Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Wydarzenia
Czy biały potrafi biegać? Norweg Sondre Moen pokonał maraton w 2:05:48 [REKORD EUROPY]
![Erik van Leeuwen [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html)], via Wikimedia Commons](https://www.magazynbieganie.pl/wp-content/uploads/2017/12/Sondre_Nordstad_Moen_Ostrava_2011-e1512586787320.jpg)
Erik van Leeuwen [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html)], via Wikimedia Commons
Największą biegową sensacją ostatnich tygodni jest Norweg Sondre Moen. W październiku otarł się o rekord Europy w półmaratonie, osiągając w Walencji czas 59:47, a w minioną niedzielę w Fukuoce pobił rekord kontynentu w maratonie, sensacyjnym czasem 2:05:48.
Co najważniejsze w całej sytuacji, Sondre Moen nie jest ani Kenijczykiem, ani Etiopczykiem. Przedstawiciele tych nacji zdominowali światowe biegi długie, a także… europejskie. Na Starym Kontynencie pojawiła się cała grupa naturalizowanych Afrykanów, bijących kolejne rekordy. Niektóre państwa zdecydowanie nadużywały tego procederu, przede wszystkim Turcja, hurtowo przyznająca obywatelstwo Kenijczykom. Dość powiedzieć, że ostatnim rekordzistą Europy w maratonie był Kenijczyk Mike Kigen, biegający jako Turek pod pseudonimem Kaan Kigen Özbilen, który w zeszłym roku osiągnął czas 2:06:10. Turcja jest przy okazji bardzo mocno uwikłana w afery dopingowe, z tego kraju pochodzi m.in. skazana za doping była mistrzyni olimpijska na 1500m, a także zdobywczyni srebrnego medalu z tego samego biegu.
Wynik 2:05:48 Sondre Moena wzbudził sensację, ale głównie wśród ludzi nie mających styczności z lekką atletyką. Fachowcy pamiętają, że Norweg od wielu lat był uznawany za jeden z największych europejskich talentów. Zawody młodzieżowe i europejskie są jednak do tego stopnia zdominowane przez wielkie gwiazdy, że przeciętnemu kibicowi to mniej znane nazwisko mogło umknąć. Moen jako 15-latek pobiegł 8:36 na 3000 metrów i 14:59 na 5000 metrów. W wieku szesnastu lat miał już na koncie dychę w 30:29. Jako 17-latek poprawił życiówki na 29:21 na 10 000 metrów oraz 8:12 na 3000 metrów. I wreszcie w wieku 20 lat pobiegł znakomity czas – 13:30 na 5000 metrów, który – dla porównania – poprawiło w historii tylko pięciu polskich biegaczy, po raz ostatni 25 lat temu.
Potem przyszła jednak poważna kontuzja stopy i operacja, która wyłączyła Norwega na długo z biegania, a potem porządnego trenowania. Po powrocie zaczął biegać ulicę, z niezłym efektem, osiągając czas 1:02 w półmaratonie, a wreszcie dwa lata temu zadebiutował w maratonie z wynikiem 2:12. Przełom przyszedł jednak dopiero po rozpoczęciu współpracy z włoskim trenerem Renato Canovą. Zmiana nastąpiła przede wszystkim w sferze mentalnej. Włoch przekonał Moena, żeby postawił wszystko na jedną kartę i nie bał się solidnego trenowania. Znaczenie miała też ogromna baza, którą biegacz wypracował wcześniej. Norweg jest typowym wytrzymałościowcem i od młodego wieku biegał bardzo dużo. Kiedy jako 25-latek dostał intensywny bodziec od Canovy, był na niego gotowy po 10 latach porządnego, objętościowego treningu.
Sondre Moen na niemal rok zaszył się w górach. Sam opłacał swoje pobyty we Włoszech i w Kenii, cały czas pozostając na wysokości, zjeżdżając głównie dla odpoczynku lub na zawody. Canova dał mu solidnie w kość, nakazując nie tylko biegać mordercze treningi, ale i radykalnie przyspieszając rozbiegania – do tempa rzędu 3:40/km i szybciej. Był to trening na zasadzie wszystko albo nic, potężny bodziec, który albo zawodnika złamie, albo mocno ruszy formę. W tym przypadku się udało i forma eksplodowała na jesień. Norweg zaczął biegać swobodnie długie biegi ciągłe w tempie rzędu 3:00/km, do tego szybkie rozbiegania i zapas szybkości w postaci morderczych interwałów oraz podbiegów. Podczas treningu nie zajmował się niczym innym, tylko bieganiem, poza nim jedynie jadł i spał.
Canova zauważa bardzo interesującą rzecz – że wiele ograniczeń tkwi w psychice biegaczy, którzy niepotrzebnie sami sobie stawiają ograniczenia. Trenując Europejczyków, obserwował, że jeśli dostaną zbyt mocny, ich zdaniem, trening, to nie są go w stanie zrealizować, już na starcie uważają, że to niemożliwe. Inna jest psychika Kenijczyków, którzy nie czytają na temat treningu, nie interesują się tym, co robią inni, a czasami wręcz nie znają na zegarku. Trener każe biegać mocno, biegają, w najgorszym wypadku po prostu padną i winią za to tylko siebie. Inne mają też wzorce dookoła – ich sąsiedzi to nie ludzie celujący w złamanie 30 czy 40 minut na dychę, ale ludzie biegający maraton w 2:05 i lepiej. W takim otoczeniu wybitnych wyników nie uważa się za niemożliwe.
W Europie jest inaczej – dominuje kultura ludzi słabych, bojących się zmęczenia. Jeśli ktoś osiąga znakomity wynik, pierwszą reakcją jest próba umniejszenia tego osiągnięcia, poddania w wątpliwość – że to niemożliwe, doping, z górki, wiatr. Bo skoro ja jestem słaby i nie mogę, to inni także nie mogą. Sondre Moen jest, zdaniem Canovy, jednym z nielicznych, którzy są w stanie przeskoczyć ograniczenia mentalne i dlatego zaczął osiągać wyniki. Pozostaje oczywiście pytanie, czy jest w stanie na tyle długo zachować zdrowie i wytrzymać tak ciężki trening psychicznie, żeby nadal się poprawiać. Ale gdyby nawet miał jutro zakończyć karierę, byłby spełniony, z wynikiem 2:05:48, rekordem Europy i zwycięstwem w słynnym maratonie w Fukuoce.
Transmisja z Fukuoka Marathon 2017: