Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia
Baza jest, pora na szlif. XIII Półmaraton Wtórpol
Trzynasta edycja skarżyskiego półmaratonu udowodniła, że impreza ma potencjał, ale zdecydowanie potrzebuje szlifu, żeby dołączyć do najlepszych (i najliczniejszych). I tego szlifu będzie potrzebowała, żeby skutecznie konkurować z rosnącą liczbą innych biegów na dystansie 21,1 km odbywających się w drugiej połowie sierpnia. Chociaż ponad 500 zawodników, którzy zjechali wczoraj nad zalew w Rejowie, to zdecydowany rekord frekwencji.
Niestety, nie dopisała zapowiadana wcześniej krajowa czołówka. Z naszych najlepszych długodystansowców nie było nikogo. Widać to w wynikach. Czołówkę zdominowali zawodnicy z Kenii – pięciu panów i jedna pani. Wśród mężczyzn dopiero na czwartym miejscu znalazł się Ukrainiec Mykhaylo Iveruk, na ósmym – najlepszy z Polaków, Andrzej Lachowski. Wśród kobiet wygrała startująca po raz kolejny w Skarżysku Ukrainka Olga Kotowska. Najlepsza Polka, Agnieszka Malinowska-Sypek, zajęła czwarte miejsce.
Niełatwa już wcześniej trasa półmaratonu została w tym roku zmieniona. Na trudniejszą.
Po raz pierwszy zawodnicy ścigali się nie tylko dookoła dzielnicy Rejów w Skarżysku, ale również wbiegli do Suchedniowa. Po drodze czekały ich cztery mordercze podbiegi pod Górę Baranowską na starej trasie E-77. Nowa trasa uzyskała atest ważny przez kolejnych pięć lat, jeżeli organizatorzy nie będą chcieli jej zmieniać – będzie pretekst, żeby przyjeżdżać i sprawdzać swoje postępy na skarżyskiej, a właściwie skarżysko-suchedniowskiej trasie, która latem na pewno stanowi nie lada wyzwanie. Najlepiej, oprócz Kenijczyków, radzili sobie ze słońcem i podbiegami, biegacze zaprawieni w biegach górskich oraz ci, którzy na co dzień udeptują świętokrzyskie szlaki.
Trasa, poza tym, że niełatwa, była przygotowana perfekcyjnie. Oznaczenia kilometrów, punkty z napojami w liczbie nieco większej niż podana w regulaminie, nie najgorzej przygotowani wolontariusze (choć niektórzy trochę zapomnieli, że są od pomagania biegaczom, a nie – plątania się pod nogami). Do tego pętla w kształcie właściwie jednej wielkiej agrafki pozwalała widzieć najlepszych, bezpośrednich rywali i oceniać własną pozycję na trasie. A dwa przebiegnięcia przez strefę mety dawały okazję, żeby każdy został zauważony przez spikera. Liczba kibiców przy mecie oraz na nawrocie w Suchedniowie pozytywnie zaskakiwała. Równiutki asfalt na E-77, tak upiorny na podbiegach, na zbiegach pozwalał na chwilę wytchnienia i na spokojne podziwianie panoramy Skarżyska-Kamiennej. A ta, pofałdowana, poprzecinana lasami, jest urokliwa.
Bieg ukończyły 502 osoby. Mimo rekordowej frekwencji, perfekcyjnie pracował bar wydający posiłki regeneracyjne – białą kiełbasę, zupę pieczarkową, bułki drożdżowe i piwo. Poza tym ostatnim widać, że modny w trend na wegetarianizm wśród biegaczy do Skarżyska jeszcze nie dotarł. Bar jeszcze pracował pełną parą, kiedy rozpoczęła się dekoracja. Nagradzanych było 6 zawodników i 3 zawodniczki w kategorii open oraz po trójce najlepszych w kategoriach wiekowych (nagrody się nie dublowały).
Nagradzani, oprócz nagród, mogli sobie jeszcze zrobić pamiątkową fotkę z gośćmi specjalnymi, czyli Krzysztofem „Diablo” Włodarczykiem, Jackiem Wszołą i Jerzym Skarżyńskim. Dekoracja przebiegła wyjątkowo sprawnie, potem jeszcze błyskawiczne losowanie nagrody (atlas) i tort dla wszystkich. XIII Półmaraton Wtórpol przeszedł do historii.
I wszystko byłoby pięknie i słodko – jak na tym torcie, ale jednak mała łyżeczka dziegciu organizatorom się należy. Nie za sam bieg, co w sumie dla biegacza jest najważniejsze. Od startu do mety było niemal idealnie (tylko ten wolontariusz, który m wszedł pod nogi…) A nawet jeszcze przed startem, który był minimalnie opóźniony – rozgrzewka, pełna informacja o opóźnieniu, o jego przyczynach, odliczanie. Za metą – medal i woda.
Dziegciem było to co trochę wcześniej i to, co pomiędzy metą a dekoracją. Otóż tuż po godz. 11.00. po terenie ośrodka Rejów zaczęły krążyć coraz bardziej zdenerwowane zrazu pojedyncze osoby, potem już – grupki osób poszukujące… toalety. Tymczasem budynek ośrodka został szczelnie przed biegaczami zamknięty. Jego pracownicy nie byli w stanie udzielić żadnej informacji poza tym, że są jakieś domki, gdzie są toalety… W końcu znaleźliśmy murowany domek z toaletami. Ich stan był taki, że tak szybko jak weszłam, tak wyszłam. Okazało się, że 500 m w drugą stronę, ale za to dużo bliżej startu, u wejścia na stadion – stoją toitoie, czyste i porządne.
Podobnie po biegu. Z dwóch domków, które podobno były do dyspozycji biegaczy (najbardziej oddalone od ośrodka, ale co tam), jeden był zamknięty na kłódkę, w drugim siedział półnagi facet, który twierdził, że może i domek jest do dyspozycji, ale tych, co w nim nocowali… Dobrze, że słońce nadal świeciło, a impreza była nad zalewem. Dzięki temu udało nam się nieco odświeżyć przed dekoracją. No i jeszcze ten posiłek regeneracyjny. Na moje pytanie o skład zupy pani zrobiła wielkie oczy i się zacukała. Ale odpowiedzieć nie potrafiła. A ja naprawdę byłam głodna. Na temat piwa się nie wypowiadam, bo zaraz po dekoracji siadałam za kierownicę…
Z taką refleksją, że ten półmaraton to fajna impreza jest. Świetna trasa. Dobry bieg. Widać, że za sterami są biegacze. Ale przy ponad 500 zawodnikach – przydałby się jeszcze dobry szlif. I będzie taki świętokrzyski diament, półmaraton z pierwszej ligi. Mam nadzieję, że znajdą się na to i środki, i chęci. Bo ja mam chęć przyjeżdżać do Skarżyska jeszcze nie raz.
Wyniki XIII Półmaratonu Wtórpol:
Mężczyźni:
1. David Metto (Kenia) – 1.04,57
2. Henry Kemboi (Kenia) – 1.05,22,
3. Samuel Rutto (Kenia) – 1.06,30
8. Andrzej Lachowski (Stąporków, Kraków) – 1.12,28.
Kobiety:
1. Olga Kotowska (Ukraina) – 1.15,13
2. Christine Chepkemei (Kenia) – 1.16,47
3. Tetyana Vernygor (Ukraina, LKB Rudnik)
4. Agnieszka Malinowska-Sypek (Warszawa) – 1:30:28
Zdjęcia: Andrzej Tomczyk