabrania używania leków poza sytuacjami, gdy jest to wymagane względami zdrowotnymi. Używanie leku stosowanego w anginie i zawałach przez zdrowych sportowców jest ewidentnym oszustwem. Tłumaczenia Marii Szarapowej są skierowane do laików i nie mają kompletnie sensu. Jeszcze gorzej wygląda to w przypadku Abeby Aregawi, która stwierdziła, że nie ma pojęcia, jak lek dostał się do jej organizmu.
Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) rok temu dodała meldonium do listy substancji obserwowanych, a gdy w próbkach okazało się, że jego użycie jest powszechne w celu poprawy wydolności, w tym roku wpisała na listę substancji niedozwolonych. W kontekście tego, że lek jest produkowany od 1976 roku i był powszechnie używany przez sportowców, budzi to poważne obawy co do skuteczności WADA. Jak to możliwe, że substancja mająca tak poważny wpływ na wyniki sportowe, trafia na listę zakazanych 40 lat po rozpoczęciu produkcji? W kolejnych miesiącach warto śledzić, czy poziom wyników sportowych w krajach byłego ZSRR i Etiopii nie ulegnie raptownemu obniżeniu. Chyba że istnieje więcej tego typu substancji, o czym nie wiedzą uczciwi sportowcy oraz agenci antydopingowi.
Jedno jest pewne: to największa afera dopingowa w światowym sporcie od czasów THG, czyli tetrahydrogestrinonu. Wygląda bardzo podobnie jak wtedy, gdy w 2003 roku po anonimowym doniesieniu zaczęto badać sportowców i okazało się, że niemal cała czołówka sprinterska wspomaga się tym mało znanym sterydem. Tym razem afera dotyczy głównie krajów związanych z byłym ZSRR.