Sprzęt > Buty do biegania > Polecane > Sprzęt
Buty do biegania w terenie Kalenji Kiprun Trail Xt 6 [TEST]
Fot. Kalenji
W świecie biegów górskich nie ma może aż tak dużej konkurencji jak na ulicy, ale kilka firm zdominowało rynek. Czy zatem buty Kalenji Kiprun Trail Xt6 są w stanie przebić się czymś więcej niż tylko korzystną ceną? Okazuje się, że tak.
Kalenji ma w swojej ofercie dwa modele terenowe – typowo startowy Kiprace Trail oraz wspomniany Kalenji Kiprun Trail Xt, który w tym roku występuje już w szóstej odsłonie. Ze względu na stosunkowo niewielki zakres wprowadzonych modyfikacji względem poprzedniej wersji, bardziej odpowiednie wydaje się określenie ich jako facelifting – termin bardzo popularny w branży motoryzacyjnej. Zmiany są bowiem raczej kosmetyczne, na pierwszy rzut oka niedostrzegalne.
Na górze Xt 5, na dole Xt 6. Na pierwszy rzut oka trudno je rozróżnić. Fot. Jarosław Sekuła
Cholewka
W pokryciu buta zmieniono najwięcej względem poprzednika. Zachowano dosyć agresywną kolorystykę, podobnie wzór i układ wzmocnień również w zasadzie się nie zmieniły. Zastosowano za to nową siatkę, co z początku trudno stwierdzić, ponieważ jej kolor nie uległ zmianie. Materiał jest mniej szorstki, gładszy i lepiej dopasowujący się do stopy, choć nieelastyczny. Z pozoru wydawać się może też delikatniejszy, ale to właśnie umiarkowana wytrzymałość siatki w Xt5 była powodem zmian. Czy nowa jest mocniejsza – na razie trudno wyrokować. By w pełni wyrobić sobie opinię o tym elemencie trzeba pokonać w Xt6 około 600 km, bo po takim dystansie zaczęła się przecierać wersja piąta. Mimo że cholewka nie jest tak mocno dopasowana jak w modelu Kiprace Trail 2 (w najnowszej czyli trzeciej wersji but został nieco poszerzony), to trzymanie stopy należy uznać za bardziej niż zadowalające. Jest naprawdę świetne. W trudnym terenie stopa nie przesuwa się w bucie, co skutkuje bardzo pewnym krokiem i możliwością dynamicznego poruszania się. Bardzo dobrze dopasowany jest także zapiętek, co ma spore znaczenie w przypadku butów ze sztywną podeszwą. W modelu terrex boost od Adidasa sztywna podeszwa i nie do końca poprawnie wymodelowany zapiętek sprawiały, że pięta jeździła i miało się wrażenie, że wyskoczy z buta. W Kalenji takie zjawisko nie występuje. But pozostawia wystarczająco miejsca na palce. Nie ma oczywiście nadmiaru wolnej przestrzeni, ale palce nie są ściśnięte. Nie są to Dynafity X7 Feline czy Superlight, w których można poczuć wyraźny ścisk w przedniej części buta, jednak osoby z szeroką stopą mogą nie mieć wystarczająco dużo komfortu.
Największe różnice pomiędzy wersją piątą (po prawej), a szóstą tkwią w materiale z którego zrobiono cholewki. Fot. Jarosław Sekuła
Nowa siatka (podobnie zresztą jak i poprzednia) jest bardzo przewiewna i daje wysoki komfort, choć zimą to niekoniecznie będzie plus. Aby ochronić palce przed uderzeniami w korzenie, kamienie czy inne nie „miłe” biegaczowi przedmioty, czubki buta zostały wzmocnione, dodano im usztywnienie i nieco gumy. Podobnie jak w poprzednim modelu, język nie jest połączony po bokach z cholewką. Według producenta jest to podyktowane wygodą (trudno się z tym nie zgodzić, nadmiar materiału może uwierać czy się podwijać). Konkurencja opanowała jednak sztukę integrowania języka bez negatywnych skutków. Wielokrotnie przy okazji testów pisałem o swojej mocno uwypuklonej na zewnątrz kości, szczególnie w prawej stopie, co czasem przysparza mi kłopotów z obtarciami i uciskiem. W butach Kalenji też się to zdarza. Winowajcą jest (tak jak i w wersji 5) twarde tworzywo, którym wyłożono bok buta. Co prawda owo tworzywo poprawia trzymanie stopy, ale w moim przypadku powoduje też dość bolesne otarcia.
Podeszwa w Xt 6 nie różni się niczym od wersji poprzedniej. Fot. Jarosław Sekuła
Podeszwa
Podeszwa w Kiprun Trail Xt 6 jest sztywna. I to bardzo. Nie osiągnęła co prawda poziomu Dynafitów Panter, którymi można wbijać gwoździe, ale o elastyczności trzeba zapomnieć. Mnie osobiście to nie pasuje, bo stopa nie pracuje swobodnie, podeszwa nie jest w stanie się dostosować do podłoża, a czucie jest mizerne. Amortyzacja jest całkiem poprawna, choć buty wydają się być projektowane raczej pod kątem cięższych osób. Z cała pewnością stopa nie ugrzęźnie w piankowej otchłani. Jednak to nie sprawia, że but jest pełen werwy. Bieganie w łatwiejszym terenie typu las na nizinach jest dość siermiężne i toporne. Brakuje dynamiki i „depnięcia”, w czym również nie pomaga spora masa wynosząca niemal 400 g w rozmiarze 46 (wkładka 29,5 cm). Oczywiście nie zawsze potrzeba butów startowych, ale te z całą pewnością te nie zachęcają, by dać z siebie wszystko. W trudniejszym terenie, gdzie są kamienie czy korzenie, gdzie robi się stromo, sztywna podeszwa w mniejszym stopniu przeszkadza. Tym bardziej, że na pochwałę zasługuje taki sam jak u poprzednika bieżnik, który zresztą wydaje się nieco „salomonowy”. Zapewnia on bardzo dobre trzymanie na grząskiej nawierzchni. Daje radę nawet na glinie, choć gdy ta jest gruba, to nie pomoże już nic i nawet glebogryzarki od inov-8 nie podołają zadaniu. Nawet buty w Wielkiej Brytanii można zapchać. Na skale trzymanie już tak znakomite nie jest. Narzekać na pewno nie można, ale Kalenji pod tym względem nie osiągnęło poziomu Dynafita X7 Feline czy Adidasów terrex boost, które jak na razie są dla mnie punktem odniesienia, jeśli chodzi o trzymanie na skale.
Po lewej Xt 6 po prawej Xt 5. Fot. Jarosław Sekuła
Podsumowanie
Czy Kalenji Kiprun Xt 5 to dobry but? Wydaje się, że tak, choć mi do końca nie odpowiada. Zbyt sztywna podeszwa odbiera za dużo frajdy i doznań. Trzeba mieć jednak świadomość, że większość ludzi jednak właśnie tego oczekuje i dla nich te buty powinny być odpowiednie. Dobrze trzymają stopę, zapewniają również dobrą przyczepność nawet w grząskim terenie, a kwestia czy ktoś woli buty sztywniejsze czy bardziej elastyczne jest mocno indywidualna. Ja wolę drugą opcję, ale trudno przejść obojętnie, gdy buty kosztują o połowę mniej niż renomowana konkurencja.